"Nie jest umarłym ten, który może spoczywać wiekami."
H.P.Lovecraft
...
Przez wiele dni mojego pobytu w Czechach, będącego tylko przystankiem w długiej podróży na Daleki Wschód, padał rzęsisty, jesienny deszcz. Na swoje szczęście miałem w tych stronach przyjaciela, barona Broża, który mnie - wraz z dwójką moich przewodników - zgodził się u siebie gościć. Zła pogoda i wilgoć niekorzystnie wpływały na moje samopoczucie. Przez dwa dni zmuszony byłem pozostać w łóżku z powodu gorączki, a że zawsze miałem skłonność do ciężkiego znoszenia chorób, moja rekonwalescencja stworzyła znowu nieplanowane obsunięcie terminu wyjazdu. Ku naszej uldze baron zgodził się udzielić nam swoich pokoi do czasu, gdy zdrowie pozwoli mi ruszyć dalej.
Mieszkaliśmy zatem w tym domu, który przypominał raczej twierdzę, zaś według słów barona - właśnie twierdzą niegdyś był.
- Stacjonowali tu żołnierze Bonapartego, gdy pięćdziesiąt równo lat temu wracali spod Austerlitz - mówił mi Broż; byłem akurat nieco bardziej na siłach i mogłem towarzyszyć baronowi w obiedzie. - Słowo daję. Są tu jeszcze po nich pamiątki, pozamykane po skrzyniach w piwnicy, ale może cię zaciekawią? Nadal się interesujesz tą historią najnowszą? No, pozwolę ci więc odkurzyć te graty, nie liczyłbym jednak na zbyt wiele z tego korzyści...
Niemniej zaraz po obiedzie poszliśmy to sprawdzić. W istocie historia, zwłaszcza ta dotycząca lat nie najdawniejszych, była jedną z zajmujących mnie spraw i chętnie ją zgłębiałem - mieć zaś w rękach obiekt pamiętający cesarza Bonapartego to nie tylko dla historyka nie lada gratka. Zeszliśmy do wspomnianych piwnic, choć tym należałoby się raczej miano lochu czy bunkra. Korytarze o grubych ścianach musiały ciągnąć się daleko pod samym budynkiem i zapewne też poza nim, ale w użytku pozostawała zaledwie niewielka ich część. Z pomocą moich towarzyszy udało się otworzyć wielkie, drewniane skrzynie. Było ich około dziesięciu, a każda, jak udało nam się zauważyć, kryła w sobie całe zbiory pamiątek.
- Były tu już, kiedy kupowałem posiadłość - rzekł mi baron Broż, podczas gdy ja przy słabym świetle lampy oglądałem zawartość kolejnej skrzyni, obnażonej ze swych długo skrywanych sekretów z początku wieku. - Nic nie ruszałem. Jak mówiłem, może ty znajdziesz tu coś ciekawego... lub cennego. Chętnie się wówczas o tym dowiem, przyjacielu.
W twierdzy nie było wielu rozrywek, baron nie trzymał tu nawet książek. Poprosiłem zatem o zaniesienie pierwsze z odkrytych skrzyń do swojej sypialni, planując tam zagłębić się w jej zawartość bez obaw o brak światła i wszechobecny kurz.
Tak więc udało mi się spędzić pierwszy wieczór. Ponownie niestety trochę osłabłem, nowe zajęcie jednak nie pozwoliło mi się nudzić. Późną porą, zamknięty w swoim pokoju, oglądałem przedmioty rozłożone na hebanowym biurku o blacie z macicy perłowej. Bez wątpienia były to pamiątki sprzed połowy wieku, wyglądało też na to, że jedna skrzynia gromadziła w sobie należności co najmniej dwóch czy trzech osób. Były to w większości przedmioty osobiste i rzeczywiście należące do żołnierzy. W uniesieniu przebierałem w tych dawnych reliktach: powiązanych sznurkiem listach, medalionach, dokumentach, trafiła się nawet pełna koszula z pasek i kilka sztućców. Na końcu natrafiłem na niegruby dziennik, a że moja znajomość francuskiego była wcale nie zła, otworzyłem go na losowej stronie i przeczytałem:
Wczoraj umarło dwóch ludzi, których nazwisk nie znałem. Dziś do wieczora zejdzie pewnikiem kolejnych kilku. Tym zdrowym było dobrze maszerować dalej do kraju, a nas - chorych i ranionych - pozostawić na obczyźnie, obyśmy tu zgnili. Ludzie kpią z takiego zwycięstwa, po którym to najwięcej cierpią ci, co się do niego najwięcej przyłożyli.
CZYTASZ
Cień piramid
Historical FictionOdnaleziony zostaje dziennik z czasów napoleońskich, który rzuca zupełnie nowe światło na wyprawę cesarza Bonapartego do Egiptu.