[PROLOG]

954 117 8
                                    


    Znaliśmy się od dzieciństwa.

     Nie pamiętam dokładnie, ile miałem lat, kiedy po raz pierwszy bawiłem się z nim w piaskownicy, ale za to pamiętam te wspaniałe, letnie noce, gdy leżałem w łóżku mojego magicznego królestwa i rozmyślałem nad tym, co będę robił z nim, kiedy nadejdzie ciepły poranek. Nie pamiętam, kiedy się rozstaliśmy, a nasza przyjaźń po prostu zanikła. Pamiętam za to, ten dzień, kiedy wprowadził się do domu naprzeciwko. Siedziałem wtedy na białej werandzie mojego okna i patrzałem jak mały, ciemnowłosy chłopak wyskakuje ze srebrnego vana.

     Gdybym miał określić jaką rolę pełnił w moim życiu, musiałbym zastanowić się kilka razy. Musiałbym usiąść i na spokojnie przypomnieć sobie wszystko, co było z nim związane. Może doszedłbym do pewnych konkretnych wniosków i mógł wysnuć jakąś analizę, czy pełne stwierdzenie.

     Ale ja tego nie potrzebuję.

     Potrzebuję za to wspomnień, myśli, tych, które on choć przez chwilę dotykał, tych, w którym mówił. Tych, które szeptały jego imię każdej nocy, kiedy ja układałem sobie życie i stawałem się kimś ważnym, dorosłym.

     Zastanawia mnie kilka rzeczy.

     Czy gdybym go ponownie nie spotkał, byłbym teraz tym, kim jestem? Czy on naprawdę miał aż takie ważne znaczenie? Czy to dzięki niemu zostałem wybawiony? I dlaczego go nie kochałem.

     Ponieważ.

     Nigdy go nie kochałem.

     Tak naprawdę nigdy go nie kochałem.

     I to być może go zniszczyło.

     To zniszczyło również mnie, ale ja byłem inny. To ja dostrzegałem, że konwencje są echem przeszłości. On za to widział więcej i bardziej rozumiał ten podły świat.

     Ta historia nie ma konkretnego początku i końca. Nie ma prologu i epilogu. Jedyne co mogę powiedzieć o tej historii to to, że jej początek nie zaczyna się w dniu, kiedy spotkałem go po latach. A jej koniec jest szczęśliwy. Wbrew pozorom - piękny i wzruszający To nietypowe tak, jak piosenki, które nuciłem przechodząc cały świat u jego boku.

     Czy żałuję?

     Nie.

     Ponieważ oboje siebie potrzebowaliśmy.

     Byliśmy tylko strzępkiem naszych własnych wspomnień. Ale byliśmy wybawieni. Naprawdę wybawieni. 


Apartament 52 | SeBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz