Kiedy Belg i Duńczyk oddzielili się od grupy pościgowej i zaczęli gonić Majkę to wyobraziłam sobie taką trójkę lekko (powiedzmy) nadpobudliwych krajów przed telewizorem. Polska na fotelu a na kanapie obok Dania i Belgia, którzy skaczą jak głupi i krzyczą w swoich językach.
Reszta krajów miała ragequit, przynajmniej większość. Ci, których zawodnicy byli w pierwszej grupie pościgowej zostali, ale stoją pod ścianą i nie przeszkadzają tej trójce.
W momencie, w którym się zrównują można usłyszeć głośne:
-Nie, nie, nie, nie, nie, nieeeee!!!!-oczywiście od Polski
-Dobrze, jest, dalej, odstawcie go...!-nieogarnięte krzyki Danii i Belgii
Na ostatniej prostej Feliks siedzi, już spokojniej ale jest mimo wszystko zawiedziony. Teraz dwójka na kanapie siedzi cicho (to jest u nich możliwe?) i wpatruje się w ekran.
Kiedy Belg przekracza linię mety dziewczyna piszczy ze szczęścia.-Wygrałaaaaam!!!!!!!! Ej, czemu takie smutne miny? Wypadliście świetnie. Chodźcie tutaj do mnie.
Zrobili wielkiego tulasa i czekali na dekoracje. Całe szczęście wszyscy poza Holandią wyszli, na szczęście dla ich uszu, bo podczas dekoracji cała trójka śpiewała (czyt. wyła) na cały głos "We are the champions".
CZYTASZ
APH Olimpiada
RandomMoje zryte myśli na temat krajów na Igrzyskach w Rio (De Świebodzineiro - pozdro dla kumatych)