***
Obudziłam się o 7:15. Usiadłam na łóżku. Okropnie bolały mnie plecy, ponieważ moja znienawidzona współzawodniczka z drużyny niechcący na mnie wpadła. Wstałam powoli z łóżka i przeciągnęłam się. Podeszłam do okna, po czym odsłoniłam rolety. Moim oczom ukazał się przepiękny wschód słońca. Powoli skierowałam się w stronę łazienki. Kiedy do niej weszłam, zakluczyłam za sobą drzwi i zdjęłam piżamę. Wzięłam długi, gorący prysznic, myjąc przy okazji włosy. Kiedy skończyłam, zawinęłam się w ręcznik i umyłam zęby. Potem wysuszyłam włosy i poszłam do pokoju. Zdjęłam ręcznik, założyłam bieliznę, a potem taki zestaw:
Ręcznik powiesiłam na suszarce na balkonie. Chwilę potem usiadłam na łóżku, włączyłam wifi i weszłam na grupę z moimi przyjaciółmi.
Skyyy: Elo mordki ^^
Lukey: Heja :*
Torix: Hejcia :p
OliviaS: No siemka<3
Skyyy: Macie czas?
Torix: A co?
Skyyy: Może moglibyśmy się spotkać?
Lukey: Na boisku? :3
OliviaS: Biorę piłkę od kosza!
Torix: Jasne ^^
Skyyy: To do zobaczenia :*
OliviaS: Narka<3
Lukey: Bayoo
Torix: Papaa *-*Wzięłam w rękę telefon, po czym oznajmiłam mamie, że idę się spotkać z przyjaciółmi. Nawet nie raczyła podnieść wzroku znad laptopa. Typowe dla niej. Wyszłam i ruszyłam w stronę boiska. Szłam przez chwilę z nosem w telefonie, ale to starczyło, aby na kogoś wpaść. I oczywiście upadłam.
-Patrz jak chodzisz!-usłyszałam dobrze znany mi głos.
Liam.
-Sorry...
-To sorry możesz sobie włożyć gdzieś! Trzeba było patrzeć przed siebie!
-Przepraszam, okey?-powiedziałam wkurzona.
Wstałam, otrzepałam się z kurzu i ruszyłam dalej, omijając Payne'a.
-Olivia!-usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się.
-Luke!-spróbowałam udawać głos blondyna.
-Ja tak nie mowię-podszedł do mnie odrzekł udając obrażonego.
-Ta mhm. Chodź już lepiej na boisko.
-Nie zapomniałaś o czymś?-spytał podnosząc jedną brew.
-Nie?
-A piłka?
-Matko! Poczekaj tu Luke. Zaraz wrócę!
Pobiegłam w stronę domu. Na moje nieszczęście nowu spotkałam Payne'a. Przynajmniej na niego nie wpadłam, tylko przebiegłam obok. Usłyszałam jego głośny śmiech. Otworzyłam drzwi i wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Chwyciłam moją czarną piłkę do kosza i spowrotem pobiegłam do Luke'a. Po 3 minutach dobiegłam na miejsce. Blondyn stał oparty o płot i z założonymi rękoma na klatce piersiowej.
-Co tak długo?-zaśmiał się.
-Siedź chicho i po prostu chodź.
-Humorek nie dopisuje?
-A żebyś wiedział. Spotkałam Payne'a.
-A ty znowu o nim... Zakochałaś się?
Spojrzałam na Luke'a jak na jakiegoś idiotę, którym zresztą jest.
-Co ty...
-Nic!-przerwał mi.
-Olivia! Luke!
Podniosłam głowę, by spojrzeć kto nas zawołał.
-Sky!
Podbiegłam do przyjaciółki, zostawiając Luke'a w tyle, i przytuliłam ją na powitanie.
-Pfff... A o mnie ktoś pamięta? Nie! Bo po co?
-Oj Toriiiii-podeszłam i przytuliłam dziewczynę.
-Nie 'Oj Tori', tylko chodźcie na boisko.
-Sky?!-usłyszałam donośny damski głos.
-Co do... Mama?!
-Wracamy do domu! Przecież zaraz mamy gości!-krzyknęła kobieta.
-No dobra... Pa wszyscy!-zawołała i pobiegła za mamą.
-No nieźle-zaczęłam.-To w kosza!
-Teraz możemy przynajmniej grać bez wątów, bo Sky nie przepada za koszykówką.
-W sumie racja-potwierdziła Victoria.
-To narazie grajcie, a ja usiądę, bo trochę źle się czuję-powiedziałam i rzuciłam piłkę do Luke'a.
-Okis.
Skierowałam się na trybuny, aby popatrzeć jak Tori i Lukey grają w kosza. Siedziałam tak zapatrzona w moich przyjaciół, kiedy jakiś głos wybudził mnie z zamyślenia.
-No proszę, ty nie grasz?-zadrwił dobrze mi znany głos.
Znowu on.
~~~Jeśli czytasz to badziewie, to proszę o ⭐ i komentarz. To bardzo motywuje, a kosztuje tylko twoją 1 minutę :3
Z góry dziękuję <3
CZYTASZ
Hate || L.P.
FanfictionOlivia to 18-letnia dziewczyna, która wraz z rodzicami mieszka w dużym domu w Londynie. Na ogół wiedzie spokojne życie. Do czasu, gdy zaczyna dostawać niepokojące i dziwne sms-y. Ich treść brzmi najczęściej tak: 'Ślicznie dziś wyglądasz<3' i 'Nie bó...