⬆⬆ Piosenka idealna do rozdziału, natchnęła mnie xD
Każdy ranek był dokładnie taki sam.
Pierwszą rzeczą, którą Michael miał ochotę zrobić zaraz po przebudzeniu się, było rzucenie budzikiem o ścianę. Głośna melodia potrafiła do tego stopnia zagnieździć się w jego głowie, że wariował, jeśli tego nie zrobił. Jedynie okazjonalnie zadowalał się naciśnięciem odpowiedniego przycisku. Wyładowanie agresji na przedmiocie, który na przeciwległej ścianie tworzył płytkie zagłębienia, sprawiało, że początek dnia z nieznanej jemu samemu przyczyny stawał się odrobinę lepszy. Dlatego zazwyczaj nie odmawiał sobie tej przyjemności. Prawdopodobnie dlatego, że była to jedyna chwila w ciągu całego dnia, gdzie okazywał jakiekolwiek emocje. Przez pozostałe godziny nieświadomie zamęczał się, zatrzymując w swoim wnętrzu każde uczucie, które wydawało mu się nie być synonimem obojętności.
Drugą, może nieco bardziej kontrowersyjną, ale ciągle rutynową czynnością, było sturlanie się z łóżka na podłogę i torturowanie swojego rozgrzanego od kołdry ciała zimnem, które biło od paneli. Michael uważał to za nieco bestialskie, ale również efektowne. Zawsze działało. Pięć minut i jego skostniałe kończyny były w stanie zrobić wszystko, byleby tylko móc się podnieść z twardej podłogi. Gorący prysznic, który był następny w kolejce, niewątpliwie wydawał się bardziej kuszącą alternatywą. Kiedy kilka minut później opuszczał łazienkę jedynie w luźnych spodenkach, od razu kierował się do kuchni. Śniadanie spędzał na przeczesywaniu mokrych włosów i czytaniu maleńkich karteczek, którymi pokryta była cała lodówka. Zjedz śniadanie. Nie zapomnij wziąć ze sobą kanapek. Dwa litry wody. Mam nadzieję, że odrobiłeś lekcje. Zawieź Zoe do szkoły. W piątek umówiłam wizytę na piętnastą.
Wrócę późno. Później, niż zazwyczaj?
Michael nie pamiętał, kiedy ostatnio widział się z matką, dlatego na widok tej karteczki skrzywił się nieznacznie. Czasami miał wrażenie, że matka nie zdejmowała jej nigdy, że ona zawsze wisiała na tej przeklętej lodówce. Ale kształt liter za każdym razem się różnił. Raz śpieszyła się bardzo, a raz jeszcze bardziej i od tego zależało, pod jakim kątem nachylone było pismo. Tego dnia napis był niesamowicie niechlujny. Prawdopodobnie wyszła, kiedy było jeszcze ciemno i nie miała nawet wrócić na kolejną noc.
Po skończonym śniadaniu przychodził czas na budzenie Zoe. Nastolatka miała równie twardy sen jak on i prawdopodobnie odziedziczyła na równi z nim agresję, którą reagowała, kiedy ktoś ją z niego wyrywał. Michael starał się wyjść z każdej porannej sytuacji bez większego uszczerbku na zdrowiu i zazwyczaj mu się to udawało. Jednak tego dnia któraś z książek leżących obok łóżka trafiła go w twarz i Zoe sama musiała sobie robić śniadanie. Musiała też planować w myślach, jak będzie wracała do domu, bo oczywistym wydawał się być fakt, że na pomoc starszego brata nie miała co liczyć. Po stoczonej walce Michael udawał się do pokoju. Tam przebierał się w coś bardziej wyjściowego, co obejmowało porwane spodnie i koszulkę z kupki "brudne, ale jeszcze można chodzić". Potem podchodził do lustra, z niesmakiem przeczesywał kolorowe włosy, które już traciły nadaną im wcześniej barwę i ze znużeniem przeciągał rękami po twarzy. Rozglądał się po pokoju, jeśli zegarek nie wskazywał jeszcze siódmej. Czekał.
Dokładnie na dwie minuty przed wybiciem pełnej godziny, usłyszał z dołu krzyki Zoe. Zirytowany do granic możliwości zbiegł na dół, w pośpiechu zabierając z kuchenki palące się naleśniki, po czym wepchnął poparzoną dłoń młodszej siostry pod bieżącą wodę. Nie pamiętał nawet, co wtedy do niej mówił, ale nie wyglądała na szczęśliwą. Na pewno w opanowaniu bólu nie pomagały jej uwagi, jaka to jest niezdarna. Na uporządkowanie niespodziewanej sytuacji potrzebował pięciu minut. Trzy minuty po siódmej z bijącym sercem doskoczył do okna w swoim pokoju. Z niepokojem i wyraźnym podenerwowaniem rozglądał się po całej ulicy. Wodził oczyma od jednego końca, do drugiego, a z każdą upływającą sekundą jego nadzieje malały. Jednak uparcie stał przy oknie, bo choć nie miał już na co liczyć, nie wyobrażał sobie dnia bez jej widoku. Zdawało się, że tylko dzięki świadomości, że ją zobaczy, miał chęci, by zwlekać się z łóżka i z trudem funkcjonować każdego kolejnego dnia.