Młody, ciemnowłosy chłopiec błyskawicznie przedzierał się między obskurnymi kamienicami jednej z biedniejszych dzielnic na obrzeżach olbrzymiej metropolii, jaką było Ninjago City. Krople deszczu spływały po jego policzkach. Mokre włosy opadały mu na twarz skutecznie utrudniając chłopcu widok, który przez panujący od dawna mrok i ulewę i tak był już ograniczony. Zwinnie przeskoczył niewielki mur oddzielający go od dalszej drogi ucieczki. Nagle potknął się o leżący na drodze przedmiot, którego nie zauważył pod osłoną nocy. Przekoziołkował niewielki kawałek chodnika, po czym zwinnie stanął na nogi. Biegł dalej. Gdzie? Sam nie wiedział. Chciał tylko uciec jak najdalej stąd i nie dać się złapać nocnemu patrolowi. Biegnąc zastanawiał się, co stało się z jego siostrą. Rozdzielili się kilka ulic wcześniej. Kazał jej się ukryć. Będzie musiał ją znaleźć, gdy tylko nastanie świt. W końcu nie mogła uciec daleko. Uciekł. Wydostał się z miasta. Biegnąc tak przez okoliczny las nie zauważył dziury w ziemi i w nią wpadł. Nie widzieli tego. Pobiegli dalej, w głąb lasu. Udało się. Teraz musi już tylko znaleźć siostrę i będzie dobrze. Już zawsze będą razem. Nikt ich nie rozdzieli.
Jasne promienie słońca padały na twarz bruneta. Chłopiec niechętnie wstał i wygramolił się z dziury, w której postanowił przenocować. Głośno kichnął. Nie powinien spać na zewnątrz w czasie deszczu. Nagle go olśniło. Musiał znaleźć swoją młodszą siostrę. Rozejrzał się. Przed sobą miał ogromny las. Nie zastanawiając się dłużej ruszył przed siebie. Szedł wydeptaną ścieżką. Kopał niewielki kamień, który znalazł się pod jego nogami. Słuchał głośnego śpiewu ptaków ukrytych w koronach drzew. Chciał być jak one. Wolny, radosny. Nie mieć żadnych zmartwień. Idąc tak zastanawiał się, gdzie może teraz być jego siostra.
Byli sierotami. Matkę stracili, gdy byli jeszcze bardzo mail. Ojciec umarł stosunkowo niedawno, bo dwa miesiące temu. Zostali sami w tak młodym wieku. On miał zaledwie dwanaście a ona dziesięć lat. Nie chcieli, aby zabrano ich do domu dziecka. Wiedzieli jak tam jest. Uciekli opiece społecznej. Jeśli teraz by ich złapano prawdopodobnie zostaliby rozstrzelani. Jednak nie mogli dać się uwięzić w mieszkaniu dla takich jak oni. Samotnych, porzuconych, niechcianych. Prędzej czy później by ich rozdzielono. A tego właśnie chcieli uniknąć. Musieli być zawsze razem. On za wszelką cenę chciał, by tak zostało. W końcu mieli tylko siebie...
Snując się tak i rozmyślając dotarł do niewielkiej wsi nieopodal lasu. Gdy głód dał się we znaki chłopiec od razu udał się w stronę osady. Postanowił, że ukradnie jakąś bułkę, kromkę chleba. Cokolwiek, aby choć trochę zaspokoić to nieprzyjemne uczucie jakim jest głód. Ukradnie, nie kupi. Razem z siostrą byli do tego zmuszeni. Nie mieli za co żyć, gdy rząd przejął kuźnię ich ojca nie mieli gdzie się podziać. To właśnie za kradzież byli ścigani. Włamali się nocą do jednego ze sklepów. Jak na złość akurat wtedy przyjeżdżał tamtędy patrol. Wtedy się rozdzielili. Z zamyślenia wyrwał go wieśniak prowadzący wóz, który prawie go potrącił. Po jakże pouczającej wiązance przekleństw, jaką uraczył go mężczyzna, do nozdrzy chłopaka dotarł cudowny zapach świeżego pieczywa. Dochodził on z zagrody nieopodal. Brunet postanowił się tam zakraść. Gdy już prawie udało mu się dostać do upragnionego pokarmu wpadł na jakąś kobietę. Prawdopodobnie była to gospodyni domu. Kobieta o dziwo tylko się uśmiechnęła i spytała co tu robi. Miała łagodny i miły wyraz twarzy. Wydawała się godna zaufania, więc odpowiedział po części zgodnie z prawdą
- Szukam siostry.
- Doprawdy? - odrzekła zdziwiona - No proszę, zabawna historia! - zaśmiała się - Wczoraj wieczorem, podczas tej straszliwej ulewy przypałętała się tu taka jedna. Była nieźle przemoczona, więc postanowiłam zabrać ją do siebie.
- Gdzie teraz jest? - spytał z nadzieją.
- Bawi się na podwórku z moimi dziećmi.
Chłopiec błyskawicznie pomknął na zewnątrz. Na podwórku bawiło się dwoje chłopców: brunet i blondyn. Ganiali po całej zagrodzie wrzeszcząc przy tym niemiłosiernie. Nagle dostrzegł nieśmiało podążającą za nimi szatynkę. Gdy go zauważyła przystanęła w miejscu. Patrzyli przez chwilę na siebie, po czym wystrzelili jak z armat w swoją stronę zalani łzami, jednak tym razem nie były to łzy bólu, a szczęścia.
- Kai!
- Nya!
Już zawsze będą razem. Nigdy już jej nie opuści. Mają tylko siebie.
Hej. To moje pierwsze opowiadanie, mam nadzieję, że komuś się podoba. Mam tez nadzieję, że nie ma błędów. Jest to taki jakby prolog. Będą jeszcze trzy takie niby prologi. Chciałam w każdym z nich przedstawić w skrócie historię poszczególnych bohaterów. Wiem, że niewiele tu wyjaśniłam, ale nadrobię to w następnym "rozdziale". Zaznaczam też, że nie preferuję OC, więc będą tu tylko oryginalni bohaterowie. Dodam jeszcze tylko, że pomysł jest w 100% mój i długo przymierzałam się do napisania tego, ale jakoś tak nie wychodziło. Jeszcze jedno, czy nie wydaje wam się, że to się działo za szybko? Mam nadzieję, że ktoś będzie chciał czytać to coś. xD A jeśli chodzi o piosenkę z mediów to tak jakoś mi pasowała.
CZYTASZ
Rebelianci || Ninjago
FanfictionA teraz wyobraź sobie, że jesteś ptakiem. Ptakiem, któremu bestialsko podcięto skrzydła i zamknięto w klatce. Któremu odebrano wolność. Pozbawiono rodziny, godnego życia. Któremu dzień w dzień stara się wmówić, że już nigdy nie wzbije się w niebo. K...