U rodziny Lestrange zawsze panował nie miły nastrój. W gotyckiej, zabytkowej willi mało słychać było rozmów. Rudolf zarządził brak rozmów do godziny 12.00.
Pewnego dnia matka obudziła naszą trójkę bardzo wcześnie. Przy drzwiach leżały trzy duże walizki. Matka ruchem ręki nakazała wejście do samochodu. Jechaliśmy jakoś 15 minut gdy podała nam trzy listy - po jednym dla każdej był to list z Hogwartu. Pff... ja z Lin mogłyśmy się tego spodziewać. Był pierwszy września. Matka pewnie wysłała sowę wcześniej. OK, nie martwię się. W sumie będę mogła rozmawiać przed 12.
Dojechałyśmy. Ann wydawała się o wiele bardziej obeznana od nas. Od razu wiedziała gdzie iść, rozejrzała się i chciała wejść w ścianę aby dostać się na peron 9 i 3/4.. W tym momencie Bellatrix opuściła nas. W ostatniej chwili zatrzymałam pokrakę.
E: Hej, hej! Dobra, rozumiem że matka Ci wytłumaczyła jak iść ale to nie znaczy że masz być pierwsza. A: Ale my mamy wejść w tę ścianę. L: Ale to nie zmienia faktu że masz iść na końcu. MY jesteśmy Lestrange, ty Tonks. Rozumiesz, przewaga nazwiska, charakteru, wyglądu... A: Ale! E: Nie sraj! Po prostu powiedz nam gdzie mamy iść, szczerze, wolę się zgubić niż iść koło ...emm... jak by to nazwać... Ciebie.
Ann pokazała nam ścianę, a my wsunęłyśmy w nią ze śmiechem. Pokraka szła gdzieś na tyle. Prawie spóźniłyśmy się na pociąg bo z Lin nalegałyśmy na "szybką" kawe ze Starbucksa.
Ja z siostrą weszłyśmy do pustego przedziału. Po chwili dosiadł się do nas blondyn i czarnoskóry chłopak. S: Dosiadamy się? A: Może być... E: Khem, khem, więc kto wy? S: Najlepsze koty w szkole! *Scorpius i Alex*. A wy? L: Najlepsze... E: Biedronki... L i E: Na świecie! *bum szakalaka, Estera i Linora*
Rozmowa bardzo nam się kleiła i układała w całość. Jechaliśmy tak dość długo gdy do przedziału weszła Pani z różnymi przysmakami. Ale nie codziennymi słodyczami, z czekoladowymi żabami, fasolkami wszystkich smaków, piwem kremowym itp. (przez te lata trochę się pozmieniało) Wzięłam piwo kremowe i czekoladową żabę. Wszyscy wzięli to samo. Po paru minutach weszła jakaś ruda informując że jesteśmy blisko szkoły i powinniśmy przebrać się w szaty. Długo nie mogliśmy zdecydować kto przebiera się pierwszy, a kto ostatni więc wszyscy przykryliśmy się kocami i przebieraliśmy się naraz (bez żadnych podtekstów!!!). Pociąg gwałtownie zahamował. Do naszego przedziału weszła ruda.
R: Mogę się do was dosiąść? Bo chyba fajnie tu macie. L: Krew? R: Półkrew. A: No chyba nie! E: "Bo chyba fajnie tu macie." Fajna wątroba. S: Zacne nerki. E: Zmysłowe tętnice. S: Dorodne jelita.
Rose (bo tak miała na imię) wyszła zbulwersowana z przedziału. Pociąg stał jeszcze 5 minut i nareszcie ruszył. Chciałam wziąć coś z walizki, lecz potknęłam się i upadłam na podłogę.
S: Hue hue hue. E: Umieraj. S: Umieram. A: Wskrzeszam. L: Idę spać... Dobranoc tętnice! E: Ja też. Do widzenia jelitka. ♥
____________________________________________________________________________________
Sorry że takie krótkie ale straciłam wenę. Wszelkie komentarze i gwiazdki bardzo motywują ♥. Dziękuję i pozdrawiam Emily_Lestrange i Linora^^ POLECAM MAGDA GESSLER!
CZYTASZ
Hogwart: Nowe pokolenie.
FanfictionEstera razem z bliźniaczką i adoptowaną siostrą wyruszają do Hogwartu. Poznają dzieci sławnych czarodziei np. Lily Lunę Potter. Lecz razem z przyjazdem sióstr znowu rozpoczyna się wojna Domu Węża z Domem Lwa. A gdzie Ravenclaw? Hufflepuff? Postanowi...