Jest 2 dzień września.
-Emi gotowa jesteś, czekamy na ciebie-zawołał mnie brat który jeszcze o mnie nie zapomniał,czyli Harry ma 17 lat jest wysportowany i niski
Wzięłam wyjęłam pięć walizek z ubraniami,butami I wszystkimi moimi rzeczami z pokoju. Tak dziś się przeprowadzamy, to od dziś ma być lepiej, zostawiam tu przeszłość i to co się za nią kryło. Lot mamy za 4 godziny, więc się już pakujemy do auta, nasza reszta wyposażenia domu jest już w Los Angeles. Jest mi też trochę smutno gdyż nie będę mogła iść co miesiąc do ważnego dla mnie miejsca.
-Pomóż mi Hazz- brat wręcz wskoczył po schodach po moje pakunki
-Wiesz że to jest bardzo ważne dla rodziców więc się nie możemy spóźnić
-Powtarzasz mi to już setny raz, już wszystko spakowane Christianie- zwróciłam się do szofera gdy zamykałam bagażnik
Droga na lotnisko minęła szybko nie mogąc tak powiedzieć o samym przejściu przez bramki. Siedząc już w samolocie skapnęłam się, że to mój pierwszy lot. Wyjęłam słuchawki by się odstresować, przy starcie były lekkie turbulencje, a potem zasnęłam. Wybudziłam się dopiero po słowach stewardesy "może się czegoś panienka napije lub zje wygląda panienka na bladą", chciałam jej nogi z dupą powyrywać, bo mnie obudziła. Poprosiłam o wodę i żelki dziwiąc się że w ogóle coś takiego mają. Po zjedzeniu słodyczy poszłam dalej spać. Czyjaś ręka spoczęła na mojej nodze, był to Chris mój szofer. Był ze mną odkąd pamiętam wspierał mnie w nauce, pocieszał, uczył jeździć na rowerze i rolkach był dla mnie jakby tatą, zawsze śmialiśmy się z dwuznacznych żartów. Przy nim czułam się kochana. Miał 28 lat, 190 wzrostu jasne włosy, ciemne oczy i był gejem.
Po ośmio godzinnym locie wreszcie jesteśmy. Udaliśmy się do różowego BMW to był mój wymysł żeby dziadek takie kupił, droga do nowego domu chodź trudno tak go nazwać,bo ma dwa piętra, wielki ogród i wszystko czego by każdy chciał mieć.Myślę,że mogę to nazwać jakimś pałacem czy czymś podobnym, wręcz przerażała mnie jego wielkość.
Po wypakowaniu walizek weszliśmy do holu, który był ogromny,ściany były pokryte bielą i beżem na środku znajdował się duży czarny dywan.
-Emi- pisnął Nath wyłaniający się zza ściany
-Hej mały,jak ci się podoba domek-zapytałam z ciekawości
-Emi? A mogę cie oprowadzić- pytał trochę speszony
-Pewnie, tylko ściągne butyNathaniel oprowadzał mnie jak profesjonalista. W domu znajdowały się 4 łazienki, duża przestronna kuchnia i 10 pokoi, był też pokój do ćwiczeń pewnie dla moich braci. Na koniec zostawił najważniejsze dla mnie pomieszczenie, czyli mój pokój znajdował się na drugim piętrze i był jedynym pokojem tu zamieszkałym z trzech. Pomieszczenie było dwa razy większe niż poprzednio, na przeciwko drzwi łoże,w lewym rogu biurko,obok jest duża szafa na książki, a z lewej strony rozsówane drzwi do garderoby. Po obejrzeniu dokładnie mojego królestwa Nathuś poszedł na dół,a ja położyłam się na łóżku i wyjęłam telefon.
Podczas przeglądania Instagrama ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę-pytam, powoli wchodzi dość niska blond włosa kobieta miała około 50 lat.
-Panienko o 19:50 rodzice zapraszają na uroczystą kolację, proszą o odświętny strój.
-Dobrze zjawię się, a tak mów mi Bella
-Bella ja nazywam się Sabrina Sabrina wyszła a ja musiałam pomyśleć co założyć na siebie,miałam mało czasu bo była już 19.
Po pół godziny wybrałam zwykłą czarną sukienkę za kolano i do tego upiełam włosy w kucyka, wyglądam prosto ale ładnie.
CZYTASZ
Can I Love?
Teen Fiction~~~~~~ -Ty dupku- krzyczę i rzucam w niego zdjęciem które mi wysłał pocztą z podpisem"I tak cię kocham" -I tak mnie kochasz- uśmiechnął się szeroko- mogę ci wysyłać codziennie takie zdjęcia ...