Rozdział 1

84 2 1
                                    

Nazywam się Sophie i mam 15 lat. Mieszkam z mamą w Nowym Yorku. Tata wyprowadził się do Brevard gdy miałam 6 lat. Kilka miesięcy temu dowiedziałam się że po wakacjach mam u niego zamieszkać.
- Spakowana ? - usłyszałam głos zza pleców.
- Taaaa... - odpowiedziałam
- Wiem że to będzie dla Ciebie trudne ale poradzisz sobie. Jesteś już na tyle duża i odpowiedzialna, że musisz dać sobie radę. - powiedziała spokojnym jak zawsze tonem mama.
- Będę tęsknić - zrobiłam krok i mocno ją uściskałam.
- Ja też kochanie - ucałowała mnie w czoło i dodała - kładź się bo jutro nie wstaniesz.
Zaśmiałam się po czym posłusznie poszłam do łóżka. Przed moją przeprowadzką do Brevard ustaliłam z tatą że gdy tylko przyjadę pójdziemy na wielkie zakupy.
Pomyślałam, że to będzie idealna okazja na zmianę wizerunku grzecznej dziewczynki, która robi wszystko to o co proszą ją inni.
Obudził mnie dźwięk mojej ulubionej piosenki. Była 6:00 a samolot miałam na godzinę 10:00 tak więc miałam tylko 1 h na przygotowanie do wyjazdu. Umalowalam się, ubrałam, zjadłam śniadanie, porzegnałam z mamą i poszłam do windy. Na dole czekała na mnie taksówka, która miała zawieźć mnie na lotnisko. Z tamtąd odebrała mnie stewardessa, która miała sprawować nade mną opiekę podczas lotu, ponieważ nie mam ukończonego 18 roku życia. Gdy siedziałam w samolocie była już 11:05. Obok mnie spoczywała Patrycja ( tak właśnie miała na imię pracownica lini lotniczych ). Jej imię nie było typowo Amerykańskie, ponieważ pochodziła z Polski. Dla zabicia czasu podczas lotu opowiadała mi o zwyczajach pochodzących z jej kraju, którymi byłam bardzo zadziwiona. Od czasu do czasu pytała mnie czy wszystko jest w porządku, lub proponowała orzeszki oraz przeróżne napoje. Droga zleciała mi bardzo szybko a na bagaże nie musiałam długo czekać. Z lotniska odebrał mnie tata. Był taki jakim go zapamiętałam, stęskniłam się za nim i mimo tak długiego upływu czasu nie czułam się przy nim niekomfortowo. Po przyjeździe do domu pokazał mi mój pokój. Od przyjazdu minęła jakaś godzina gdy nagle tata zapukał i otworzył drzwi
- To co gotowa na zakupy ? - Zapytał
- No jasne - odpowiedziałam
Złapałam telefon włożyłam stare podarte conversy i wybiegłam za tatą.
Wsiedliśmy do czerwonego, sportowego subaru. W drodze rozmawialiśmy o tym jak było w Nowym Yorku. Gdy dojechaliśmy do centrum handlowego tata pozwolił mi wziąć swoją kartę kredytową i kupować co tylko będę chciała. Chyba chciał mi w ten sposób wynagrodzić te 9 lat nieobecności. Było mi trochę przykro, że tak myśli ale szybko znalazłam inne zajęcie. Zakupy były by pewnie o wiele fajniejsze z Clarą moją przyjaciólką z Nowego Yorku. Kupiłam shakea malinowego i ruszyłam w kierunku modnego ( przynajmniej w moim mieście ) młodzieżowego sklepu. Zamyślona szłam mijając fontannę i nie znane mi sklepy. Nagle ktoś mnie potrącił a na moją białą koszulę wylał się cały napój. Gwałtownie wyrwałam się z zamyślenia.
- Patrz jak chodzisz ! - krzyknął nieznajomy, ale szybko zorientował się, że to ja bardziej '' ucierpiałam ".
- Sorry, ale to Ty na mnie wpadłeś - odpowiedziałam próbując doczyscić bluzkę.
Wtedy podniosłam wzrok i zobaczyłam piękne zielono-niebieskie oczy.
- Przepraszam, mam na imię Dymitr.
Chłopak był tak wysoki, że patrząc na niego czulam się jak w pierwszym rzędzie w kinie.
- Dobra nie ważne, pokażesz mi gdzie jest łazienka, musze to jakoś zmyć.
- No coś Ty nie pozwolę abyś tak chodziła po galeri, poczekaj tu na mnie. - powiedział i posadził mnie na ławce koło fontanny.
Wrócił jakieś 15 minut później.
- Proszę - podał mi siatkę z pull & bear.
- Co to jest ?
- To dla Ciebie, nie mogłem pozostawić Cię w brudnym ubraniu.
Wyjęłam z siatki koszulę bardzo podobnej do tej, którą miałam na sobie.
- Dziękuję ile kosztowała zaraz oddam Ci pieniądze.
- Nie, nie musisz powiedzmy, że to takie zadośćuczynienie. Chodź zaprowadzę Cię do łazienki.
Gdy doszliśmy do toalety dodał tylko :
- Zachowaj paragon - mrugnął porozumiewawczo i odszedł.
Wyjęłam świstek z torby, odwrocilam i zobaczyłam numer telefonu. Domysliłam się, że należał on do Dymitra. Nie kontrolowałam mojego uśmiechu. Weszłam do kabiny i zmieniłam bluzkę. Przejrzałam się w lustrze i kiedy już miałam wyjść, drzwi uderzyły mnie centralnie w czoło. Upadłam na ziemię i złapałam się za głowę. Zza wyjścia weszła dziewczyna mniej więcej w moim wieku.
- O Boże nic Ci nie jest, zadzwonić po karetkę, nie chciałam - miała tak przeszklone oczy, miałam wrażenie, że zaraz się rozpłacze.
- Nie nic mi nie jest, pomożesz mi wstać ?
- Tak jasne - podała mi rękę i pociągnęła w górę
- Dzięki, jestem Sophie, a Ty ?
- Ja mam na imię Natalie.
Po tym wydarzeniu przeszłysmy się razem po galerii i wymieniłyśmy numerami. Kiedy zrobiło się późno umówilam się z tatą w starbucksie aby potem razem wrócić do domu.
Leżałam na łóżku kiedy ojciec zapukał do mojego pokoju.
- Hej skarbie, mam coś dla Ciebie.
Automatycznie poderwałam się z miejsca, w którym się znajdowałam.
- No wiesz szkoła nie jest tak blisko a do autobusu też trzeba jakoś dojechać więc pomyślałem, że to Ci się przyda.
Wtedy zza pleców wyjął pięknego longboarda obwiązanego czerwoną wstążką z wielką kokardą na górze.
- Brak mi słów. Dziękuję !!! - wykrzyczałam tak głośno, że sama nie wiedziałam iż jestem do tego zdolna.
   W Nowym Yorku mój przyjaciel uczył mnie jeździć na różnych deskach, a także robić wszelkie triki.
Zawsze marzyłam o longboardzie ale nigdy nie było mnie na niego stać.
Mama pracowała w małej piekarni na rogu i nie zarabiała tam zbyt wiele. Jednak nie narzekałam na moje dawne życie.
   Jutro pierwszy dzień szkoly. Nie wiedziałam jak to będzie, może nie tak źle...



Nowy PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz