Tragiczny weekend

30 2 0
                                    

Było to w pewien wtorek... Niczego nie świadoma rodzina 6 letniej Alice wybrała się na weekend na wieś. Mieszkali tam dziadkowie. Rano zadzwonili, aby przyjechać gdyż babcia przygotowała przysmak dziewczynek czyli pierogi. Punktualnie o 8.00 wyjechali. Droga przebiegała spokojnie. Mała dziewczynka siedziała na przednim siedzeniu obok kierującego ojca Edwarda. Był to wysoki i szczupły czlowiek o czarnych włosach. Alice była zaś niska i drobna jak na swój wiek. Jej urode podkreślały jej piękne i długie, brazowe włosy. Z tyłu była jej starsza o 2 lata siostra Emily wraz z mamą Betty. Każdy mówił, że Emily to wykapana mamusia. Miała ona blond włosy sięgające do pasa. Zawsze czesała je w kucyk. Zawsze opiekowała się swoją młodszą siostrzyczką. Alice była bardzo grzeczna i zawsze się słuchała. Lubiła ona bardzo podróżować i po cześci namowiła rodziców na tą przejażdżkę. Po drodze cała czwórka miała uśmiechnięte miny, bo nie mogli doczekać się wspaniale zapowiadajacego się weekendu u dziadków. Od rodziny dzieliło ich ponad 120 km. Kiedy opuścili teren zabudowany ojciec przyśpieszył. Na drodze nie było nikogo, z boku jedynie gęste lasy. Nagle małej Alice zachciało się pić z powodu wysokiej temperatury. Zauważyła, że pod jej nóżkami leży woda, więc sprytna dziewczynka odpięła się i sięgnęła po nią. Mimo przestrogi rodziców nie zapięła się. Nikt nie podejrzewał, że może się coś stać, więc pozwolili dziecku być bez pasów. W tym samym czasie do Edwarda zadzwonił ważny telefon. Prowadził on firmę, więc był przyzwyczajony do tego. Mężczyzna nie zwlekał i szybko odebrał. Tuż przed zakrętem Alice wylała na siebie wodę, więc tatuś chciał podać jej chusteczkę jednak nagle wjechał na drugi pas. Niespodziewanie przed oczami rodziny pojawił się samochód. Niestety... zdeżyli się. Auto do teraz szczęśliwej rodziny zaczął dachować. Pod koniec uderzyło w drzewo. Jedyną przytomną osobą był kierowca. Był jednak tak oszołomiony, że nie potrafił wykonać żadnego ruchu zwłaszcza, że obok leżały nieprzytomne córki i żona. Na szczęście ktoś zadzwonił po karetkę.

Wszyscy zostali szybko zabrani do szpitala. Badania wykazały, że rodzicom nic nie jest, bo na szczęście w porę wybuchły poduszki powietrzne. Emily miała jedynie złamaną rękę. Po dojściu do siebie w ich głowach krążyło jedno pytanie ,,A co z Alice?". Z wyjaśnieniem właśnie podszedł doktor. Z zaniepokojoną miną powiedział:
-Muszę państwu powiedzieć, że Alice doznała poważnego uszkodzenia mózgu. Robiliśmy co się da, ale dziewczynka jest w śpiączce i może się nie obudzić nawet za kilka miesięcy, a nawet lat.
-Jak to??....
Po tych słowach Betty zemdlała. Mała Emily zaczęła bardzo płakać. Byla przestraszona, że już nigdy nie będzie mogła się nią zaopiekować. Zmartwieni i źli sami na siebie poszli ją zobaczyć. Leżała na łóżku. Miała obojętny wyraz twarzy. Jej oczy były zamknięte. W ogóle się nie ruszała. Był to straszny widok. Nikt nie mógł nic zrobić. Trzeba było czekać. Po chwili przyjechali dziadkowie. Każdy zaczął się obwiniać o tą tragedię. Babcia cały czas ze łzami w oczach mówiła, że gdyby nie zaprosiła ich do siebie to nic by się nie stało. Lecz nikt przecież nie mógł przewidzieć, że tak się stanie. Każdy był teraz przygnębiony. Betty poszła do lekarza porozmawiać. Ten przepisał jej leki i załatwił wizytę u psychologa. Kazał także pojechać już do domu i odpocząć. Betty oczywiście nie odjechała. Siedziała przy łóżku swojej córki przez całą noc. Dopiero rano przyjechał po nią Edward. Przywiózł jej śniadanie, bo wiedział, że nie będzie chciała wrócić. Po kilku dniach postanowiła, że wróci do domu. Próbowała nie stracić nadzieji na wybudzenie się Alice, ale ciągle myślała co będzie jeżeli się już nigdy nie obudzi...
Od tego czasu każdy dzień był rutyną. Gdy rodzice wrócili z pracy, a Emily ze szkoły od razu jechali do szpitala, aby zobaczyć córkę.
Byli u niej różnie.. To zależało od czasu. Czasem 4 godziny, a niekiedy nawet 8. Często przyjedżali także dziadkowie i reszta część rodziny. Po kilku dniach od wypadku wiedziało o nim już całe miasto. Każdy kto spotkał kogoś z rodziny starał się pocieszyć z całego serca jednak to nie pomagało, a jeszcze pogarszało sprawę. Mimo temu, że minęło już kilka miesięcy wszyscy nadal wierzyli, że Alice się wybudzi....

Dziękuję za poświęcenie czasu na przeczytanie. Jeżeli się spodobało zawsze możesz mnie follownąć! Kolejny rozdział wkrótce!

AliceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz