Rozdział 1

6 0 2
                                    

Pewnego dnia o wschodzie słońca,pewna dziewczyna wypłakiwała swoje niebieskie oczy z powodu śmierci swojego chłopaka.Dziewczyna miała brązowe i długie do pasa włosy.Była bardzo ładna.Miała 186 centymetrów wzrostu,była dość wysoka jak na swój wiek,a miała 16 lat.Nagle usłyszała za sobą czyjeś kroki,co było dziwne,bo była godzina 5 rano.Ujrzała nad sobą wysokiego bruneta o szarych oczach.Nigdy nie widziała u nikogo takich oczu,ale coś w jego wzroku ją przyciągało do niego.Nagle zapytał:
-Co taka piękna dziewczyna robi na schodach o tak wczesnej porze?
-Rozmyślam o swoim życiu-coś nie pozwalało jej kłamać
-Jak się nazywasz,piękna?
-Nazywam się Lily Jones.A ty jak się nazywasz?
-Ja jestem Ereth Brown.
Oni byli w tym samym domu Hogwartu-Gryfindorze i mieli tyle samo lat.Coś ich przyciągało do siebie,ale Lily nie chciała się temu poddać,ponieważ dopiero co straciła swoją wielką miłość.Poszli razem do Pokoju Wspólnego Gryfonów,by przygotować się do lekcji.Zjedli śniadanie w Wielkiej Sali i poszli na lekcję eliksirów do profesora Snape'a.Usiadła jak zwykle w ostatniej ławce,w której zawsze siedziała sama,ale nagle się zdziwiła,bo do niej posiadł się ten wysoki,szarooki chłopak,którego dzisiaj rano poznała.Chciała coś mu powiedzieć,ale on posłał jej uśmiech i oczko,a Lily się zarumieniła i odwróciła wzrok.Przez całą lekcję była rozkojarzona,dlatego że siedział obok niej Ereth.Gdy skończyła się lekcja ona szybko smakowała swoje rzeczy i wyszła z klasy najszybciej jak tylko się dało.Teraz mieli transmuracje,na której jakimś dziwnym cudem udało się Lily szczura zamienić w puchar do wina.Na kolejnych lekcjach też była rozkojarzona,bo zawsze koło niej siedział ten szarooki przystojniak.Jedynie na wróżbiarstwie było dość spokojnie,ponieważ Ereth miał wtedy starożytne runy.Wtedy mogła sobie wszystko przemyśleć.Zrozumiała,że czuje się przy Erethie,jak czuła się przy Thomasie.Gdy skończyła się ostatnia lekcja to Lily wybiegła na błonia roztaczające się wokół Hogwartu.Usiadła pod drzewem rosnącym obok jeziora i zaczęła płakać.Nie umiała poddać się temu uczuciu,bo bała się,że znowu spotka ją rozczarowanie.

***********
No to moi drodzy zaczynam od mowa z opowiadaniem,bo niestety tamto konto mi sie usunęło i musiałam założyć nowe.Mam nadzieję,że nie jesteście źli na mnie.Mam nadzieję,że Wam się spodoba opowiadanie. Witajcie kochani. Iza

Magiczna Miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz