Rozdział I "Objawienie"

127 10 8
                                    

W tej chwili szłam prosto do dużego żółtego budynku z czerwonym dachem, potocznie zwanym przez nastolatków "więzieniem " lecz przez rodziców szkołą.
Przyjechałam tu o godz 7:40, nawet się nie zdążyłam rozpakować, a już mnie tu wysłali. Dołączenie na początku II semestru ... zapowiada się ciekawie ... oczywiście to był sarkazm.
Weszłam do szatni, w której jak zawsze siedziało pełno uczniów, oczywiście każdy jest mi nie znany.
Pośród sal ciągnie się długi zielony korytarz, oraz schody na salę obiadową i na następne piętro z salami.
Mój umysł ciągnął mnie do domu, jednak nogi pchały mnie pod pokój z numerkiem 7.
Na pierwszy rzut oka nie było nic ciekawego, oprócz "tony" plecaków.
Zadzwonił dzwonek. Nagle zabrał się ogromny tłum A do "pokoju tortur " weszła nauczycielka.
To uczucie gdy wszyscy siadają A ty jako nowy obiekt do śmiechu stoisz przed nimi z rozkazu opiekuna.
- A więc poznajcie nową koleżankę -wypowiedziała się mądrala jedna- przedstaw się.
- Jestem Izabela -powiedziałam stłumionym głosem.
- Może powiesz coś jeszcze? Czym się interesujesz?
- Muzyką oraz szkicowaniem.
- Sport?
- Siatkówka.
- No ... A więc już się trochę zapoznaliście -wkońcu skończyła ten marny wywiad- siadaj tam.
Jej kościsty palec wskazał ławkę w czwartym rzędzie.
Poszłam niczym skazaniec na swoje miejsce.
- A więc kto mi powie ile wynosi... -zaczęła paplanie.
Myślałam, że jak gadanie nie będzie miało końca ... Ale jednak przyszedł czas w którym świat się na demną zlitował...
DRYŃŃŃ... dał o sobie znak dzwonek.
Cała gromada poszła jakby "pielgrzymką" pod następną klase.
Fizyka... oj jak ja się cieszę ... to również sarkazm.
Lekcja minęła szybko... wmiare.
Następnie Chemia, Biologia, Matematyka, Angielski i Polski... zapowiada się długi dzień.
Mimo wszystko nie zauważyłam kiedy ten czas minął. Właśnie ubierałam moją kurtkę w odcieniu szarości. Wyszłam na dwór, śnieg delikatnie muskał mi moje brązowe włosy, które mocno się wyróżniały w porównaniu z porcelanową cerą.
Droga spowrotem nie była długa ... dlatego też szybko się znalazłam przed dużym białym budynkiem, zwanym teraz moim domem.
Po wejściu odłożyłam rzeczy na czarny wieszak, pobiegłam schodami na górę i skoczyłam na ogromne biało granatowe łóżko, obok którego stała ogromna szafa z lustrem.
- Już mam dość. -powiedziałam cicho do siebie
Wstałam, wzięłam ręcznik oraz piżame z walizki i poszłam się umyć.
Po paru godzinach wróciłam do pokoju, włączyłam telefon i zobaczyłam, że jest już 22:30 (jedno szczęście, że jutro jest sobota), położyłam się i momentalnie zasnełam.
Znów włączyłam telefon, 01:48, a ja nie wiadomo czemu się obudziłam. Nagle usłyszałam szelest, pomruki, wrzask, skrobanie ... i nagle znowu cisza, a jednak znowu schemat się zaczął powtarzać.
Zaczęłam cała się trzęść ze strachu i schowałam się pod kołdrą. Przeczekałam 10 sekund i lekko wyjrzałam spod ukrycia.
Przede mną ukazała się postać 8-letniej dziewczynki. Była pół przezroczysta, a na jej twarz opadały długie czarne włosy. Dopiero gdy się jej bardziej przyjrzałam zobaczyłam, że jej cała sukienka jest podarta i w plamach podobnych do zakrwawionych dłoni, a jej ręce były całe bardzo mocno pocięte, prawdopodobnie żyletką. Zaczęłam się jeszcze bardziej przyglądać i zauważyłam, że ona nie ma oczu!

~Zjawa~ [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz