Rozdział 30

5.3K 374 54
                                    

Witam. 

Jest już bardzo wcześnie rano. Nie śpię od 19 godzin, głowa mnie boli, a ten rozdział nie ma nawet 2 tysięcy słów... 

W każdym bądź razie -klasycznie, będzie auto -lokowanie- produktu- Jeszcze raz przypominam o możliwości zadawania pytań bohaterom do specjalnego rozdziału. (Poprzednia część opowieści) Na razie największą popularnością cieszą się główni bohaterowie i oczywiście spec od Ponętnych Wielorybów xD

No dobra. Idę spać, bo wszystko mnie boli i jest mi zimno... 

Aa...I jeszcze dziękuję mojej przyjaciółce, że nadrobiła zaległości: Dzięki Patku, że teraz jesteś na bieżąco. -Nikogo nie faworyzuje, kocham was wszystkich. (xD)

Dobranoc i Dzień dobry. 

---

Widziała czerwień, czuła czerwień, żyła czerwienią.

Jej palce pulsacyjnie zaciskały się na buteleczce w której przelewał się powoli napój Bogów. Nieświadomie oblizała wargi, nawet nie poczuła jak jej kły wydłużają się delikatnie, w odruchu bliskości z krwią. 

Odkorkowała buteleczkę, i wtedy coś poczuła. Spojrzała na palce, pojedyncza plama kropelki krwi z zakrętki spływała po jej palcu. Już miała przyłożyć palec do ust, kiedy usłyszała. Cichy szept. 

Zaczęła zbliżać krew do warg, ale świadoma część jej umysłu wykorzystała sytuacje i zaczęła wsłuchiwać się w owy tajemniczy odgłos. 

Nagle poczuła się jak w kaftanie bezpieczeństwa, owiał ją zimny szmer... coraz głośniej... głos próbował nie docierać do jej uszu, lecz ona całą siłą woli skupiła się na na tym jednym tajemniczym odgłosie. Chciała wiedzieć. 

Śmiech. 

Jej usta drgnęły. Otaczał ją śmiech. Jasny, delikatny śmiech, aż czuła tą dziecięcą radość we własnej piersi. Lecz ona chciała wejść jeszcze głębiej w ten sen... w ten głos... w ten śmiech. 

Śmiech ją wypełniał. Szczebiot małego chłopczyka biegającego po pustym  polu. Zamknęła oczy, uśmiechnęła się, śmiała się razem z tym kochanym, ciepłym dzieckiem. Była taka szczęśliwa, taka radosna, tak dawno nie czuła się w końcu wolna od trosk i smutku. 

W pełni złączyła się z tą radością. Była jego dłońmi, jego oczami, jego niewinnym umysłem. Była nim, a on był nią. Biegli tak, razem. Z miłością wypełniającą serce, gotowi nieść światło każdemu.

Nagle z jej piersi wyrwał się krzyk strachu i bólu -Coś brutalnie złapało ją ostrymi łapami za ręce zostawiając krwawe pręgi. Poczuła jak z jej oczu ciekną łzy, jak panika ogarnia jej młode, delikatne serce. 

Ujrzała jak przed nią staje wyprostowana czarna postać. Zaczęła się wyrywać, jeszcze bardziej raniąc sobie ręce i dłonie. Rodzice stanęli jej przed oczami, jej matka, ojciec, trójka rodzeństwa, przyjaciele... Zaczęła wzywać pomocy pełna bólu, rozpaczy, smutku, po jej ciele przebiegały dreszcze, jej ręce całe były w ranach, jej głowę wypełniał tylko strach.

I wtedy to poczuła. Największy ból jakiego w życiu doznała. Napastnik wbił pazury w jej ciało i z całej siły pociągnął... A potem była już tylko cisza, senność i czerń.

Ostatnią myślą zrozumiała, że szkarłatna trawa oznacza jedno...  Napastnik wyrwał jej serce.

Wzięła głęboki oddech i patrzyła nieprzytomnie w czerwoną plamę na palcu. Krew... niewinna krew chłopca. Niewinna krew dziecka. 

Śmiertelna KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz