Rozdział 5

658 64 17
                                    


Na pewno kojarzycie, że w zeszłym tygodniu Aominecchi się na mnie fochnął. A dla tych, którzy nie pamiętają, przypomnę, że wyjawiłem tej ciemnej masie straszną prawdę. Mianowicie uświadomiłem go, że nie jesteśmy razem.

No naprawdę, odkrycie roku. Kolumb to by się posrał z zazdrości.

Co więcej, kto by pomyślał. Ani razu się nie lizaliśmy (chyba, że o czymś mi się zapomniało, albo ten debil postanowił mnie nafaszerować jakimś mefedronem), nie wyznaliśmy sobie wzajemnie miłości (tylko on mi, ale to pomińmy), a nawet nie zostałem poproszony o bycie jego dupą! Może byłoby inaczej, gdybym dostał super ekstra romantyczny list, na którego końcu Aominecchi napisałby "... chciałem się więc zapytać... Czy będziesz obciągał mi do końca życia?". No to wtedy to ja bym się nie zastanawiał! Rzuciłbym się mu do stóp, pocałował podeszwy, zlizał bitą śmietanę z kolan i dopiero poszedłbym z jęzorem wyżej.

Nyahahah, nabraliście się, nie? Wolałbym się powiesić za jaja na latarni morskiej i radośnie dyndać pindolem przepływającym statkom, niż z nim łazić, serio. Poza tym, wyobrażacie sobie reakcję moich sióstr? One by mnie zniszczyły. Przemoc w rodzinie byłaby niczym przy ich wkurwie i masakrze pilniczkiem.

I szczerze, to ja nie mam zielonego pojęcia, dlaczego one obrały sobie za cel chronienie mojej dupy i przywrócenie mnie do wspaniałego grona heteroseksualistów.

Khm.

To znaczy, ja nie jestem homo! To one sobie wyobrażają, że lubię tęczowe dildosy, jednorożce i przy okazji w dupę. A ja - w stu pięćdziesięciu procentach normalny, nieskażony męskimi fallusami człowiek. Serio, przysięgam na grób mojej złotej rybki.

Co nie zmieniało faktu, że i tak tęskniłem za Aomine, yh.

Zwinąłem się w burrito smutku za pomocą mojej kołdry. Co z tego, że na zewnątrz z nieba lał się taki żar, że z powodzeniem przepalał ludziom czaszki, dostając się do mózgu i robiąc z niego idealnie przysmażoną jajecznicę? Dzielnie musiałem ciągnąć bycie emo, nawet jeśli czułem, że zaraz radośnie przemienię się w jakieś duszone mięso. Przynajmniej będę seksowny i jednym kawałku nawet po śmierci.

Przez ten upał z opóźnieniem zorientowałem się, że pokój wypełniło głośne pukanie. A raczej walenie w drzwi najprawdopodobniej taranem wielkości słonia.

- Ryoo! Fapiesz tam!? - usłyszałem piskliwy głos Reiko, który postanowił wedrzeć się brutalnie w moje uszy, wypełniając mózg przesadzona słodkością, cukierkami, pluszowymi misiami i wszystkim innym, co pasowało do mojej siostry. Do porzygu.

- Upał pierdolnął ci na mózg, czy to cecha wrodzona? - odburknąłem gniewnie, jeszcze mocniej owijając się kołdrą. Przerażało mnie to, że one chyba nie będą miały nigdy dość inwigilowania mojego życia. Rozumiem zaglądanie mi w talerz, czy śledzenie historii przeglądarki (którą i tak usuwam, he). Naprawdę, staram się przyjąć na klatę wiele i udaję, że tego nie widzę. Ale chodzenie i sprawdzanie, czy sobie fapię czy nie, jest już jednak lekkim przekroczeniem granicy mojej wytrzymałości psychicznej. Toteż wolę nawet nie myśleć, co mogłoby być dalej - przeszukiwanie mojej bielizny, żeby sprawdzić, czy nie ma w niej niczego zbyt seksownego i ponętnego? Cotygodniowy przegląd mojego odbytu, aby obczaić, czy przypadkiem nie jest choć odrobinę zajechany?

FUJ KURWA, NIE.

NIE.

NIE.

To mi doszczętnie zniszczyło umiejętność racjonalnego postrzegania tego świata i udawania, że w moim życiu nie dzieje się nic dziwnego. Od teraz będę mówił o doznanych krzywdach głośno! Protestował jak feministki!

Mój brat jest gejem!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz