Hejka!
Jak to mówią: Spięłam dupę i napisałam xD
Juuuupi! Ten rozdział jest dobry... W końcu moja kochana fabuła idzie dalej :DDD
Nie no, serio >ten rozdział jest pod jakimś niezwykłym względem, jak na moje rozdziały, świetny! (wybaczcie ten totalny brak skromności)
Aaaa... no i pisałam go 6 godzin, robiłam chyba z 5 poprawek i ma 2,5 tysiąca słów :'D
Wszystko dla was! ^.^
No dobra... Miłego czytania i do napisania! :*
---
W pokoju było ciemno. Tylko białe smugi księżycowego światła wkradały się przez okiennice kontrastując z wszechobecnym mrokiem. W pomieszczeniu były tylko dwie osoby: dwóch wysokich mężczyzn. Jeden z nich siedział na parapecie wpatrując się w oddalone miasto a drugi stał za biurkiem wpatrując się gwiazdy widoczne na ciemnym niebie. Milczeli, wiedząc, że za chwile czeka ich ciężka rozmowa.
-Natan. -Zaczął mężczyzna stojący za biurkiem. Król nie odpowiedział, ale wampir ciągnął dalej -Zdajesz sobie sprawę, że ta agresja... ta złość...
-Tak Veriel. Wiem. -Głos miał spokojny, ale odległy i jakiś sztuczny.
-Pewnie wiesz również, że to kwestia kilku dni zanim ona... -Veriel zawahał się wiedząc, że król nie chce by wypowiedział dalszy ciąg tych słów na głos.
-Tak, to również wiem. -Maskował swoje prawdziwe emocje i uczucia. Siedział tam nie Natan a jego śmieszna kopia.
Veriel westchnął i podrapał się powoli po swojej brodzie obdarzonej krótko przyciętym zarostem. -Ta kłótnia... Rozumiesz do czego zmierzam?
Teraz to król westchnął. Zamknął oczy i potarł je sennie.
-Tak, rozumiem. Ukazałem jej to wtedy... Myślisz, że mogę zaryzykować?
Veriel założył ręce na piersi i popatrzył na tą ciemną sylwetkę z wyrzutem. -Natan... ty nie możesz. Ty musisz. Dobrze wiesz o czym mówię i nie będę ci tego tłumaczył jakbyś był niedouczonym młodzikiem. -Zazwyczaj dostojny wampir dla Natana był zarówno doradcą jak i opiekunem. Choć król nie zawsze się z nim zgadzał to cenił jego zdanie i koncepcje.
-Veriel. -Jego głos jakby zwilgotniał. -Wiedziałem, że będzie trudno, ale... -Przerwał powstrzymując uczucia pod powiekami. -To jest powtórka. Powtórka tamtych dni.
-Natan... -Veriel powoli podszedł do króla i położył mu dłoń na ramieniu. Patrzył się chwilę w tą dorosłą twarz. W te zamknięte oczy, w to zmarszczone czoło, w te zaciśnięte w pięści dłonie. Następnie znów spojrzał na gwiazdy -...Natan... w życiu nie ma powtórek.
Król milczał chwilę, a później delikatnie potrząsnął głową jakby chciał wygarnąć złe wspomnienia z umysłu. -Nie chcę ryzykować.
-Myślę, że już czas... -Zaczął Veriel, ale widząc jak Natan kręci głową zaprzestał.
-Nie Veriel. Nie będę ryzykował jej życiem. Nigdy bym sobie nie wybaczył. -Natan znów patrzył na miasto.
-Wystawiasz ją w ten sposób na większy ból. Chronisz siebie nie ją. Przestań się okłamywać! -Veriel ścisnął jego ramię.
Nastała cisza. Cisza w której wszystkie myśli zlały się w jedną klarowną całość.
-Czemu? Czemu tak bardzo mi zależy? -Natan jeszcze mocniej zacisnął dłonie a paznokcie wbiły się boleśnie w skórę.
CZYTASZ
Śmiertelna Królowa
VampireSerania. Stolica państwa Ivecta w którym władzę po wygranej wojnie objęła wampirza dynastia. Jednak wygranie wojny nie zakończyło problemów młodego władcy. Książę chcąc uniknąć kolejnych konfliktów zbrojnych postanawia poślubić zwykłą, nieznaną mu m...