Cristiano spojrzał na zegarek wiszący nad jedną z kilkunastu szafek znajdujących się w ich szatni. Odkąd weszli tam, całą drużyną, wyczerpani i niekoniecznie zadowoleni z końcowego wyniku jakże ważnego i emocjonującego meczu, minęło dobre dwadzieścia pięć minut. Stosunkowo nie upłynęło zbyt wiele czasu. Trener potrafił pocieszać ich i podtrzymywać na duchu po przegranych meczach nawet godzinę, zdarzało się i więcej. On jednak miał wrażenie jakby wskazówki zegara zapomniały o współpracy, powodując tym dłużenie się minut. Głos trenera i głosy kolegów z drużyny wydawały mu się odległe. Ich brzmienie było inne niż zwykle, bardziej oddalone, jakby przyciszone i niewyraźne.
Mógł dokładnie poczuć każdą kropelkę potu spływającą po jego czole czy plecach. Ból po tak intensywnym wysiłku dawał o sobie znać w praktycznie każdej części jego ciała. W tamtej chwili okazał się nadwyraz silny i bezlitosny. Niektóre jego zmysły były dziwnie wyostrzone, a niektóre, wręcz przeciwnie - przygaszone. Ronaldo bezskutecznie próbował uspokoić swój organizm. Starał się opanować pośpieszny oddech i nienaturalnie szybkie ruchy klatki piersiowej. Naprawdę się starał, mimo bezsilności, która towarzyszyła ogromnemu zmęczeniu. Był wykończony. Myśl o milionach kibiców, którzy byli wręcz pewni wygranej nie dawała mu spokoju. Jak bardzo zawiedzieni musieli być, mając tak duże nadzieje i oczekiwania. Czuł coraz większy smutek i w pewnym sensie upokorzenie oraz zrezygnowanie zalewające jego serce, które biło w oszalałym rytmie. Uczucie jakie go wtedy przygnębiało było mu znajome, aczkolwiek nie stykał się z nim często. Bardzo rzadko bowiem doświadczał przegranej z tak niesławnym i niezbyt obiecującym zespołem.
Było jednak coś, co przyćmiewało te wszystkie buzujące się w nim emocje. Trudno sobie to wyobraźć, ale rzeczywiście coś innego skupiało jego całą uwagę, coż przynajmniej większość tej uwagi, zważajac na trenera, który chwalił ich mimo przegranej, chciaż wszyscy dobrze wiedzieli, że na następnym treningu drużyna dostanie nieźle w kość. Pomimo to, istniało coś, co zajmowało jego myśli, dając tym samym meczowi mniejszą wartość.
Kiedy te dłonie dotknęły jego ud, poczuł jakby wszystko zniknęło. Zniknęły te tysiące kibiców, te setki kamer i kamerzystów. Zniknęli przeciwnicy, trenerzy i wszyscy koledzy z kadry. Miał wrażenie, że na murawie są tylko oni. Tylko jego uda i tamte dłonie. Pamiętne dłonie, takie szorstkie, a jednocześnie delikatne i zadbane, dotykające jego wydepilowanych, na szczęście lub nie, okrytch spodenkami ud. Sposób w jaki Polak powstrzymał go przed kopnięciem piłki był wprost magiczny. Płynnym ruchem wbiegł między Portugalczyka a piłkę, zmniejszając tym samym odległość między nimi do kilku centymetrów. Przez białą, prześwitującą koszulkę Ronaldo mógł zobaczyć idealnie zarysowane mięśnie tamtych pleców. Czerwone spodenki perfekcyjnie opinały uda i tyłek. W którejś sekundzie nawet pomyślał, że owy przeciwnik jest lepiej zbudowany od niego samego, ale z przerażeniem szybko odgonił tę okropną myśl. Piękna, zapierająca wdech w piersiach łysina prawie oślepiła Ronaldo swym robiącym wrażenie blaskiem porównywanym do blasku żelu na głowie samego mistrza. Chwilę, w której precyzyjnie, z niesamowitą dokładnością odepchnął go do tyłu, łapiąc za uda, tym samym kopiąc piłkę na długo będzie jeszcze rozpamiętywać. Dotknięte miejsce było niezrozumiale rozpalone. Cristiano wciąż może określić wielkość dłoni Pazdana poprzez zaróżowiony ślad pozostawiony na górnej części nogi, chociaż chwyt nie był mocny.
Zgubiony w swoich myślach Cristiano dopiero po chwili zauważył, że wszyscy zaczynają wychodzić z szatni, aby wziąć prysznic i dać sobie trochę czasu na odpoczynek. Na początku nie zwrócił uwagi na trenera wciąż stojącego na środku szatni, ale gdy już poczuł na sobie jego wzrok, natychmiastowo zerwał się z ławki zabierając swoje rzeczy.
-Cristiano - trener zatrzymał piłkarza, będącego już na progu szatni i którego mina wyraźnie pokazywała niechęć do jakiejkolwiek rozmowy.
-Tak trenerze?
-Odpocznij dzisiaj jak tylko możesz. Jutro mamy wiele do obgadania - nie zabrzmiało to najprzyjemniej, ale Ronaldo doskonale wiedział, że nie popisał się w tym meczu.
Kiwnął jedynie głową i ruszył przed siebie.
CZYTASZ
pazdi krul (one shots)
Fanfictionone shoty o krulu "Pazdan przeniósł swój wzrok trochę niżej, na twarz kolegi, dokładniej na jego oczy. Pomyślał wtedy, że chociaż nigdy nie lubił brązowych oczu, w tamtym momencie stały się one jego ulubionymi."