„Biegnij i nie zatrzymuj się" mówiła sobie w duchu uciekając przez las.Ciemny, pełny śmieci i dziwnych odgłosów połać pełna drzew i krzewów wydawała się wypełniona różnymi kryjówkami. Jednak nic jej nie ukryje przed mordercą. Biegła ile sił miała w nogach, jednak na każdym kroku czuła jej metaliczny, wręcz nienaturalnie pachnący krwią oddech i wyobrażała sobie jej demoniczny uśmiech, kiedy wreszcie dosięgnie ją jej pocisk. „Może mi się uda?" myślała pełna nadziei, przeskakując nad konarami drzew. Do najbliższego miasta było już całkiem niedaleko. Wtedy poczuła w udzie przeszywający ból. Nie mogąc biec dalej upadła pod masywnym drzewem, próbując się podnieść lecz bezskutecznie. Nagle z ciemności wyłoniła się kobieta z szerokim uśmiechem na twarzy.Nie spieszyła się zbytnio, szła powoli patrząc na swój krwawiący cel.
-Naprawdę myślałaś, że mi uciekniesz, co?- powiedziała to tak spokojnie, że dziewczynce przebiegł dreszcz zgrozy po plecach.Wiedziała czemu chce ją zabić od początku. Zabija Zakazanych,ponieważ nie mieli prawa istnieć. Dziewczynka była przecież jedną z nich. Czasami się zastanawiała czemu tak jest. Czy to jest jakaś niewyleczalna choroba czy może kara za jej złe występki?. Mama zawsze mówiła, że to dar. Wspaniały i jedyny w swoim rodzaju. Nie wiedziała jeszcze wtedy jak bardzo się myliła. Miłość to zgubna rzecz. Przez nią tyle ludzi cierpi, nieważne czy jest jej za dużo czy za mało lub nie ma wcale albo jest nieodwzajemniona. Zawsze ma ona swoją cenę. Czasami zbyt wysoką.
- Nie martw się, to nie będzie bolało- powiedziała nachylając się nad dziewczynką. Mała zdążyła jej się tylko przyjrzeć. Kobieta miała czarne jak noc i lśniące w blasku księżyca włosy,emanujące złowieszczą aurą. Jej szare oczy wydawały się puste,a jednocześnie pełne szaleństwa i pogardy. Na jej szyi dostrzegła ledwo widoczny ślad od liny, jakby ktoś próbował ją udusić lub sama próbowała to zrobić.
-Zawsze się zastanawiałam, czy takie coś jak ty jest warte zachodu-powiedziała zmieniając pociski w pistolecie.
- Czy życie jest tym ludziom niemiłe lub po prostu bez znaczenia-zaśmiała się cicho. Dziewczynka wiedziała, że za chwilę zginie.Tak samo jak jej matka, ojciec, a nawet starszy brat. Z rąk tej samej kobiety, z tego samego pistoletu i tego samego pocisku.Zastanawiała się czy jest ich więcej. Takich samych jak ta kobieta. Tak samo bezwzględnych i okrutnych, co zabijają w pogoni za pieniędzmi i szczęściem. Ta kobieta nie robiła tego dla pieniędzy. Ona to robiła dla czystej zabawy. Widok krwi ją ekscytował, a zabijanie dawało jej adrenalinę. Nagle w kieszeni spodni kobiety coś zawibrowało. „To telefon" pomyślała „może mam szansę uciec". Kobieta wyjęła telefon z kieszeni, a kiedy spojrzała na ekran, zaklnęła cicho. Zanim odebrała telefon,zobaczyła kątem oka, że dziewczynka próbuje uciec. Szybkim ruchem wyjęła sztylet spod marynarki i rzuciła precyzyjnie w jej rękę,przygwożdżając ją do drzewa. Dziewczynka chciała krzyczeć, ale nie mogła.
- Do diaska Doug, czego znowu?- powiedziała kobieta do telefonu zdenerwowanym tonem. Mała chciała podsłuchiwać, jednak nie mogła użyć swoich mocy z powodu bólu z przebitej ręki.
Kobieta przez chwilę stroiła miny, kiedy rozmówca mówił, a kiedy kończył kobieta mruknęła:
- Los Angeles, tak? To będzie ciekawe zlecenie. Oddzwonię, kiedy będę na miejscu- i jednym kliknięciem rozłączyła się. Poprawiła pistolet w ręce i wycelowała prosto dziecku między oczy. Patrzyła na nią chwilę beznamiętnym wzrokiem powoli się uśmiechając.
-Koniec jest piękny, nie prawdasz?- i tymi słowami nacisnęła spust. Rozległ się głośny huk i parę ptaków odleciało z drzew.Ciało dziewczynki opadło bezwładnie na ziemię, a krew sączyła się spomiędzy jej martwych oczu. Jej przygwożdżona ręka trzymała jej bezwładne ciało milimetry nad ziemią. Kobieta uśmiechnęła się podziwiając swoje dzieło. Przez chwilę wpatrywała się w jej puste oczy, rozmyślając nad tym jak dobrze byłoby umrzeć. Sama próbowała wiele razy, lecz bezskutecznie. Po minucie odwróciła się i ruszyła w stronę swojego pick-upa. Następne zlecenie,następne ciała, następna zabawa w kotka i myszkę. Z każdym następnym zleceniem, coraz lepiej się bawiła. Kiedy po kilku minutach chodzenia dotarła do auta, podeszła do bagażnika i schowała swój pistolet wraz z zapasem pocisków i wyjęła swój fałszywy paszport. Włożyła go do kieszeni marynarki i wsiadła za kierownicę kierując się w stronę Los Angeles.

CZYTASZ
Sin Cartel: Worlds Collide
Ficção AdolescenteWhat would you do if you suddenly discovered that magic was real after all? That all those stories about the supernatural world aren't mere fiction and all sort of inhuman creatures are living among us? That's exactly the case for an unusual group...