Minęły 2 miesiące od kiedy widziałem ją po raz ostatni.
Minęły 2 miesiące od kiedy złamała mi serce.
Ale ja nadal jej potrzebuje. Nadal mi na niej zależy. Nadal ją kocham. I nienawidzę. Jestem chyba pierwszym człowiekiem który jednocześnie kocha i nienawidź jedną osobę. Brakuje mi jej. Jej nieskazitelnego uśmiechu, pięknych dużych oczu, małych dłoni które idealnie łączyły się z moimi, drobnego ciała które uwielbiałem trzymać w swoich ramionach. Tęsknie za jej podejściem do życia, poczuciem humoru. Po prosty cholernie za nią tęsknie.
Na początku gdy dowiedziałem się prawdy byłem wściekły. Złość minęła i pojawił się smutek który zawładnął mną na długo. Na końcu pojawiło się niezrozumienie i żal. Do dziś pytam się dlaczego to wszystko musiało się wydarzyć. Co by było gdybym nie wiedział? Co byłoby z nami?
♥♥♥
Przez pierwsze dwa tygodnie nie chciałem jej widzieć. I rzeczywiście nigdzie jej nie widziałem. Jakby zapadła się pod ziemię lub nigdy nie istniała. Byłem zadowolony że moje serce będzie mogło się pozbierać. Prowadziłem normalne życie, żeby ludzie nie sądzili że ze mną jest coś nie tak. Ale jak mogłem żyć tak jak wcześniej jak sens mojego życia zniknął, zadając mi przy tym podwójny ból? Dlatego często uczęszczałem do barów. Ale użalanie mi przeszło. Kolejne dwa tygodnie, nie minęły w szczególny sposób. Byłem pochłonięty pracą byle by nie myśleć o niej i wymigać się od rozmowy z mamą na temat naszego związku. Zapomnieć. Chciałem tylko przestać wspominać jej twarz, włosy, uśmiech. JĄ. I trochę mi się udało ale nie na długo. W połowie następnego miesiące w mojej głowie pojawiła się znowu nadzieja. Nadzieja że znowu ją zobaczę. Że z nią porozmawiam przy codziennym spacerze. Nie spotkałem jej niestety. Zrozumiałem że chyba na zawszę już ją straciłem. Niedawno spostrzegłem jakie życie stało się szare. Dla mnie było szare choć w Bostonie była już późna wiosna. Niedawno nawet znowu zacząłem chodzić w te same miejsca co kiedyś chodziłem z nią. Ale jej nigdy nie spotkałem. Czasem wydawało mi się że to ona. Moje serce przyśpieszało, miałem wrażenie że wszyscy słyszą jego bicie. Ale gdy kobieta się odwracała, pokazując twarz która niezależała do niej, nagle przestawało bić. Czułem wtedy ukucie. Teraz żyje próbując zapomnieć. Szkoda żę każda próba kończy się fiaskiem.
♥♥♥
Kiedy byłem pewny że moje życie wróciło do normy, los postanowił znowu je zburzyć. Dowiedziałem się kilka dni temu, ale nadal słyszę zapłakany głos mamy gdy rozmawiałem z nią przez telefon. "Ross, skarbie.... tata... on... twój tata... nie żyje" Nie mogę zapomnieć tych słów choć chciałbym tak bardzo. Nie wiem czy kiedykolwiek słyszałem tak bardzo zapłakany głos mamy. To nie było do niej podobne. Życie mija tak szybko. Nawet nie miałem okazji pożegnać się z ojcem. Podziękować mu za wszystko. Zbyt szybko odszedł. Ale jakiem ma to teraz znaczenie. On leży w kostnicy. Gdy wylądowałem w Los Angeles spostrzegłem że to miasto nie będzie już takie same. Teraz oprócz szczęśliwego dzieciństwa będę pamiętał o jego śmierci i o niej. Dzień po moim przyjeździe odbył się pogrzeb. Był to czwartek. Tata kochał czwartki. Było ciepło ale każdy posłusznie z głową opuszczoną na jeszcze pusty grób, stał ubrany na czarno. Każdy z braci po kolei pocieszał mamę podtrzymując ją by nie upadła. Z Rydel było podobnie, dlatego Ellington nie odstępował jej na krok. Każdy z nas pogrążony był w smutku i rozpaczy. Na cmentarzu było dużo ludzi. Każdy uwielbiał Marka Lyncha. Rozglądałem się po zebranych, patrzą na ich twarze pełne smutku. Tata był wspaniałym człowiekiem i niejeden człowiek może to potwierdzić. Chciałem żeby ceremonia dobiegła już końca. Dopóki nie ujrzanemu jej gdzieś w oddali pośród obcych dla niej ludzi. Na początku myślałem że mi się tylko wydaje jednak gdy zdjęła okulary przeciwsłoneczne miałem pewność że to ona. Z smutnym wyrazem twarzy wpatrywała się w trumnę. Nie mogłem uwierzyć co ona robi na pogrzebie mojego taty. Skąd wie? Czemu przyleciała? Nie rozumiałem już nic. Gdy zniknęła mi z oczy pomyślałem że jednak mi się przewidziało. Jednak zobaczyłem ją znowu w domu. Nie wyróżniała się od innych gości który rozmawiali w salonie lub kuchni. Weszła cicho. Obserwowałem ją, ale ona mnie nie widziała. Podeszła do mojej mamy która gdy ją zobaczyła lekko się uśmiechnęła. Kobiety przytuliły się. Nie sądziłem że brunetka wywoła uśmiech na twarzy mojej mamy, ale ona zawsze potrafiła szokować. Przytuliła całą moją rodzinę, wywołując przy tym taką samą reakcje. Uśmiech. Nie chciałem żeby mnie zobaczyła dlatego niezauważalnie chciałem wyjść na taras. Nie udało się. Poczułem jej dłoń na ramieniu. Wiedziałem że to ona. Jej dotyku nie zapomina się tak łatwo. Odwróciłem się. Nie zmieniła się. Była piękna. Spojrzała na mnie, powstrzymując łzy. Jakby mój widok sprawiał jej ból.
CZYTASZ
"We'll safety pin, the pieces of our broken hearts back together" One Shot
Teen FictionKontynuacja "Oh, didn't we have fun?" To były ciężkie 2 miesiące. Nie jest łatwo pogodzić się z takim oszustwem. Nie łatwo jest znienawidzić ukochaną. Nic nie jest łatwe. Ross mimo że dowiedział się paskudnej prawdy, nie przestał kochać Laury. Kocha...