Gdy nastał świt, Avery obudziła się. No tak, kolejny ZWYKŁY dzień. Nic nadzwyczajnego. Ulice Los Angeles wyglądały jak zwykle.
Ale gdyby się przypatrzeć, dziwne światło wychodziło z głównego budynku. Avery szybko się przebrała i pobiegła w tamtą stronę. Gdy doszła, zobaczyła swojego chłopaka, Elvisa. Klęczał przy swojej matce, szepcząc coś niespokojnie. Po chwili zobaczył przyglądającą się mu dziewczynę. Poczuł narastający niepokój. A co jeśli widziała...
Trzeba ją wyeliminować. Jak najszybciej.
- Avery? Co tu robisz? - powiedział przymilnie.
-Zobaczyłam światła. -odparła dziewczyna
- Nadszedł nowy dzień- syknął po chwili chłopak
- Co? Co to oznacza? Elvis!?I potem była już tylko ciemność.