W pewien deszczowy dzień spotkaliśmy się jak zwykle w domku z graffiti,gdzie lubiliśmy przechodzić przez jego rozwaloną ścianę. Gdy zeskoczyłem nagle podłoga zawaliła się,wyglądało to tak jakby tam ktoś mieszkał. Bezzwłocznie podeszliśmy do człowieka,który siedział przy zaskakująco dobrym komputerze. Nagle facet krzyknął ,,O kur*a!" i uciekł w ciemny kąt. Zaczął się nas wypytywać,co tu robimy,i zapytał nas czy wolimy Czerwony krzyż,czy biel orła. Po krótkiej naradzie wszyscy odpowiedzieliśmy,że biel orła. Gościu uspokoił się i powiedział o stowarzyszeniu skrytobójcow. Ja i Wiktor byliśmy zaciekawieni tym,jednak Hubert chyba grzebał sobie w duuuupie. Gość przedstawił się jako Altair II i przedstawił nam swoją żonę Julię i syna Adriana. Gdy ich pożegnaliśmy i złożyliśmy przysiengę,otrzymaliśmy swoje stroje Assasynów.
Wiktor-błękit assasyna
Michał-purpurowy zmierzch
Hubert-wściekły ogień
Julia-rozwścieczone morze
Adrian-nocny świetlik
Altai II-biel assasynaP.S To moje pierwsze opowiadanie więc proszę bez uwag
CZYTASZ
Assasin's Creed Kroniki-Polska
AdventureKroniki polskich Assasynów z moich dziennych przeżyć