Your blood flows out

3.4K 235 285
                                    

Czy potrzebowałeś kiedyś czegoś tak mocno, że miałeś wrażenie, że zaraz umrzesz, jeśli to nie trafi do ciebie?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czy potrzebowałeś kiedyś czegoś tak mocno, że miałeś wrażenie, że zaraz umrzesz, jeśli to nie trafi do ciebie?

A może wiedziałeś - wiedziałeś, że umrzesz, bo potrzebowałeś tego, żeby przeżyć, ale nie mogłeś tego mieć. To nie należało do ciebie i nigdy nie powinno być twoje. Mimo tej świadomości, postanowiłeś przywłaszczyć to sobie bez względu na koszty... W końcu to nie ty je ponosiłeś.

A przynajmniej do czasu.

***

Niewysoki, chorobliwie blady mężczyzna powoli wszedł do ciepłego, pachnącego świeżą kawą i ciastem budynku, trącając wiszący nad drzwiami dzwonek, brzdęknięciem zwiastujący nowego klienta. Świat tonął w szarawym świetle pochmurnego poranka, ale to nie przeszkadzało przybyszowi w noszeniu przyciemnianych okularów, których nie zdjął nawet po przekroczeniu progu. Rozejrzał się po pomieszczeniu, po raz kolejny lustrując je wzrokiem. Kawiarenka była mała i przytulna, urządzona z wyczuciem oraz prawdopodobnie sporym wkładem pieniężnym. Ściany, do połowy wyłożone ciemną, drewnianą boazerią, pomalowane były na kolor beżowy i udekorowane czarno-białymi zdjęciami Rzymu, prawdziwej stolicy włoskiej kawy. Grafitową podłogę wypolerowano przed przybyciem klientów na błysk. Kilkuosobowe stoliki stały w wygodnej odległości od siebie, zapewniając gościom odrobinę prywatności, której mogli poszukać także za przepierzeniem, ukrywającym przed ciekawskim wzrokiem kolejne miejsce do siedzenia. Wreszcie, w jednym końcu pomieszczenia znaleźć można było ladę, za którą stały wiecznie uśmiechnięte baristki, gotowe do przyrządzenia wyśmienitego napoju. O tej porze dnia miejsce było niemal po brzegi wypełnione ludźmi, zarówno tymi, którzy pragnęli kawy na wynos, jak i tymi szukającymi odprężenia przy stoliku.

Mężczyzna od pewnego czasu przychodził tu codziennie, ale bynajmniej nie na kawę. Owszem, zamawiał ją dla świętego spokoju, a potem siadał w ulubionym kącie i przez kilka godzin obserwował klientów.

Dziś jednak coś było nie tak. Stanowisko, które zawsze zajmował, wykorzystywane było przez kogoś innego. Na domiar złego, sala wypełniona była ludźmi po brzegi i trudno było znaleźć inny, wolny stolik. Chcąc nie chcąc, po zapłaceniu za ulubione cappuccino i spory kawałek szarlotki, osobnik postanowił przegonić tego, kto śmiał zająć jego miejsce. Lub, ewentualnie, usiąść obok niego. Spokojnie podszedł do intruza i otaksował go uważnym spojrzeniem. Mężczyzna niewątpliwie był Azjatą, może nawet Koreańczykiem, sądząc po porcelanowej cerze. Raczej nie miał zbyt wielu wiosen na karku. Jego lśniące, brązowe włosy były niestarannie ułożone, a cienie pod oczami mogły stanowić pamiątkę po kilku nieprzespanych nocach. Wpatrywał się w ekran laptopa, nie zwracając uwagi na otoczenie oraz na to, że na jego jasnoszarej koszulce wylądowało kilka kropel kawy z filiżanki. Jeden rzut oka na klawiaturę pomógł nowemu przybyszowi określić, że nie mylił się w kwestii pochodzenia intruza - na klawiszach oprócz łacińskich znaków widniał także hangul. Mężczyzna pozwolił sobie na lekki uśmieszek. Miło było znaleźć kogoś swojej narodowości w Ameryce, zwłaszcza jeśli nie odwiedzało się Korei przez bardzo długi czas.

Your blood flows out // XiuchenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz