- Czemu do jasnej cholery mam iść do tej restauracji? - krzyczę do słuchawki.
Rozmawiałem właśnie z moim przyjacielem Louisem.
- Bo tak, ja mam Danielle, a ty kogoś wkońcu musisz sobie znaleźć...
- Sam sobie znajdę Louis! - ścisnąłem mocniej komórkę.
- Zrobiłbyś to już dawno, słuchaj, mój przyjaciel też nikogo nie ma, a jest naprawdę fajny... Spodoba ci się! - próbował mnie przekonać.
- Jak on wygląda? Jak się nazywa? - poddaję się.
- Lekki zarost, mulat, krótkie włosy, Zayn... zresztą on bedzie przy stoliku zarezerwowanym na twoje nazwisko.
- Dobra, ostatni raz wychodzę na randkę w ciemno - mówię zdecydowany.
- Jak dobrze wam pójdzie to tak, ostatni raz.
- Nienawidze cie Lou - powiedziałem prosto z małym uśmiechem.
- Kochasz mnie - mogłem się założyć, że poruszył brwiami.
- Wracaj do Danielle...
Rozłączyłem bez słowa.
Spojrzałem na szklane drzwi do ekskluzywnej restauracji. Ah, raz kozie śmierć... Znaczy nie! Ja kozy nie chce uśmiercać! Ugh nie moja wina, że jest takie powiedzenie...
Wszedłem do środka i czekałem na kelnera przy wejściu.
- Witam, w czym mogę pomóc? - podszedł do mnie jakiś blondyn w czarnej koszuli.
- Rezerwacja na nazwisko Payne...- uśmiechnąłem się życzliwie.
- Och - przez sekundę był przerażony - pański towarzysz już jest. Proszę za mną.
Kelner zaczął mnie prowadzić do odosobionego stolika przy którym widziałem chłopaka siedzącego tyłem. Spod jego ciemnej koszuli mogłem dostrzec tatuaże na szyi.
Stanąłem przy swoim krześle i spojrzałem w jego czekoladowe oczy.
- Zayn? Cześć, jestem Liam - uśmiechnąłem się.
- Wiem - odparł obojętnie i spojrzał na kelnera - przyniesiesz pan popielniczkę?
- Yy - tamten się zająkał - w lokalu proszę nie palić...
- Chrzanić to - zezłościł się - to przynieś nam po spagetti i coli. No już! Co tak stoisz pacanie?
Nie do wiary. Spojrzałem na blondyna i posłałem mu przepraszające spojrzenie.
Usiadłem na swoim krześle, przykryłem kolana serwetką, wkońcu jesteśmy w porządnej restauracji.
- Po co się przykrywasz? - spytał mulat - przecież się nie pobrudzisz.
Wywróciłem oczami.
- To nie istotne, z naszej dwójki ja spróbuję zachować pozory i będę dalej miłym chłopakiem.
Na moje słowa mnie zgromił wzrokiem.
- Że co kurwa? Ja pierdole Louis w co ty mnie wpakowałeś? - spytał już bardziej siebie.
- W co cię wpakował? - byłem ciekaw co odpowie.
- Wiesz Liamek, jestem na randce w ciemno z jakimś prostym porządnym chłoptasiem - zakpił.
Idiota. Nazwał bym go gorzej, ale moje maniery mi nie pozwalają.
Wyjąłem pod stolikiem telefon i napisałem krótkiego sms do naszego wspólnego przyjaciela.
CZYTASZ
One Shots
FanfictionPojedyńcze shoty o (między innymi) Larry, Jerrie czy Camren oraz kilka innych. 1. Harry -> ciężko chory Louis potrzebuje pieniędzy, które Harry postanawia zdobyć... 2. Liam -> wybiera się na randkę w ciemno z przyjacielem jego przyjaciela... 3. Perr...