•Rozdział 1•

2 0 1
                                    

***

Obudziłam się o 7:15. Usiadłam na łóżku. Okropnie bolały mnie plecy, ponieważ moja znienawidzona współzawodniczka z drużyny niechcący na mnie wpadła. Wstałam powoli z łóżka i przeciągnęłam się. Podeszłam do okna, po czym odsłoniłam rolety. Moim oczom ukazał się przepiękny wschód słońca. Powoli skierowałam się w stronę łazienki. Kiedy do niej weszłam, zakluczyłam za sobą drzwi i zdjęłam piżamę. Wzięłam długi, gorący prysznic, myjąc przy okazji włosy. Kiedy skończyłam, zawinęłam się w ręcznik i umyłam zęby. Potem wysuszyłam włosy i poszłam do pokoju. Zdjęłam ręcznik, założyłam bieliznę, a potem taki zestaw:


Ręcznik powiesiłam na suszarce na balkonie. Chwilę potem usiadłam na łóżku, włączyłam wifi i weszłam na grupę z moimi przyjaciółmi.

Skyyy: Elo mordki ^^

Lukey: Heja :*

Torix: Hejcia :p

OliviaS: No siemka<3

Skyyy: Macie czas?

Torix: A co?

Skyyy: Może moglibyśmy się spotkać?

Lukey: Na boisku? :3

OliviaS: Biorę piłkę od kosza!

Torix: Jasne ^^

Skyyy: To do zobaczenia :*

OliviaS: Narka<3

Lukey: Bayoo

Torix: Papaa *-*

Wzięłam w rękę telefon, po czym oznajmiłam mamie, że idę się spotkać z przyjaciółmi. Nawet nie raczyła podnieść wzroku znad laptopa. Typowe dla niej. Wyszłam i ruszyłam w stronę boiska. Szłam przez chwilę z nosem w telefonie, ale to starczyło, aby na kogoś wpaść. I oczywiście upadłam.

-Patrz jak chodzisz!-usłyszałam dobrze znany mi głos.

Liam.

-Sorry...

-To sorry możesz sobie włożyć gdzieś! Trzeba było patrzeć przed siebie!

-Przepraszam, okey?-powiedziałam wkurzona.

Wstałam, otrzepałam się z kurzu i ruszyłam dalej, omijając Payne'a.

-Olivia!-usłyszałam za sobą.

Odwróciłam się.

-Luke!-spróbowałam udawać głos blondyna.

-Ja tak nie mowię-podszedł do mnie odrzekł udając obrażonego.

-Ta mhm. Chodź już lepiej na boisko.

-Nie zapomniałaś o czymś?-spytał podnosząc jedną brew.

-Nie?

-A piłka?

-Matko! Poczekaj tu Luke. Zaraz wrócę!

Pobiegłam w stronę domu. Na moje nieszczęście nowu spotkałam Payne'a. Przynajmniej na niego nie wpadłam, tylko przebiegłam obok. Usłyszałam jego głośny śmiech. Otworzyłam drzwi i wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Chwyciłam moją czarną piłkę do kosza i spowrotem pobiegłam do Luke'a. Po 3 minutach dobiegłam na miejsce. Blondyn stał oparty o płot i z założonymi rękoma na klatce piersiowej.

-Co tak długo?-zaśmiał się.

-Siedź chicho i po prostu chodź.

-Humorek nie dopisuje?

-A żebyś wiedział. Spotkałam Payne'a.

-A ty znowu o nim... Zakochałaś się?

Spojrzałam na Luke'a jak na jakiegoś idiotę, którym zresztą jest.

-Co ty...

-Nic!-przerwał mi.

-Olivia! Luke!

Podniosłam głowę, by spojrzeć kto nas zawołał.

-Sky!

Podbiegłam do przyjaciółki, zostawiając Luke'a w tyle, i przytuliłam ją na powitanie.

-Pfff... A o mnie ktoś pamięta? Nie! Bo po co?

-Oj Toriiiii-podeszłam i przytuliłam dziewczynę.

-Nie 'Oj Tori', tylko chodźcie na boisko.

-Sky?!-usłyszałam donośny damski głos.

-Co do... Mama?!

-Wracamy do domu! Przecież zaraz mamy gości!-krzyknęła kobieta.

-No dobra... Pa wszyscy!-zawołała i pobiegła za mamą.

-No nieźle-zaczęłam.-To w kosza!

-Teraz możemy przynajmniej grać bez wątów, bo Sky nie przepada za koszykówką.

-W sumie racja-potwierdziła Victoria.

-To narazie grajcie, a ja usiądę, bo trochę źle się czuję-powiedziałam i rzuciłam piłkę do Luke'a.

-Okis.

Skierowałam się na trybuny, aby popatrzeć jak Tori i Lukey grają w kosza. Siedziałam tak zapatrzona w moich przyjaciół, kiedy jakiś głos wybudził mnie z zamyślenia.

-No proszę, ty nie grasz?-zadrwił dobrze mi znany głos.

Znowu on.

~~~

Jeśli czytasz to badziewie, to proszę o ⭐ i komentarz. To bardzo motywuje, a kosztuje tylko twoją 1 minutę :3

Z góry dziękuję <3

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 29, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Hate || L.P.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz