яσz∂zιαł I

82 7 4
                                    

- Daleko jeszcze? - Zapytałam ciotkę siedzącą na miejscu kierowcy w swoim czarnym pickup'ie. 

- Jeszcze trochę. - Odparła a ja opadłam bardziej na fotel po czym opuściłam na całą szerokość samochodowe szyby. Było lato, wakacje, szczerze to już ich końcówka. Jechałam do nowego miasta. Zegnajcie zatem miłe wybrzeża, lasy i pola wsi! 

Moje włosy rozwiał wiatr a ja przymknęłam oczy delektując się jeszcze świeżym powietrzem lasu. 

Moje włosy były koloru białego, farbowane kiedy miałam czas. Oczy koloru fioletowego. Karnację miałam dość bladą, to pewnie dlatego, że byłam w połowie albinoską. Ubrana byłam w swoją ulubioną, fioletowo białą sukienkę. Tak, bardzo lubiłam te dwa kolory, jak i również czarny. Na głowię miałam opaskę by włosy mi się utrzymały z dodatkiem kocich uszu. Lubiłam tego typu akcesoria. 

Nagle poczułam ścisk żołądka. No tak, szkoła. Zapomniałam że mam iść do szkoły. Słodki Amoris, liceum do którego będę uczęszczać niby nie jest takie złe, ale nigdy nic nie wiadomo. Nie mogę się doczekać tylko aż ujrzę kółko teatralne, scenę i różne stroje jakie tam mają. Jeżeli również mnie tam przyjmą. Bo jeżeli nie, to całe moje plany pójdę w błoto. Miejmy nadzieje że wszystko pójdzie po mojej myśli. ~ 

Obudziło mnie trąbienie aut, nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Otworzyłam szeroko oczy i zerknęłam na drogę. Świetnie, korek! 


- Już prawie jesteśmy na miejscu. - Rzuciła z lekkim uśmiechem moja ciocia Hiacynta. 

- To dobrze. - Odwzajemniłam uśmiech po czym sięgnęłam do swojej torby. Wyciągnęłam z niej telefon. Założyłam słuchawki, podłączyłam do telefonu i znów zamknęłam oczy. W uszach leciała moja ulubiona playlista Linkin Park'u a potem spokojny utwór Rachel Platten - Better Place. 

                                                                                         ***
Gdy się ocknęłam wjeżdżałyśmy właśnie na posesje jakiegoś średniego wzrostu domu. Chyba dwurodzinnego jeżeli dobrze ogarniałam budowę. 

- Jesteśmy. - Odparła ciotka podjeżdżając w głąb podjazdu po czym zgasiła silnik. - Nasz nowy dom. - Powiedziała z uśmiechem biorąc torebkę i wychodząc z auta. Siedziałam tak jeszcze parę sekund po czym moim oczom ukazała się dwójka starszych osób. Stali przed drzwiami domu. Była to starsza kobieta i mężczyzna prawdopodobnie jej mąż. Na ich twarzach gościły przyjazne uśmiechy. 

Schowałam telefon i słuchawki do torby, westchnęłam i biorąc ją opuściłam wygodny fotel auta. 

- Dzień dobry, witajcie! - Odparła przyjaznym tonem starsza kobieta. - Jestem Sara a to mój mąż Eryk. - Czyli jednak dobrze zgadłam. Uśmiechnęłam się pod nosem. Ciotka szturchnęła mnie walizkami. Chwyciłam za swoją i z lekkim grymasem bólu udałam się za ciotką do drzwi. 

- Dzień dobry, ja jestem Hiacynta a to moja siostrzenica Caroline. - Przedstawiła nas sobie. Sara spojrzała na mnie z uśmiechem. 

- Jaka śliczna i taka blada... - Patrzyła tak na mnie parę sekund. - Oh, proszę wejdźcie! Pokażę wam dom i pokoje żebyście odpoczęli po podróży, a właśnie, jak wam minęła? - Zapytała otwierając drzwi i wprowadzając nas do środka. Hiacynta zaczęła skarżyć się o korki, ale ogólnie cała nasza podróż minęła dobrze i bez jakichkolwiek dalszych problemów. Moim oczom ukazał się dużo ganek. Był z drewna wiśni. Miło pachniało drewnem.  Udaliśmy się dalej. Pokoi było dużo. My mieliśmy swoje mieszkanie na górze. Cały dom był z drewna, kuchnia, salon, łazienka. Musiałam przyznać że było tu bosko. 

- Jak chcesz możesz już pójść obejrzeć górę i się rozpakować. Zaparzyć Ci herbatki? - Zwróciła się do mnie Sara. 

- Nie, dziękuję. - Uśmiechnęłam się i chwytając za walizkę udałam się schodami na górę. Przejrzałam uważnie całe pomieszczenia, były tak samo usadowione jak i na dole. Wybrałam sobie pokój najdalej niewielkiego korytarzyka. Był nie wielki i to mi pasowało. Sufit prawie łączył się z podłogę poprzez jedną, ukośną ścianę gdzie znajdowało się okno z widokiem na niebo i trochę ogród za domem. Przy ścianie znajdowało się łóżko, biurko i szafa.  Nad łóżkiem wisiało parę półek i regałów na książki. Pokój był koloru machoniowego. Położyłam walizkę obok biurka i padłam od razu na łóżko. Było miękkie i mile pachniało wiśnią.

Wakacje kończą się za trzy dni, myślę że do tego czasu przystosuję się do nowego domu, gdzie jak przypuszczałam, nie znajduje się aż w środku miasta. Westchnęłam, wtuliłam się w pościel i zasnęłam. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 07, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Przeżyć jeszcze raz ~ SłodkiFlirt Fanfiction ~ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz