Loser

37 2 1
                                    

Mam dość płaczu, więc próbuję się uśmiechać
Ale nikt mnie nie rozpoznaje
Jestem
Przegrany, samotnik
Tchórz, który udaje, że jest twardy.
~BIGBANG - Loser

Znowu...

Znowu wkradasz się nieproszony w moje myśli.

Znowu mam przed oczami tysiące różnych scenariuszy, które mogłyby mieć miejsce, gdybym tylko nie była tak głupia i nieśmiała.

Chociażby wczoraj... byłeś tam, byłeś na tym meczu. Siedziałeś przy stoliku sędziowskim, obsługując tablicę. Śmiejąc się, świetnie bawiąc i od czasu do czasu zaczepiając Meg...

Nie, nie jestem zazdrosna. Po prostu chciałabym być taką szczęściarą jak ona. Ona nawet nie zdaje sobie sprawy, ile bym dała, żeby być na jej miejscu. Nikt nie wie...

Mecz... zaczął się jak każdy inny, mimo że stawka była dużo wyższa. Nie wychodzę już w pierwszej piątce, ale pasuje mi to. Zaczynanie meczu na ławce jest mniej stresujące. A ja przecież zawsze uciekam od odpowiedzialności. Emocje sięgają zenitu, chociaż dopiero zaczęła się gra. Staram się kibicować, wspierać, chociaż nie mogę pomóc na boisku. Jednak mój wzrok mimowolnie, od czasu do czasu ucieka w Twoją stronę. Na Twój szczery uśmiech, który tak bardzo lubię. Często się uśmiechasz... ale to dobrze, to znaczy że jesteś szczęśliwy. Ja chyba nie do końca jestem.

Mija pierwsza kwarta, potem druga. Z każdą kolejną minutą jest mi coraz zimniej - oczywiście nie wzięłam bluzy z szatni. Ale przecież nie powinno tak być. Denerwuję się wynikiem i przebiegiem meczu, co z reguły rozgrzewa ludzi, a mimo to zamarzam. To nie ma sensu... A Ty siedzisz tak niedaleko. Twoja bluza wisi na oparciu krzesła. Niewiele przecież trzeba, żebym ją dostała...

Wstaję. Podchodzę wolnym krokiem, niepewnie patrząc na Ciebie.

-Byłby któryś z was tak miły i pożyczył mi bluzę? Inaczej zaraz zamarznę - pytam, bo nie siedzisz sam. Mark też ma bluzę, która wisi nieużywana na krześle. Jednak zadając pytanie, patrzę tylko na Ciebie. A Ty się uśmiechasz.

- Jakim cudem jest ci zimno, kiedy grasz? -śmiejesz się, ale sięgasz po zielony materiał wiszący za Tobą. Odwzajemniam uśmiech.

- Przecież ja w ogóle nie gram... patrz jakie mam zimne ręce - mówię i łapię Twoją dłoń. Widzę, że przechodzi Cię dreszcz, kiedy mówisz, że naprawdę jestem zamarznięta i podajesz mi bluzę. To nie jest niechęć, prawda? Ten dreszcz jest spowodowany zimnem mojej dłoni. A przynajmniej w to chcę wierzyć, patrząc w Twoje roześmiane, ciemne oczy. Lekko pocierasz moje ręce, w marnej próbie rozgrzania ich, przekazania chociaż maleńkiej ilości ciepła z Twoich. Pierwszy raz mogę nie bezpośrednio trzymać Cię za ręce. To sprawia, że na moich policzkach wykwita ledwie widoczny rumieniec. Ty go nie zauważasz, bo musisz skupić się na grze. W końcu nie jesteś tu tylko kibicem.

Nie chcę Ci przeszkadzać. Dziękuję więc cicho za bluzę i wracam na ławkę, zakładając ją.

Wtulam się w materiał, wdychając Twój zapach. Nie jest mi dane doświadczyć często Twojej bliskości, więc nie znam go za dobrze. Jednak to jedna z tych drobnych rzeczy, które chciałabym znać na pamięć. Umieć odtworzyć o każdej porze dnia - przy wschodzie słońca, na spacerze w południe i kiedy nadchodzi zmierzch. Pamiętać każdy Twój szczegół podczas bezchmurnych, księżycowych pełni i nocy pełnych błyszczących w ciszy gwiazd, jak i podczas tych bezsennych, kiedy niebo rozdzierają groźne błyskawice, a świat pogrąża się w smutku ulewy.

Moja chwila radości jest jednak krótka. Nadchodzi czwarta kwarta, a ja jestem potrzebna na boisku. Muszę zrzucić materiał, dający tak przyjemne ciepło i pozbyć się resztek rozmarzenia spowodowanych Twoim zapachem. Muszę się skupić i dać dobrą zmianę... Chcę Ci pokazać, że nie jestem aż tak beznadziejna, jak sama myślę. Chcę Ci zaimponować, chociaż nie mam czym.

LoserOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz