1.[Izaya Orihara x Reader]

116 6 2
                                    


Jako przyjaciółka Shizuo powinnaś zainteresować się tym, że za każdym razem kiedy spotyka informatora to cierpi na tym otoczenie.

Właśnie szłaś do jego biura, aby pogadać z nim na ten temat. Wtem zauważyłaś jak idzie naprzeciwko ciebie. Poczułaś że robi ci się ciepło. Lubiłaś go i to bardzo, ale kiedy dowiedziałaś się od Shizuo do czego jest zdolny, zaczęłaś  trochę się go bałaś.

-[Imię]-chan co tu robisz?-spytał ze swoim udawanym uśmiechem.

-Przyszłam z tobą pogadać.- przystałaś z nogę na nogę.

-Ze mną ? Co cię do mnie sprowadza ?- Wyglądał na zaciekawionego moim widokiem.

-Mam pewną sprawę.-spojrzałaś w jego brązowe tęczówki, które nabrały jeszcze większego zainteresowania.

 Tylko się uśmiechnął i zaprosił ciebie do swojego mieszkania. Czego można było spodziewać się po obserwatorze, jego dom niesamowity. Miał dużo półek z książkami, były tak ciekawe że z wielką ochotą poszłabyś tam i pooglądała każdą z osobna. Jedyne co robiłaś w tej chwili to wpatrywałaś się  i kiedy zrozumiałaś ciebie obserwuje szybko odwróciłaś wzrok. 

„Nie po to tu przyszłam"-od razu oprzytomniałaś i podeszłaś do gospodarza.

Izaya gestem ręki pokazał ci abyś usiadła i taki rozkaz wykonałaś.Kiedy zastanawiałaś się jak dobrać w słowa to po co tu przyszłaś, mężczyzna wrócił z filiżanką kawy. Postanowiłaś być ostrożna, bo znając go nie wiadomo co mógł dolać do napoju. Spróbowałaś łyka, aby nie wyglądało to zbyt podejrzanie, ale mimo obaw kawa okazała się bardzo dobra. Zauważyłaś, że informator cały czas tobie się przygląda, wiec speszona rozpoczęłaś rozmowę.

-Chciałam pogadać z tobą o tym, że zazwyczaj kiedy spotykasz Shizuo... robi się nieprzyjemnie.  Chciałabym prosić cię, abyś przestał mu dokuczać, ponieważ martwię się, że pewnego dnia może zrobić komuś krzywdę.- kiedy skończyłaś wypowiedz, zestresowana spojrzałaś na podłogę. 

Nastąpiła cisza którą chwile później przerwał śmiech Izayi.  Zdziwiona i z drugiej strony zmieszana popatrzyłaś w jego stronę, ujrzałaś obraz tarzającego się ze śmiechu obserwatora. Kiedy przestał się śmiać powstał z ziemi, na którą upadł podczas wybuchu śmiechu i wytarł niewidzialną łzę. 

„Ło Jezu śmiejący się Izaya, to możliwe?"- zdziwiona tym co zobaczyłaś,nie mogłaś uwierzyć że jest do tego zdolny.

-[Imię]-chan rozbawiłaś mnie tak, chyba nigdy się tak nie uśmiałem. Szczególnie nie widziałem tylu emocji wymalowanych na twarzy, jak u ciebie. 

Zawstydzona spaliłaś buraka, co nie przeszło uwadze obserwatora. Mężczyzna wstał kanapy i udał się do ciebie. Dzieliły was milimetry.

-Zgoda spróbuje nie wszczynać bójek z Shizu-chan,dobra nie takich aby ktoś był przez to ranny.

-Naprawdę?-rzekłaś ucieszona -Dziękuje, bardzo się cieszę...-chciałaś dokończyć zdanie, ale przerwał ci Izaya.

-Zrobię to lecz za pewną opłatą - chciałaś już spytać ile chce pieniędzy, gdy w tym samym momencie złożył pocałunek na twoich ustach . Kiedy skończył zakryłaś twarz, która miała kolor pomidora.

-Dziękuje za dokonanie pomyślnie transakcji-rzekł i uśmiechnął się pod nosem. 



Witam w pierwszym takim czymś .Sądzę, że się spodobało czy coś. Więc dziękuje i do  następnego.


Dolina ReaderówWhere stories live. Discover now