Nowa Praca

773 49 36
                                    

Cześć wszystkim, nazywam się Phoebe i pochodzę z okolic Manhattan'u. Przeprowadziłam się tutaj nie dawno. No wiecie, przydała mi się mała zmiana otoczenia.

Co za tym idzie, muszę znaleźć pracę w nowym mieście.

Mieszkam sama. Nie mam męża, ani nawet chłopaka. Znaczy kiedyś był taki jeden. Chyba miał tak z 2 lata więcej ode mnie. Był dla mnie całkiem miły i nieźle nam się rozmawiało. Poznaliśmy się w liceum. Potem coś zaczęło mu odwalać. Wspominał coś o jakiś robotach i dzieciach, i że nie ujdzie im to na sucho. Tylko jakim "im"?

Choć z tego co kiedyś słyszałam podobno ułożył sobie z kimś życie i nawet miał dziecko. Z tego co pamiętam to chyba jego dziecko miało nieszczęśliwy wypadek. Szkoda gościa.

To już bodajże dekada. Ciekawe co tam u niego. Może jeszcze do reszty nie zwariował.

Tylko jak on się nazywał?

Przeglądałam właśnie gazetę z ofertami pracy, gdy natknęłam się na interesującą pracę. Stanowisko ochroniarza w domu strachów "Fazbear's Fright : The horror attraction".

Fajnie, lubię się czasem pożądnie wystraszyć. Czy to książka, czy film jest dobre jeśli podnosi adrenalinę.

Okej, zadzwoniłam pod podany numer. Po trzecim sygnale ktoś odebrał.

- Dzień dobry. - powiedział głos dojrzałego mężczyzny.

- Dzień dobry, ja w sprawie pracy na stanowisku ochrony.

- Dobrze, poprosiłbym pani imię oraz nazwisko.

- Phoebe Phoenix. - odpowiedziałam.

- Dobrze czy mogłaby pani przyjść do naszego budynku na rozmowę, tak za około godzinę? Pracownik imieniem Ian przyprowadzi panią do mojego biura.

- Tak oczywiście. - Odrzekłam.

- To znakomicie. Do widzenia.

- Do widzenia.

I zakończyłam rozmowę.

***
Gdy wychodziłam z domu było około osiemnastej. Do domu grozy gdzie byłam zaproszona na rozmowę klasyfikacyjną mam jakiś kwadrans.

Gdy weszłam do budynku przy wejściu prawdopodobnie czekał na mnie Ian. Mam dziwne wrażenie, że z jakiegoś powodu rzadko kto przychodzi tu, żeby się zatrudnić.

- Pani Phoebe? - spytał z uśmiechem - tak jak myślałam - Ian.

- Pan Ian, zgadza się? - spytałam odwzajemniając uśmiech.

- Owszem. Proszę za mną. - powiedział i zaczął mnie prowadzić przez plątaninę korytarzy.

Zmierzając w kierunku biura widziałam jakieś maszyny, które prawdopodobnie miały za zadanie wystraszyć gości. Były to zwierzęta : lis, kurczak, dwa króliki jeden zgniło zielony a drugi granatowy, chłopiec z balonami, marionetka i miś.

Nie rozumiem jak takie słodkie zwierzęta mogę kogokolwiek przestraszyć. Może poziom na którym jeszcze boję się czegokolwiek jest ponad ich możliwości.

Gdy w końcu dotarliśmy do biura jak sądzę szefa Ian otworzył przede mną dzwi i odszedł.

Moim oczom ukazał się wysoki mężczyzna w garniturze o ciemno brązowych włosach i niebieskich oczach, których wyraz posiada tylko dwa rodzaje ludzi. Albo niezwykle przebiegli ludzie, albo seryjni mordercy. A wierzcie mi coś o tym wiem.

- Witam. Zapewne pani Phoebe, zgadza się. - Nie powiedział nic nie pokojącego, ale sam ton jego głosu sprawiał, że coś mnie tknęło.

- Racja. - odparłam

- Dobrze przejdźmy może do konkretów. - Wyciągnął jakiś notatnik i długopis - Ma pani jakieś doświadczenie?

- Kiedyś pracowałam jako ochrona sklepu w nocy. Pracowałam tam przez jakieś półtora roku.

- Rozumiem. - zaczął coś tam zapisywać - A dlaczego akurat u nas chciałaby się pani zatrudnić?

- No już kiedyś pracowałam na podobnym stanowisku i lubię takie klimaty, wie pan horrory i tak dalej.

- To dobrze się składa. - jeszcze wtedy nie wiedziałam o co mu naprawdę chodziło. - To może dokończymy resztę formalności.

***
Gdy już skończyłam rozmowę była za trzy dziewiętnasta. W pracy mam być o północy. Mam jeszcze dużo czasu.

Postanowiłam poczytać o tym całym domu grozy. Okazało się, że to nie jest pierwsza placówka tej firmy. Wcześniej były jeszcze jakieś restauracje. "Fredbear's Family Diner" oraz "Freddy's Fazbear's Pizza". Pierwszą zamknięto z powodu morderstwa. Wyczytałam się bardziej w artykuł.

Według świadków, morderca przyjechał Fioletowym samochodem marki nieznanej pod restaurację "Fredbear's Family Diner". Przed budynkiem pizzerii stało rozpłakane dziecko, które spóźniło się na przyjęcie. Morderca wyszedł ze swojego samochodu i nożem kuchennym ugodził dziecko prosto w serce, po czym odjechał. Policji nie udało się złapać przestępcy. Według opinii biegłych psychologów morderca może posiadać schizofrenię, poważne zaburzenia osobowości lub rzeczywistości.

Drugi artykuł dotyczył podobnej sytuacji.

W restauracji "Freddy's Fazbear's Pizza", w robotach odkryto ciała martwych dzieci. Według relacji świadków po dłuższym czasie od otwarcia nowej pizzerii, z maszynyn zaczął wydobywać się nieprzyjemny odór a z ich oczu krwiopodobna ciecz. Oburzeni rodzice szybko zalarmowali personel restauracji. Gdy rozbudowano maszyny okazało się, że ktoś w nich ukrył zwłoki dzieci. Policji znów nie udało się ustalić kim był zabójca. Twierdzą, że jest on nieuchwytny. Sądzą iż, zabójcą może być (jak go nazwali) Fioletowy, co nie zmienia faktu, że nadal jest na wolności.

No to nieźle zamordował szóstkę dzieci i w ciąż wolny. Ale to było wieki temu. Gdyby się jeszcze raz pokazał to by go już dawno znaleźli. W końcu mamy 2023 rok.

Tak się zaczytałam, że straciłam poczucie czasu. Ubrałam się i szybko wybiegłam z domu.

Tak mi się przypomniało, że ten chłopak, którego poznałam w liceum miał na imię Vincent.

Ja I Mój Przyjaciel Springtrap | Fnaf TeoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz