Projekt mieszkania, który miałem aktualnie otwarty na ekranie laptopa, był jednym z najważniejszych zleceń jakie ostatnio dostałem. Jeszcze raz dokładnie popatrzyłem na wzór jaki został przysłany mi na skrzynkę pocztową. Apartament miał mieć wygląd prosty, ale modernistyczny. Musiałem jeszcze zadzwonić do Kyungsoo, aby umówił mnie z ekipą budowlaną oraz do Luhana, który był zarówno moim wiernym współpracownikiem jak i przyjacielem. Zlecenie trzeba było wykonać jak najszybciej. Kim Junmyeon był poważnym człowiekiem biznesu, nie wypowiadającym słów na wiatr. Dał mi jasno do zrozumienia, że im prędzej uporam się z robotą, tym większą gażę dostanę. Dodatkowo moim zadaniem było nadzorowanie przebiegu remontu i dopieszczenie wszystkich niedopatrzeń. Suma jaką zaoferował była nie mała i miałem świadomość, że za takie pieniądze mógłbym zabrać swojego chłopaka na wakacje o bardzo wysokim poziomie. Niezauważalnie wychyliłem głowę poza ekran urządzenia stojącego przede mną. Z jadalni, w której siedziałem, miałem widok na cały salon i kawałek kuchni. Przejścia między pomieszczeniami stanowiły wnęki w postaci łuków. W salonie, białe ściany kontrastowały z czarną skórą, jaką obite były fotele. W jego centralnej części stała sofa, na której właśnie leżał rozwalony Baekhyun. Miał na sobie szary podkoszulek w serek i potargane na kolanach czarne rurki. Zagryzłem wargi. Ułożony w taki sposób, z jedną nogą zgiętą w kolanie i ręką założoną za głowę, wyglądał naprawdę prowokująco. Zwłaszcza, że dzisiaj nadzwyczaj mocno pomalował oczy.
- Coś nie tak, Yeol? - zapytał, nie odrywając wzroku od plazmowego telewizora powieszonego na ścianie. Jak zwykle przed pracą oglądał jakąś dramę .
- Nie spóźnisz się zaraz do pracy? - wymamrotałem, wracając wzrokiem do komputera.
- Właśnie się zbieram. - westchnął i usłyszałem jak wyłącza telewizor, przy okazji podnosząc się z kanapy. Kątem oka znowu zerknąłem w jego stronę. Gdy podnosił pusty kubek po kawie ze szklanego stolika, brązowe włosy opadły mu na czoło. - Masz zamiar wrócić dzisiaj chociaż przed północą? - rzucił przechodząc obok mnie. Przy okazji zmierzwił moje krótkie, starannie ułożone, czarne włosy .
- Zostaw! - pacnąłem go w dłoń. Chłopak zachichotał w odpowiedzi. - Mogę wyrwać się dzisiaj wcześniej, ale wtedy będę musiał dokończyć pracę tutaj w domu.
- To może lepiej tam zostań. - prychnął w odpowiedzi. Zaskoczony jego zachowaniem chwilę obserwowałem szatyna, ale w końcu wstałem z krzesła i przeszedłem do części kuchennej. Oparłem się o czarny blat i założyłem ręce na piersi.
- Wiesz, że staram się jak mogę.
- Skoro się tak bardzo starasz, to nie przynoś roboty do domu! - podniósł głos oburzony. Kłótnie związane z moją pracą zdarzały się nam ostatnio dość często. - Widziałeś kiedyś żebym ja siedział z papierkową robotą w jakimkolwiek pomieszczeniu w tym domu?
- To nie to samo, twoja praca diametralnie różni się od mojej. Nie próbuj nas porównywać.
- Przecież zawsze możesz nie przyjąć jakiegoś zlecenia! I tak żyjemy w ponad standardowych warunkach. Brakuje ci czegoś ?
- Nie! - krzyknąłem i pod wpływem impulsu uderzyłem pięścią w szafkę, na której się opierał. W jego oczach zobaczyłem lekki strach. Powoli się odsunąłem. - Przepraszam.
Baekhyun spojrzał mi w oczy.
- Nie mamy dla siebie czasu. - burknął - Kiedy ostatnio byliśmy na jakiejś randce?
Jego oczy wwiercały się we mnie z rozżaleniem. Wyglądał tak smutno, że nie zastanawiając się czy mnie odtrąci, przysunąłem się do niego i objąłem ramionami w talii.
- Dzisiaj zero pracy wieczorem. - wyszeptałem i przejechałem ręką po jego miękkich włosach - Obiecuję.
W odpowiedzi otrzymałem wzmocniony uścisk na mojej szyi. Nie wiedziałem czy to dobry znak czy nie.
- Muszę iść - Baekhyun odsunął się lekko, aby po chwili, z rozchylonymi wargami i czarnymi, błyszczącymi oczami, przybliżyć się z powrotem. Przymknąłem oczy i już po chwili poczułem jego ciepłe wargi na moich. Podniosłem dłoń, żeby położyć ją na policzku Baekhyuna, ale w tym samym momencie chłopak przygryzł moją dolną wargę i zamiast tego zacisnąłem palce na jego szyi. Docisnąłem się do niego całym ciałem, chwytając go za pośladek. Czując przyjemny gorąc, rozchodzący się po moim ciele, pochłonąłem jęk, jaki wydał Baekhyun, czując moją dłoń.
westchnął wypełniając moje usta ciepłym oddechem.
Oderwałem się od jego lekko nabrzmiałych warg i uśmiechnąłem łobuzersko na widok zaczerwienionych policzków. Oddychaliśmy o wiele szybciej niż normalnie.
- Idź - powiedziałem łagodnie - Jak wrócisz, będę już tutaj czekał.
Baekhyun stanął na palcach i przytulił się do mnie.
- Jeśli nie - wyszeptał z ustami przy mojej szyi, przesuwając się z nimi ku górze. - To Cię wykastruję. - Zacisnął zęby na płatku mojego ucha, a ja jęknąłem z przyjemności. Po sekundzie odsunął się z niewinnym uśmiechem na twarzy i lekko się śmiejąc, szybko pocałował mnie w usta.
- Myślisz, że nie wiem, że zrobiłeś to specjalnie? - zawołałem w stronę przedpokoju, gdzie właśnie ubierał buty.
- O to chodziło, kochanie - zaświergotał zaczepnie. - Posprzątaj po sobie jak zjesz.
Po tych słowach usłyszałem trzask drzwi. Westchnąłem i ruszyłem z powrotem do laptopa. Musiałem wysłać jeszcze parę e-maili, a jeśli chciałem z tym zdążyć, to należało zabrać się do tego od razu. Spakowałem urządzenie do torby i upiłem ostatni łyk kawy. Zabrałem teczkę z projektami i zarzuciłem sobie jej pasek na ramię. Zamknąłem dom i odjechałem do mojego biura.
Wjechałem na 30 piętro biurowca w którym pracowałem i od razu udałem się do mojego biura. Po drodze przywitałem się z Tao, siorbiącym powoli swoją ulubioną kawę. Zawsze przychodził pół godziny wcześniej, aby mieć jeszcze trochę czasu dla siebie, sprawdzając poranne wiadomości przy swoim biurku w korytarzu. Przekręciłem zamek w drzwiach, rzuciłem swoje rzeczy na ławę i opadłem na brązowe, obrotowe krzesło. W moim gabinecie nie było nic, oprócz biurka, stojącego na nim komputera, pojedynczej szafy na projekty i komody, w której znajdowały się przedmioty do rysowania. Odpaliłem komputer i wyciągnąłem telefon.
- Luhan, jesteś już w pracy? - odezwałem się, gdy tylko odebrał.
- Już jadę!- odpowiedziało mi jego sapanie - Sehun się na mnie wkurzył, bo nie miałem czasu zjeść z nim śniadania, a zrobił nam obu jajecznicę i powiedziałem mu, że śpieszę się do pracy to on rzucił się na kluczyki do auta i wypieprzył mi je przez okno! Pojebaniec! Szukałem ich bite pół godziny, bo wpadły do krzaków przed domem! No a potem....
- Luhan zaraz się zapowietrzysz - przerwałem mu, chichocząc. - Wdech i wydech - poinstruowałem przyjaciela.
- Ale Channie, przecież wiesz jak ważny jest dla nas ten projekt! Czemu oni nie mogą nas zrozumieć?! - Niemal wyobraziłem sobie jak Lu rzuca się po samochodzie. Jednak potem przypomniałem sobie, że ja i Baek mieliśmy zbliżoną kłótnię jakąś godzinę temu.
- Przestań na chwilę histeryzować i przyjedź bezpiecznie na miejsce. - westchnąłem - Opowiesz mi to dokładniej jak już tutaj będziesz. Przerwał rozmowę bez zbędnego pożegnania, ponieważ chwilę po moich słowach, w słuchawce rozbrzmiał odgłos zakończonego połączenia. Rzuciłem telefon na biurko. Miałem ochotę uciąć sobie drzemkę, ale nie mogłem zrobić sobie przerwy. Nawet jeszcze nic nie zrobiłem. Z tą myślą otworzyłem skrzynkę pocztową i ogarnąłem wszystkie wiadomości. Szef przysłał mi jeszcze dwa inne projekty, ale z góry je odrzuciłem. Za mało pieniędzy, za dużo roboty. Coś co na pewno mogę o sobie powiedzieć to to, że jestem dość rozchwytywany. Po wysłaniu stosownych odpowiedzi odnośnie obu nowych propozycji, usłyszałem pukanie do drzwi.
- Proszę - odezwałem się uprzejmie, chociaż byłem bardziej niż pewny, że to mój przyjaciel.
- Chanyeol mamy przejebane - chłopak z różowymi włosami nawet nie wysilił się aby wykrztusić jakiekolwiek przywitanie. Ubrany w białą koszulę, włożoną w granatowe spodnie z których zwisały szelki, opadł na krzesło naprzeciwko. Skórzaną kurtkę rzucił w przejściu, a swoją teczkę oparł o biurko.
- Co się stało? - zaniepokojony, poprawiłem się na krześle. - Nie gadaj, że Junmyeon zrezygnował?
Na samą myśl zrobiło mi się słabo. Jeśli naprawdę odstąpiłby od umowy, firma nic by nie straciła, ale ja mógłbym tylko pomarzyć o wakacjach z Baekiem.
- Wręcz odwrotnie. Dzwonił do mnie jego przyboczny sługus. Gotowy projekt mieszkania chce mieć gotowy za dwa tygodnie.
- Co kurwa?! - z niedowierzaniem nachyliłem się nad biurkiem.
- To nie koniec, Channie...
- Jeśli ma jeszcze jakieś inne wymagania, to niech sobie to wsadzi w du-
- Podwoi stawkę. - wypalił Luhan.
Zatkało mnie. Jeśli chciałbym to skończyć w czternaście dni, musiałbym siedzieć dzień i noc nad papierami, a to nigdy nie zostałoby zaakceptowane przez Baekhyuna, jednak nie mogłem sobie wyobrazić, żebym mógł zrezygnować z takiej kwoty.
- Co jeśli się nie podejmiemy? - zapytałem, jednocześnie otwierając nowy list do menedżera Junmyeona.
- Wtedy rezygnuje. - wytłumaczył i odchylił się na oparcie.
- Baekhyun mnie zabije jeśli to przyjmę. - zajęczałem żałośnie, opierając czoło na nasadach dłoni.
- A myślisz, że Sehun nie będzie zły? Ja boję się dzisiaj do domu wracać! Kiedyś mi zagroził, że mnie zgwałci! - wyszeptał konspiracyjnie.
- Obaj wiemy, że nie miałbyś nic przeciwko Lu. - posłałem mu gorzki uśmiech.
CZYTASZ
Incident [ChanBaek]
FanfictionDługość: One shot Gatunek: angst, okruchy życia Pairingi poboczne: Kaisoo, Hunhan Jak się zachowasz, gdy nagle stracisz wszystko co było związane z najbliższą Ci osobą? Wiedząc, że to wszystko twoja wina.