Prolog

50 5 0
                                    


Cecilia szła po chodniku. Zaczynało się już ściemniać, dlatego przyspieszyła kroku. Jej ciemnorude włosy powiewały na wietrze. Było zimno, jednak ona nie odczuwała tego z bardzo. Na czarny T-shirt miała narzuconą tylko bluzę. Nie wiedziała, co jest tego przyczyną, ale od jakiegoś czasu po prostu nie marzła. Była tylko strasznie wrażliwa na słońce. Teraz jednak nie miała czasu nad tym myśleć. Musiała wrócić na czas do akademika, w przeciwnym razie nie będzie miała gdzie spać. Weszła na teren campusu. Glany cicho uderzały w cement.

Skręcała właśnie w stronę budynku F, kiedy znowu powróciło dziwne uczucie, jakby nie mogła zaczerpnąć powierza. Wiedziała, co się teraz stanie, usiadła więc na schodach. Momentalnie straciła przytomność. Podniosła się pięć minut później. To zdarzało się coraz częściej, a ona nie wiedziała o co chodzi. Była nawet w szpitalu, ale wszystkie wyniki były w porządku. Nawet nie tyle w porządku, co wręcz idealne. Lekarze utrzymywali więc, że po prostu chce wykręcić się od konieczności chodzenia na zajęcia, co było kompletnie nie prawdziwe, bo Cecilia chciała skończyć te studia i być lekarzem. Pozostało jej więc czekać na dalszy rozwój tej dziwnej przypadłości.

Upewniła się, że nikogo nie ma w pobliżu, pobiegła do swojego akademika. Mieszkała sama, jej współlokatorka i zarazem najlepsza przyjaciółka przeniosła się na inną uczelnię. Cecilia wybłagała opiekuna akademika, żeby nie przydzielał jej innej współlokatorki. Nie wytrzymałaby z żadną z dziewczyn z jej roku. Wszystkie były takie sztuczne, wzbudzały w niej obrzydzenie. Ta pogarda do innych ludzi też pojawiła się u niej w ciągu tego roku.

Położyła się spać. Była strasznie zmęczona. Nie wiedziała jednak, że to nie koniec dziwnych zmian w jej życiu. Wszystko miało dopiero się zacząć...

Zanim OdejdęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz