VII*

353 13 5
                                    

Rozdział dodany drugi raz.

Unicestwiła za pomocą różdżki stos niechcianych kopert z porannej poczty, po czym zabrała się za swoją owsiankę. Wielką Salę wypełniał delikatny szmer rozmów. Kątem oka zauważyła siedzącego nieco dalej Rona, który patrzył na nią z buntowniczym wyrazem na twarzy.

- Cześć. Byłem u Slughorna.

Znajomy głos rozbrzmiał nad jej głową.

Usiadł obok Hermiony i poprawił okulary na nosie, po czym sięgnął po ciastko z pobliskiej tacy.

- I co?

Harry westchnął.

- Uczepił się tego przeklętego Klubu Ślimaka jak nie wiem. I w dodatku powiększył elitarne grono o kilku członków, a w grupie szczęśliwców nie zabrakło Malfoy'a.

Hermiona zakrztusiła się owsianką. Sama nie wiedziała czy z powodu ekscentrycznego tonu głosu Harry'ego, czy przez to, że Malfoy wszędzie się wciska.

- A co on niby tam robi?

- To przecież Książę Eliksirów naszej ery!

Hermiona uniosła kącik ust ku górze.

Harry nachylił się do dziewczyny.

- Slughorn powiedział mi, że McGonagall chce mieć Malfoy'a na oku, a Klub Ślimaka to poniekąd dobra okazja do kontrolowania jego wolnego czasu.

- Myśli, że jest niebezpieczny? Przecież wypełniał rozkazy Voldemorta tylko po to, żeby ratować własny tyłek.

- Masz rację, ale sądzę, że McGonagall nie chce ryzykować.

Uniósł brew, patrząc w punkt znajdujący się poza zasięgiem jej wzroku.

Hermiona machinalnie odwróciła głowę w tamtym kierunku.

Blady chłopak siedział ze zmarszczonym czołem, patrząc pusto przed siebie. Po chwili wstał od stołu i poprawił srebrno-zielony krawat, kierując się w stronę wyjścia.

- A jeśli on coś knuje?

- Wstawanie od stołu chyba nie jest zbrodnią, a Malfoy nie ma żadnego powodu, żeby snuć intrygi - powiedziała beznamiętnie.

Harry zaczął kruszyć niedojedzone ciastko na drobny proszek.

Postanowiła zmienić temat:

- Ron coś o mnie mówi?

- Taaak, jakieś głupoty. Niedługo mu przejdzie.

Nieco ostudził prawdę. W rzeczywistości Ron bełkocze przez sen jej imię i narzeka na kąśliwość Hermiony kiedy tylko ma okazję. Harry przywykł do tego już kilka dobrych lat temu.

- Wiem - mruknęła zmieszana. - Rozumiem, że teraz też należy do Klubu Ślimaka?

Harry kiwnął głową.

- No jasne. W końcu Złota Trójca - klasnął w dłonie.

- Czasami nie wiem czy mówisz poważnie, czy żartujesz - prychnęła.

Cisnęła w niego Prorokiem Codziennym, na co parsknął śmiechem.

***

Wystukiwała paznokciami rytm najnowszego kawałka Fatalnych Jędz na blacie ławki w bibliotece. Ginny zadręczała ją tą piosenką od tygodni.

Obserwowała w milczeniu Harry'ego, który gorączkowo przerzucał kartki obszernego tomu Pół zwierzęta, pół ludzie: klasyfikacja.

- Harry, takie coś nie istnieje. Ile razy mam ci to jeszcze powtórzyć?

ImperviusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz