Rozdział 29

6.5K 373 40
                                    

Chciałabym wiele napisać... Ale napiszę tylko pięć słów:

Wyszedł mi zajeb*sty rozdział, czytajcie:

---

Cała drżała. Jej mózg zdawał się nie myśleć. Czuła się, jakby jej całe ciało zalała ta czerwona fala głodu i pożądania. Jakby istniała tylko po to... by pić.

Król nie odezwał się ani słowem. Poprowadził ją po schodach, następnie skręcił w lewo, otworzył drzwi apartamentu, ściskając jej ramię przeszedł przez przedpokój i powoli wszedł do gabinetu. Aż w końcu zamknął ich we własnym pokoju. Powoli pomógł jej usiąść na krześle, po czym sam wziął głęboki wdech i oparł się o biurko, tyłem do niej.

Zamarła cisza. Król patrzył w słoje drewna, królowa we własne trzęsące się dłonie. Później, nie byli w stanie określić czy trwali w tej ciszy pięć minut czy pięć dni. Każde z nich myślało gorączkowo, każde z nich chciało coś powiedzieć, ale czuli, że odebrało im mowę, każde z nich trwało w tej niewidzialnej klatce strachu, złości i wstydu.

W końcu Natan powoli podniósł się na ramionach i obrócił głowę w stronę własnej żony. Ze zdziwieniem zobaczył, że ta siedzi prosto i patrzy się dokładnie w jego oczy.

-Negatywne konsekwencje... Tak? -Zapytała biorąc płytki oddech.

Wampir patrzył na nią, nie rozumiejąc w pierwszej chwili, o czym ona mówi.

-Powiedziałeś mi... -Przerwała na chwilę, by opanować drżenie głosu- że bycie Krwiołomną niesie też ze sobą negatywne konsekwencje. Stąd nazwa: Krwi ułomna.

Natan zamrugał szybko. Nie takiej reakcji się po niej spodziewał. Kobieta która siedziała obok niego na krześle choć przestraszona, już pogodziła się z obecną sytuacją. Gdzie podziała się ta delikatna i buntownicza dziewczyna, którą przywieziono do zamku kilka miesięcy temu?

-Tak. -Odpowiedział całkowicie się odwracając.

Widział jak jej dłonie drżą, jak budzi się w niej ogromna fala złości. Odwróciła głowę i patrzyła w jedną z półek.

-Cal... Wybacz ja nie chciałem... -Zaczął ale wampirzyca mu przerwała.

-Mnie martwić? -Spojrzała na niego. Nie była zła, była smutna. Wampir chciał patrzeć w jej oczy, ale ziała z nich tak dziwna, zimna pustka, że nie mógł tego zrobić. Nie wiedział już, czy to następstwo krwiołomności czy może jej czyste uczucia?

-Tak. -Uśmiechnął się  ponuro. -Nie chciałem cię martwić.

Calvia przygryzała nerwowo wargę. -Natan, to jest chyba nasz największy błąd.

Spojrzał na nią i uniósł brwi w odpowiedzi.

-Zbyt wiele ukrywamy, nie chcąc się ranić... A robimy sobie coraz większą krzywdę. -Nie zdołała opanować głosu, Natan odruchowo zrobił krok by ją objąć... by schować jej łzy przed światem. -Nie. -Powiedziała jeszcze bardziej łamiącym się głosem. -Nie będę płakać.

Przypomniała sobie jego twarz, jego zmęczone oczy, jego dotyk na policzku. "Jesteś słaba Calvio, nie tak cię wychowałem." Wgryzła się we własny policzek do granicy bólu. Zamknęła oczy i policzyła do dziesięciu. Już nigdy nie będzie płakać.

Natan patrzył jak powoli unosi powieki. Jej włosy poczerniały, a ona sama wydawała się jakby zagubiona. Zobaczył jak na jej szyi pojawia się mały czarny tatuaż w kształcie malutkiego liścia latorośli.

-Cal... -Zaczął, widząc jak wiele to ją kosztuje. Spojrzała na niego, a on zrozumiał, że nie może wpłynąć na jej decyzję. -No dobrze. -Powiedział zrezygnowany, a obok pierwszego listka pojawia się małe pnącze.

Śmiertelna KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz