1

48 1 4
                                    

Usłyszałam dzwięk mojej ulubionej piosenki - Don't let me down. Budzik. W jednej chwili zdjęłam opaskę z oczu i zaczełam szukać budzika. Machałam rękami aż w końcu usłyszałam jak coś spadło na ziemie. Wziełam to cos co okazało się budzikiem, wyłączyłam go i wstałam. Spojrzałam na godzine w telefonie co niestety przyprawiło mnie o mdłości.
-Siódma trzydzieści - powiedziałam sama do siebie po czym ruszyłam w strone szafki na ubrania. Wyjełam czarny crop top i szorty w tym samym kolorze po czym popędziłam do łazienki. Stwierdziłam, że nie mam czasu na prysznic wiec ubrałam się, rozczesałam moje długie brązowe włosy, umyłam zęby i zabrałam się za chyba najbardziej czasochłonna rzecz jaką każda kobieta robi rano - makijaż. Kiedy skończyłam pobiegłam do pokoju po torbe i telefon.
- Siódma pięćdziesiąt - zamarłam - nie zdąrze. - postanowiłam, że sprawdze czy mój tata jest jeszcze w domu, może by mnie zawiózł.

Zbiegłam ze schodów prawie się o nie zabijając ale dotarłam do miejsca docelowego. Kuchnia. Zobaczyłam, że moja mama stoi przy blacie robiąc mi kanapki do szkoły a tata czyta gazete.

- Tato - zaczełam słodkim głosikiem - mam nadzieje, że jesteś chętny do tego by zawieść mnie do szkoły - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- Chętny nie jestem, ale... - spojrzał na zegarek - do samochodu, masz pięć minut do ósmej - powiedział mój wybawiciel. Od razu po tym szybko podeszłam do mamy żeby wziąść od niej kanapki i ruszyłam do garażu. Nie biegam tak szybko nawet za wf. Czym prędzej otworzyłam drzwi od samochodu. Rzuciłam plecak i włączyłam radio. Przeleciałam po kanałach w poszukiwaniu jakiegoś programu informacyjnego żeby sprawdzić która godzina.
- Minęła właśnie - ósma - w radio zet.
W tym momencie mój kochany ojciec wparował do samochodu mierząc mnie wzrokiem.
- Nie za krótkie te spodenki - powiedział pretensjonalnyn tonem. Spojrzałam w dół. Nie należały do najdłuższych, ale co z tego. Nie jestem dzieckiem, mam 16 lat.

Wyjechaliśmy z garażu. Do szkoły mam 20 minut piechotą a samochodem jakieś 10 wiec jestem spóźniona. Super. Wyjęłam telefon i napisałam do swojej najlepszej przyjaciółki - Maddie.

Me: Ejj spóźnie się. Powiedz rudej że głowa mnie bolała i że będę za 10 minut.

Schowałam telefon nie licząc, że odpisze. Maddie nigdy nie ma kasy na koncie a na abonament ją nie stać. Jej rodzice całą swoją pensję wydają na tanie wina z żabki i wódke. Życie-bajka. Za to sama Maddie to anioł. Same szóstki, wzorowe zachowanie, nigdy sie nie spóźnia, zawsze przygotowana. Ja jestem jej kompletnym przeciwieństwem. Moja rodzina jest wyjątkowo zamożna. Nigdy mi niczego nie brakowało. Zawsze mialam najnowszego Iphone nawet o niego nie prosząc. Moich rodziców nigdy nie ma w domu. Cały dzień spędzają w pracy a wieczorem są zmęczeni i myślą tylko aby w końcu się położyć. Chcą dla mnie jak najlepiej.
Co do mojego zachowania w szkole... Jest troche gorzej niż przeciętnie. Kończe rok z dobrym zachowaniem, oceny raczej na 3. Nauczyciele mnie nie lubią ze względu na to, że jestem zarozumiała. No cóż, zawsze można zmienić szkołe.
- Jesteśmy - powiedział tata - szybko kochanie spieszę się do pracy.
Wyskoczyłam z samochodu jak oparzone i pobiegłam w strone szkoły. Znalazłam sale w której miałam mieć pierwszą lekcje - matematyke. Nacisnęłam na klamkę i weszłam. Pani Wedlehowf wstała po czym od razu usiadła.
- A, to tylko ty. Czemu się spóźniłaś? - spytała dla formalności ale widziałam że ją to nie obchodziło.
- Maddie pani nie... - przekręciłan głowe w strone naszej ławki, jednak Maddie tam nie było. - źle sie czułam prosze pani.
- Siadaj - poleciła
Idąc w strone ławki zastanawiałam się czemu nie ma Maddie. Ona nigdy nie opuszcza szkoły, nienawidzi siedzieć w domu. Musiało stać się coś poważnego...

~°~°~°~°~°~°~°~°~

I jak pierwszy rozdział? Jak myślicie, co się stało z Maddie?

Czytasz=komentujesz 💞

Tylko Ciebie KochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz