Część 4.

163 17 13
                                    

Denis POV
"Denis! Ben już tutaj jest! Pośpiesz się!" Zawołała moja mama. Chwyciłem mój plecak i telefon, a następnie zbiegłem po schodach.

Chodzę już do tej szkoły cały tydzień. I szczerze, nie lubię jej. Szkolni 'luzacy' zaczepiają mnie całymi dniami. Danny obraża mnie za każdym razem, kiedy na siebie 'wpadamy'. Wszyscy nauczyciele mnie nienawidzą, oprócz Pana Anders'a, jest nawet fajny. Ben jest moim...przyjacielem? Tak myślę. To znaczy rozmawiamy ze sobą i piszemy, ale nigdy nie zamienił ze mną słowa w szkole. Jestem samotnikiem.

Wyszedłem i wsiadłem do samochodu Ben'a.

"Hej." Powitał mnie.

"Cześć." Powiedziałem, kładąc mój plecak na tylnie siedzenie. Zapomniałem też wspomnieć, iż dzisiaj jest piątek, co oznacza, że mam dwa dni wolne od cierpienia w szkole.

Zapalił silnik, a następnie wyjechał z podjazdu. Było cicho przez kilka minut, dopóki się nie odezwał.

"Więc...Denis." Powiedział niezręcznie.

"Tak?" Zapytałem.

"Masz jakieś plany na jutrzejszy dzień?" Spytał, jednocześnie przyciszając muzykę.

"Niezupełnie." Odpowiedziałem.

"To dobrze. Myślałem, czy może nie chciałbyś się jutro spotkać?" Zapytał.

Chce się ze mną umówić? Rozmyślałem o tym przez sekunďę. Nie mam żadnych planów...czemu nie?

"Jasne." Oznajmiłem.

Uśmiechnął się.

"Jesteśmy już na miejscu." Odrzekł, parkując.

Wziąłem mój plecak i wysiadłem z auta.

"Do zobaczenia!" Wykrzyknął, idąc w stronę swoich kolegów.

Rozumiesz o co mi chodzi? Nie jestem pewien, czy jesteśmy przyjaciółmi. Poza szkołą ze mną rozmawia, a podczas lekcji zachowuje się tak, jakby mnie nie znał. Co jest, do cholery?

Zacząłem iśc w stronę biblioteki. Tak, tak. Jestem typowym frajerem, który zawsze jest w bibliotece. To jest moja kryjówka. Od kiedy wiem, iż Danny i 'luzacy' nie znoszą tutaj przebywać, sprawiłem, że jest tu moja strefa bezpieczeństwa.

Otworzyłem drzwi i wkroczyłem do środka.

"Dzień dobry, Pani Rodriguez." Powitałem ją.

"Witaj, Denis." Odpowiedziała, uśmiechając się.

Odwzajemniłem uśmiech i usiadłem na jednym z krzeseł, czytając książkę, którą zacząłem parę dni temu.

Zaczytałem się, przez co nie zauważyłem czyjejś obecności przede mną. Uniosłem głowę i ujrzałem Ben'a. Czego mógł chcieć?

"Uh..cześć." Odrzekłem.

"Hej." Powiedział.

Zlustrowałem go.

"Nie chcę być nieuprzejmy, ale co tu robisz?" Zapytałem.

"Oh...Ja tyl-." Przerwałem mu.

"Śledziłeś mnie?" Spytałem.

"N-nie! Znaczy...tak." Przyznał.

Zachichotałem.

Czy Ben Bruce jąkał się i był nerwowy? Zazwyczaj to ja się tak zachowuję.

"A więc, dlaczego mnie śledziłeś?" Zapytałem, odkładając książkę.

"Byłem ciekawy, gdzie jesteś każdego poranka, ponieważ nigdy Cię nie widziałem." Powiedział.

PROTECT ME (Brustoff Ben Bruce x Denis Stoff) [Polskie Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz