Prolog

23 5 1
                                    

Czemu to robię? Pytanie nie opuszczające moich myśli nawet na chwilę. Co mi to daje? Zastanawiam się obserwując jak lśniące ostrze żyletki rozcina moją skórę. Lubię to? Pytam sama siebie przyglądając się ciemnoczerwonej posoce wypływającej ze świeżych ran. Zatracam się w bólu ogarniającym moje ciało. Uwielbiam go. On mi pokazuje, że w tym chorym świecie jedno pozostaje niezmienne. Ból istnieje i zawsze będzie istniał. Robię kolejne nacięcie i z rozkoszy odchylam głowę do tyłu. Obserwuję sufit łazienki w której się znajduję. Zdecydowanym ruchem odkręcam wodę z zamiarem pozbycia się dowodów mojej zbrodni. Jednak, kiedy wstaję oczy przysłania mi mgła niewiadomego pochodzenia, a myśli gdzieś wylatują. Czuję pustkę mnie ogarniającą. Widzę obrazy nawiedzające moją głowę.

Roześmiane dziewczynki biegały po ogrodzie, zataczajać ogromne kółka, niczym pyłki na wietrze. Stanowiły swoje przeciwieństwa. Niczym Yin i Yang. Jedna chuda o cerze bladej niczym pergamin i jasnych, wręcz białych włosach. Oczy jej miały odcień wzburzonego morza. Druga zaś posiadająca cerę oliwkową. Jej długie, kasztanowe włosy mama rano splotła w warkocz. W dużych zielonych oczach tliły się iskierki rozbawienia. Policzki miała pulchne, niczym wiewiórka po nabraniu do nich orzechów i nieco zaróżowione, a na rączkach odłożyło jej się trochę tłuszczyku. Obydwie miały nie więcej niż siedem lat.
Nagle jedna z nich zobaczyła małego kotka. Szybko do niego podeszła, jednak zwierzę uciekło, gdyż zrobiła to zbyt gwałtownie.
-Merry, wytraszyłaś go!-oburzyła się druga. Głos miała melodyjny. Przewodził on na myśl śpiew ptaków.
-Nie chciałam!- Zapłakała dziewczynka i bezradnie opadła na ziemię.
Nagle poczuła łaskotanie pod rączką i zaciekawiona podniosła ją do twarzy. Nie zauważyła tam niczego dziwnego. Skierowała więc wzrok na ziemie i zauważyła... ogonek. Ogonek małego kotka!
-Oh, patrz! To chyba jej dziecko!-Krzyknęła radośnie do swojej przyjaciółki, która zajęta była roglądaniem się za uciekinierem...

Nie jest mi dane dalej zatracać się w tym wspomnieniu, gdyż bardzo źle się czuję. Zaczyna mi brakować powietrza. Czuję okropny uścisk w piersi. Zaczynam raz po raz otwierać buzię z zamiarem dostarczania tlenu organizmowi, ale się duszę. Szybko dopadam do drzwi od kabiny i tracąc równowagę upadam na zimne kafelki. Robi mi się ciemno przed oczami. Ostatnie co robię to ostatkiem sił wydaję okrzyk przerażenia. Dalej nie ma już nic. Nic prócz ciemności. Nic prócz pustki która mnie otacza. Nie słyszę nawet bicia swojego serca. Nic. Pusta. Cicha. Samotna.

•••

Dam-dam-daam! Spoookojnie. Nie uśmierciłam jej. ;) Wyjdzie z tego... (To takie słowa pocieszenia...) No i jak podobał się rozdział? Proszę o dawanie znać w komentarzach! (Dając gwiazki naprawdę bardzo mnie motywujecie) ♥
Opowiadanie pisane na nowo. Jeśli są jakieś błędy czasowe bądź osobowe, proszę o dawanie mi znać w komentarzach.
Pozdrawiam,
Kari.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 29, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Burza Wspomnień. |rewriting|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz