02

530 104 6
                                    

"Open your eyes, look up to the skies and see."
***

Cichy szelest kroków Jongdae wybudził mnie z zamyślenia. Siedziałem tu i oglądałem gwiazdy już naprawdę długo, a niedawno zacząłem zastanawiać się, czy mężczyzna w ogóle do mnie przyjdzie. W końcu nie powiedział, że to zrobi.

A jednak, zjawił się. Ubrany w pachnące świeżością ciuchy, które przywiózł ze sobą z Ameryki, kiedy uciekaliśmy przed konsekwencjami jego nagłej przemiany. Tamtejszemu klanowi wampirów nie spodobało się, że pozwoliłem na jego ponowne narodziny. Ani tym bardziej to, że omal nie zabił tamtej kobiety. To groziło im ujawnieniem. Dlatego właśnie postanowiłem, że wyjedziemy do Anglii.

Powiedziałem Baekhyunowi, że zabieram Jongdae w podróż dookoła świata. Za kilka miesięcy mężczyzna dowie się, że obaj umarliśmy na jakąś zakaźną chorobę, a nasze ciała musiały zostać w kraju, w którym zachorowaliśmy, żeby nie roznosić jej dalej.

Tak będzie łatwiej. Wkrótce wszyscy o nas zapomną. Zawsze zapominają.

- Zimno jest - mruknął Jongdae, siadając kawałeczek ode mnie. Zerknąłem na niego i uniosłem brwi.

- Skąd wiesz? - Cóż, przecież nie odczuwaliśmy chłodu.

- Zerknąłem na pogodę w telefonie - przyznał się, wyciągając do mnie komórkę i pokazując mi prognozę. Roześmiałem się mimowolnie.

- Tak dawno się nie śmiałeś, że zapomniałem już, jak to w ogóle brzmi - westchnął mężczyzna, chowając telefon. Umilknąłem, zawstydzony tą uwagą. Ja też już nie pamiętałem, jak brzmiał jego śmiech.

- Jak się czujesz? - spytałem, chcąc zmienić temat. - Znów próbowałeś zedrzeć z siebie skórę?

Jongdae pokiwał głową, przygryzając wargę i wbijając wzrok w rozgwieżdżone niebo.

Przysunąłem się do niego nieco bliżej, tak że stykaliśmy się kolanami.

- Mogę cię przytulić? - spytałem niepewnie, patrząc na nasze stykające się ciała.

Wzruszył ramionami, więc uznałem, że nie będzie mu to przeszkadzało. Drżącą ręką objąłem go w pasie, czując jak bardzo waliło mi serce. Minęło zbyt wiele czasu, odkąd miałem okazję to zrobić. Nie mogłem przecież liczyć pocieszania go, gdy płakał. Zwłaszcza, że wtedy chyba nie chciał, żebym go przytulał.

- I znów siedzimy na dachu, co? - mruknął po dłuższej chwili, opierając głowę o moją. Przebiegł mnie dreszcz. - Pamiętasz, jak powiedziałeś mi, że jesteś wampirem?

- Nie umiałbym zapomnieć - odpowiedziałem, czując się wyjątkowo niezręcznie. Kiedyś siedzenie w taki sposób było bardzo miłe, ale przez te dwa tygodnie bardzo się od siebie oddaliliśmy. Miałem cholerną ochotę uciec.

- Powiedziałeś też, że dla ludzi wiedzących o wampirach są tylko dwa wyjścia.

- Byłeś wtedy gotów na śmierć - wyszeptałem, zaciskając powieki.

- Chodzi mi raczej o to, co ty powiedziałeś. Że nie chcesz skazywać mnie na zabijanie.

Jęknąłem mimowolnie i spiąłem mięśnie, czując się tak, jakby Jongdae uderzył mnie w brzuch. Nie spodziewałem się, że wyciągnie to teraz.

- Nie chciałem też cię zabijać, Dae-dae.

- Żadna z tych rzeczy ci nie wyszła.

Westchnąłem ciężko, po czym odsunąłem się od mężczyzny i wstałem, żeby podejść do krawędzi dachu.

Your blood flows out // XiuchenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz