Ten moment

6 0 1
                                    

Tej nocy długo nie mogłam zasnąć. O poranku obudził mnie krzyk mamy. Jak co dzień psuł mi on ochotę na życie. Gdy już się wywlekłam z łóżka i doczołgałam się po podłodze do kuchni, czekał tam na mnie tost z szynką i serem. Pochłonęłam go migiem bo zorientowałam się że już jest czterdzieści po siódmej. Wcisnęłam się w troszeczkę za małą sukienkę z zeszłego roku. Mama zadecydowała, że bez sensu kupować nową jak ta jeszcze jest "dobra". Moim zdaniem wyglądam w niej jak półtora nieszczęścia. I jeszcze ta dziura w kolanie, którą zrobiłam sobie wczoraj w drodze do sklepu.
      Wyszystko było gotowe, wsiadaiśmy już do samochodu. Mama jechała dosyć szybko, żeby się nie spóźniła do pracy a ja do szkoły. Wysadziła mnie przed budynkiem, dała całusa i szczere "powodzenia". Potem było tylko słychać ryk silnika i samochód zniknął tak szybko jak się pojawił. "No, teraz moja kolej" - pomyślałam sobie. Stanęłam przed dużymi, masywnymi drzwiami. Straszenie się bałam, że coś mi nie wyjdzie, że w pierwszy dzień się przed kimś skompromituje. Nawet nie wiedziałam gdzie jest hol, na którym będzie oficjalne rozpoczęcie roku szkolnego. Zdezorientowana chodziłam po całej szkole i nic nie mogłam znaleść. Wcale nie jest taka mała na jaką wygląda. W normalnych szkołach hol jest od razu przy wejściu, ale to nie jest normalna szkoła.
- Hej pomóc Ci w czymś? - zapytał jakiś nieznajomy chłopak tuż za moimi plecami. Wystraszyłam się tak, że aż lekko podskoczyłam.
- Wiesz może gdzie jest rozpoczęcie? - chłopak uśmiechnął się do mnie i zaprowadził mnie na salę gimnastyczną. Podziękowałam próbując patrzeć mu w oczy, ale było to prawie że niemożliwe bo całe czoło i oczy przykrywała mu gęsta, ciemna grzywka. Był wyższy odemnie o głowę. Nie wyglądał tak, jakby szykował się na uroczystoś. Miał na sobie wytarte dżinsy i zwykłą, białą koszulkę z krótkim rękawkiem.
      Sala nie była większa niż w mojej poprzedniej szkole. Nie byłam pewna czy pomieści ona wszystkich. Zajęłam miejsce na krześle, na sali było już trochę ludzi, ale nikogo z nich nie poznawałam. Już się tak bardzo nie bałam jak na początku. Ten chłopak z grzywką wydawał mi się bardzo miły. "Ciekawe czy będę z nim chodziła do jedej klasy" - myślałam sobie. Ludzi z minuty na minutę robiło się co raz więcej. Wszyscy rozmawiali ze sobą, ale nagle gwar przerwała Pani dyrektor takimi słowami: "Proszę o ciszę. Chciałabym powitać wszytkich tutaj zebranych, jak i tych z którymi już miałam przyjemność się zapoznać, jak i tych, z którymi w tym roku będę nawiązywała nowe relacje. Mam zadzieję, że wszyscy wypoczęli po wakacjach i mają energię na kolejny rok nauki. Jeszcze raz serdecznie was witam i oddaję głos Pani wice dyrektor"
Potem kolejna gadka-szmatka jakich już wiele słyszałam. Na końcu rozdzielono nas do klas. Na mnie przypadła sala 118. Gdybym wiedziała gdzie to jest... Jakimś cudem trafiłam bez większego wysiłku. W klasie też nic ciekawego. Wszyscy usiedli razem tylko ja siedziałam na końcu w ostatniej ławce sama. Nigdzie nie widziałam tego chłopaka, co rano zaprowadził mnie do sali. Szkoda, że nie będziemy razem w klasie.
        Gdy wychodziłam ze szkoły do domu miałam takiego pecha, że musiało się rozpadać. Mama nie mogła mnie odebrać, więc musiałam iść pieszo. " Cztery kilometry sama w deszczu? Napewno nie. Przeczekam, może przestanie padać. Po kilku minutach deszcze się uspokoił, nie padało aż tak mocno. Postanowiłam, że jakoś dam radę. Nagle zza moich pleców dobiegł znajomy głos.
- Gdzieś się wybierasz? - zapytał. To był ten miły chłopak!
- Do domu. - odpowiedziałam nieśmiało.
- Jak chcesz mogę Cię odprowadzić do domu. Gdzie mieszkasz jeśli to nie jest żadna tajemnica - zapytał.
- Na Szafirowej - byłam cała podekscytowana.
- To świetnie, wygląda na to, że jesteśmy sąsiadami.
Potem ruszyliśmy w podróż. Podczas drogi świetnie nam się rozmawiało. On ma na imię Kamil, jest w moim wieku i mieszkamy na tej samej ulicy. Dziwne, że go przed tem nie zauważyłam. Interesuje się sportem, a głównie lekkoatletyką. Dużo się śmialiśmy. Gdybym mogła, rozmawiała bym z nim tak przez wieki, ale odoprowadził mnie do bramy, powiedział cześć i poszedł. Zdążyliśmy się jeszcze wymienić numerami telefonów. Mam do niego zadzwonić, kiedy będę chciała pogadać.
Chyba się zakochałam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 18, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ellie Keith. Prawdziwa MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz