#1

127 18 13
                                    

- Te wakacje będą najlepsze. - powiedziałam z szerokim uśmiechem patrząc na Hailey, która prowadziła auto.

Podróż minęła szybko i nim się obejrzałam, byłyśmy już w lesie, szukając miejsca do rozbicia namiotu.

- Może tam?! - wykrzyknęła Hailey, wskazując na dolinę.

Wokół było mnóstwo drzew. Wyglądały jak mur, który strzeże wejścia. Pośród bujnej, zielonej trawy, chowały się maleńkie stokrotki. Z oddali było słychać dźwięk fal, które z hukiem rozbijały się o skalisty brzeg.

-Tu jest idealnie - obładowane torbami szybko ruszyłyśmy w stronę wyznaczonego miejsca.

Po sprawnym rozstawieniu namiotu, poszłam w poszukiwaniu chrustu. Koło godziny dwudziestej siedziałyśmy już przy ognisku, wspominając stare dobre czasy. Słońce leniwie chowało się za horyzontem. Po niebie pływały zabarwione czerwienią obłoki. Nadchodził zmrok.

- Czas się chyba zbierać do spania - powiedziałam, wstając z małego pnia drzewa.
- Prawda, trochę się zasiedziałyśmy -Hailey przyznała mi rację, wstając i zaczynając zbierać brudne talerzyki.
- Pójdę nad jezioro się umyć i jak tylko wrócę, to pomogę ci w sprzątaniu - spojrzałam na przyjaciółkę.

Gdy tylko Hailey przytaknęła, poszłam do wspólnego namiotu po cieplejsze ubrania i wyruszyłam wąską ścieżką nad wodę. Ostatnie promienie słońca głaskały drzewa. W drodze powrotnej do Hai usłyszałam za sobą szmer w drzewach. Zaniepokojona zaczęłam biec jak najszybciej umiałam. Potknęłam się o kamień i krzycząc upadłam na trawę. Coś mnie zaatakowało. Próbowałam jak najszybciej wstać. Poczułam małe ugryzienie, jakby ukłucie komara. Po chwili przybiegła przerażona Hailey, która pomogła mi wstać, wtedy rana zaczęła mnie coraz mocniej boleć. Moja biała koszulka zaczęła przesiąkać krwią. Współtowarzyszka pomogła mi dojść do namiotu.

- Amy co się stało? Musisz zdjąć koszulkę, chcę obejrzeć ranę.
- Nie wiem, usłyszałam coś w drzewach i gdy zaczęłam biec, to mnie zaatakowało - odpowiedziałam zwijając się z bólu.
- Ugh, Amy, to nie wygląda za dobrze, chyba musimy jechać do szpitala - oznajmiła Hailey, dociskając koszulkę w miejsce ugryzienia, aby zatamować krwawienie.
- Nie chcę, poczekajmy do jutra.
- Niech ci będzie. Przytrzymaj tę koszulkę, a ja wyjmę apteczkę - powiedziała, wyciągając po chwili wodę utlenioną i opatrunek.

Noc była bardzo ciężka. Mimo leków nasennych, nie mogłam zasnąć, Nawet leki przeciwbólowe nie pomagały. Co chwilę oblewał mnie zimny pot. Nigdy nie miałam tak wysokiej gorączki, jak tej nocy. Nie chciałam martwić Hailey i pozwoliłam jej spać udając, że czuję się już lepiej. Całą noc zastanawiałam się, co mogło mnie zaatakować.

***
Jest to moje pierwsze ff. Jeśli macie jakieś uwagi lub rady to śmiało piszcie.
Komentarz - motywacja
Dziękuję Fuuck_Logic, która jest moją betą.

NightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz