— Mamusiu, jak wygląda niebo? — Mała Świnka zapytała matkę, pokaźną maciorę. Tego dnia było upalnie, a przez dziury w drewnianych ścianach do chlewika wdzierały się promienie słońca.
— Dziecko kochane, nie zadawaj takich głupich pytań — odpowiedziała, przewracając się na drugi bok. — Idź coś zjeść, bo nic dla ciebie nie zostanie.
Prosiątko rzuciło okiem na rodzeństwo, przepychające się do koryta. Jej bracia i siostry walczyli ze sobą, jakby to miał być ostatni posiłek w ich życiu. Przepychankom nie było końca, a resztki jedzenia lądowały na sianku. Ona jednak miała ważniejsze rzeczy na głowie. Chciała wiedzieć więcej o świecie. Chciała wyjść poza chlew.
— Myślałam, że wiesz wszystko... — Świnka posmutniała. Uważała rodzicielkę za autorytet. Od kogo mogła dowiedzieć się więcej, jak nie właśnie od tej doświadczonej maciory?
— Nikt z nas nie wie wszystkiego — chrząknęła świnia. — Ani ja, ani ty, ani żaden z tych potworów na dwóch nogach.
— Czy istnieje życie poza chlewem? — Nie przestawała dociekać. Przebierała raciczkami w miejscu, jakby chciała wydrążyć dziurę w podłodze.
— Istnieje, ale kto opuści chlew, już nigdy nie wraca. — Maciora zirytowana ciągle podgryzającymi ją muchami, podniosła cielsko i skierowała wzrok ku swojemu dziecku. — Nawet o tym nie myśl.
— Chcę zobaczyć niebo! — Zachrumkała donośnie Mała Świnka.
— Słyszeliście? Ta idiotka znowu zanudza mamę durnymi wymysłami — wtrącił się jeden z braci. — Jesteś najgłupszą siostrą, jaką mam.
— Sam jesteś głupi! — Podbiegła do niego oburzona Świnka. — Ja przynajmniej mam marzenia, nie tak jak wy! Żreć, srać i spać. I tak w kółko. To wszystko, na co was stać? — Trąciła brata nosem.
— Przestańcie się przekomarzać! — Próbowała interweniować matka całej gromady. — A ty się nie wyrażaj w ten sposób, to niegrzeczne. Nie tak cię wychowałam.
— Niebo nie istnieje! — Brat Świnki posłał jej szyderczy uśmiech i wystawił kpiąco język.
— Istnieje! — Śwince napłynęły do oczu łzy. — Powiedz mu mamo!
— To niemożliwe — stwierdziła smutno maciora, nie pozostawiając złudzeń córce. — Żadna świnia nigdy nie zobaczy nieba, a przynajmniej nie w naszej naturalnej pozycji. — W chlewiku nagle zapanowała całkowita cisza. Wszystkie dzieci wstrzymały się z jedzeniem, aby posłuchać wywodu rodzicielki. Każde z nich uważało ją za najmądrzejszą w całym chlewie. W końcu nie było tu nikogo innego z dorosłych. — Nie dlatego, że ono nie istnieje. — Kontynuowała po chwili. — Nie jesteśmy w stanie podnieść głowy wyżej niż teraz. Tak już jesteśmy zbudowani. Natura nie przewidziała takich dociekliwych osobników jak ja i ty. — Posłała swojej najmłodszej córce przenikliwe spojrzenie, a w kąciku jej zmęczonych oczu można było dostrzec łzę.
— Mamusiu...
— Ja też kiedyś taka byłam. — Zaczęła opowieść. — Też codziennie pytałam waszą babcię o rzeczy, których nie miała prawa wiedzieć. Myślałam, że wie wszystko. Myliłam się. Nie wiedziała nic o zewnętrznym świecie. Któregoś dnia pojawił się człowiek. Myśleliśmy, że chce dorzucić jedzenie do koryta, ale on przyszedł w całkiem innym celu. — Włosy na całym ciele maciory zjeżyły się na samo wspomnienie feralnego poranka. — Do skroni waszej babci przykleił coś, co sprawiło, że zatrzęsła się i upadła bezwiednie na podłogę. Kilka razy jeszcze poruszyła odruchowo raciczkami, by za moment stracić przytomność. Ja i moje rodzeństwo płakaliśmy, próbowaliśmy ją ochronić, ale człowiek był silniejszy. Kopnął mnie tak mocno, że wylądowałam na ścianie. Widziałam, jak ciągnie moją mamę za nogi w stronę wyjścia z chlewa. Tym razem drzwi były uchylone dużo bardziej niż zwykle. Rzuciłam się z całej siły do ucieczki. Człowiek próbował mnie zatrzymać, ale ja nie oglądałam się za siebie. Biegłam, by zobaczyć niebo i wezwać pomoc. Nie wiedziałam, od kogo mogę ją otrzymać. Przebierałam raciczkami, najszybciej jak mogłam. Mijałam pozamykane w zagrodach inne zwierzęta. Błagałam je o pomoc. Płakałam, że robią krzywdę mojej mamusi. Wszyscy odwracali głowy. Konie, kury, kaczki, krowy. Wiedziałam, jak wyglądają, bo wasza babcia usłyszała to kiedyś od kaczki, która zapuściła się do chlewika i opowiedziała jej o świecie zewnętrznym. Ignorowali moje wołanie, każdy martwił się tylko o siebie. Zrezygnowana usiadłam pod drzewem i zaczęłam płakać rzewnymi łzami. Straciłam nadzieję na uratowanie mojej ukochanej mamusi. Rozglądałam się na boki, żeby chociaż zaczerpnąć widoku świata. Łapczywie wciągałam do płuc świeże powietrze i łapałam każdy promyk słońca. Zieleń trawy była najpiękniejszym, co w życiu widziałam. Nie wiedziałam, jak długo jeszcze będzie mi dane cieszyć się tym wszystkim. Kwiaty w wielu cudownych kolorach, owady zwane motylami, zbiornik wodny, w którym mieszkały ryby. Widziałam tyle pięknych rzeczy, ale nie mogłam dostrzec najważniejszego, czyli właśnie nieba. Kaczka mówiła, że jest niebieskie, a pływają po nim tysiące białych, puszystych chmur, układających się rozmaite kształty. Próbowałam z całych sił podnieść łebek, ale nie mogłam. Nagle coś rzuciło na mnie cień. To był człowiek. Ten sam potwór, który skrzywdził moją mamę. Podniósł mnie, a moje oczy poraziło jakieś światło. Oślepiło mnie, ale kątem oka zobaczyłam coś, co odpowiadało opisowi nieba z opowiadania starej kaczki. Dotarło do mnie, że widziałam je. Spełniłam swoje marzenie. Niebo istniało naprawdę. Nie walczyłam z człowiekiem, nie próbowałam się wyrywać. Wiedziałam, że zaniesie mnie z powrotem do chlewa. Chciałam wszystkim opowiedzieć o tym, co widziałam na zewnątrz. Na miejscu człowiek wrzucił mnie do środka i zamknął drzwi. Bracia i siostry podbiegli do mnie z pytaniem, gdzie nasza mama. Rozejrzałam się i faktycznie nigdzie nie mogłam jej zobaczyć. Na sianie zobaczyłam ślady krwi prowadzące do drzwi, przez które udało mi się wydostać. Zrozumiałam, że mama miała rację. Kto opuści chlewik, już nigdy nie wraca. Ja byłam wyjątkiem. Udało mi się zobaczyć więcej niż jakiejkolwiek świni przede mną. Nigdy więcej nie zobaczyliśmy mamusi. Dorastaliśmy, a z czasem moje rodzeństwo także znikało po kolei. W końcu zostałam sama, a potem urodziliście się wy. — Objęła wzrokiem każde ze swoich dzieci. — Ja też kiedyś zostanę zabrana. Takie jest nasze przeznaczenie. Człowiek jest panem tego świata. Żyjemy tylko po to, by człowiek miał co jeść. Nie możemy wygrać tej walki, ale możemy marzyć. Tylko to nam pozostało.
Opowieść maciory bardzo dotknęła jej potomstwo, a szczególnie Małą Świnkę. Poczuła, jak jej maleńkie serduszko przepełnia nieznane dotąd uczucie. To był strach. Nie czuła się gotowa na taką prawdę o świecie. Zaczęła się zastanawiać, czy jej marzenie ma jakikolwiek sens.
Drzwi do chlewa otwarły się z impetem. Przyszedł potwór. Trzymał w dłoni siekierę i szybkim krokiem zbliżył się do maciory. Prosiaczki ze strachu ukryły się za korytem. Mała Świnka jako jedyna stała jak wryta na środku chlewika. Trzęsły jej się nóżki, nie wiedziała, co powinna zrobić.
— Biegnij! Niebo jest piękne! Musisz je zobaczyć! — Maciora wypowiedziała ostatnie słowa, zanim potwór wymierzył jej potężny cios w głowę tyłem siekiery.
Mała Świnka ruszyła przed siebie, tak jak niegdyś jej mama. Historia zatoczyła koło, lecz Mała Świnka nie chciała wracać do chlewa. Wiedziała, co ją tam czeka, kiedy dorośnie. Jeżeli już musiała, to chciała umrzeć wolna. Podeszła do wielkiego psa uwiązanego na łańcuchu.
— Możesz mnie zjeść? Proszę — wyszeptała trzęsąc się.
— Czemu miałbym to zrobić? Już dzisiaj jadłem — odparł stary owczarek niemiecki.
— Nie chcę dłużej żyć w chlewie. Takie życie to nie życie. — Łkała przerażona Świnka. — Jak dorosnę, to człowiek przyjdzie i zabije mnie. Tak samo jak babcię i mamusię. Ja chciałam tylko zobaczyć niebo.
— To będzie bolało, wiesz?
— Wiem, ale pomóż mi to zrobić. Proszę — zamknęła oczy.
— Połóż się na plecach. — Wydał polecenie pies.
— Po co? — Zdziwiła się Świnka.
— Zobaczysz.
Świnka wykonała polecenie starego psa. Pomógł jej spełnić marzenie. Teraz mogła odejść w spokoju.
— Nadal chcesz umierać? — Upewnił się.
— Nie chcę, ale muszę. Może dzięki temu polecę do nieba?
— Może. Powodzenia. — Dźwięk łańcucha był ostatnim, co usłyszała.
Pies spełnił prośbę Świnki. Zrobił to szybko, aby nie cierpiała.
— Lepiej umrzeć wolnym niż żyć w niewoli. — Westchnął pies, spoglądając na swój łańcuch.
_________
One Shot stworzony na potrzeby konkursu organizowanego przez facebookową grupę Wattpad Polska https://www.facebook.com/groups/wattpadpolska/
Temat do którego mieliśmy się odnieść to "Niebo" i/lub "Dziecko".
Opowiadanie zajęło drugie miejsce w kategorii "Niebo" - http://i.imgur.com/F0ZIExL.png
YOU ARE READING
Zobaczysz jak świnia niebo (One Shot) ✔
Short StoryOne Shot stworzony na potrzeby konkursu organizowanego przez facebookową grupę Wattpad Polska https://www.facebook.com/groups/wattpadpolska/ Temat do którego mieliśmy się odnieść to "Niebo" i/lub "Dziecko". Opowiadanie za...