1.

21 2 3
                                    

Weszłam na skale i sie położyłam.......

Wiec leżałam i leżałam i sprawdziłam ranę była bardzo głęboka popatrzalam na naszyjnik który miałam przypominał igłe wiec wpadłam na pomysł. Zanurzyłam naszyjnik w wodzie
-bedzie dobrze, nie bedzie bolało-
Wbiłam naszyjnik w skore
-AAAAAH, CHOLERA-
Zdjęłam kortke taką z pianki specjalna do serfowania, i zawiązałem na nodze ale musiałam zatrzymać dopływ krwi o inaczej sie wykrwawie miałam na nodze taką opaskę ze sznurkiem doczepioną do deski no ale po ataku żarłacza białego zerwało mi sie wiec mam ta opaskę zdjęłam ją i zapiełam na udzie
-okej dam sobie radę, jestem silna-
Zacisnelam ta opaskę jak najmocniej mogłam.
Położyłam sie z wielkim bólem. Zbliżała sie noc.. Robiło sie coraz zimniej myślałam ze umrę z zimna wiec wpadłam na pomysł.
Rozwiązałam z uda moja kortke z pianki.
Urwalam rękaw ten rękaw zaciągnęłam na udo,
Co cholernie bolało bo było obcisłe założyłam kurtkę z pianki ale nie miałam jednego rękawa. Położyłam sie i po czasie usnęłam.

¥¥¥

Był juz poranek lub południe
Nie wiem ale wszystko mnie boli, rozglądałam sie po plazy i zobaczyłam ze ktos tam leży byłam ponad 200 metrów od brzegu i zaczęłam krzyczeć
-POMOCYYY TUTAAAAJ-
Wstał
Ale zobaczyłam ze ma butelkę z alkoholem...
Super normalnie najlepszy dzień w życiu blagam kogos o pomoc przed rekinem na skale z wielką raną po nim
I jeszcze jest pijany
Zaczął machać do mnie
-TAM!!- zaczęłam machać rękoma w prawo gdzie leżał moj plecak
-MOJ PLECAK-
Zaczął isc w stronę plecaka
-TAAAK-
-TELEFON, WEZ MOJ TELEFON-
Pokazywałam ręką słuchawkę od telefonu i przykładałam do ucha jako wskazówki
-DZWON PO POMOC-
Zaczął wyjmować rzeczy i wziął telefon
-TAAK-
Ale on chował go do kieszeni
-co on wyprawia do cholery?- zapytałam sie samej siebie
-NIEEE WRACAAAJ-
Zobaczyłam moją deskę na brzegu i on chyba tez bo idzie w jej stronę zaczął isc w moj kierunek -NIEEEE, ZAWRACAJ, REEEEKIIIIIIN-
Po czasie juz zniknął z mojego pola widzenia
Pare minut pozniej zobaczyłam ze wychodzi na ląd
-o Boże- zasłoniłam buzie ręką
Widziałam ze on nie miał połowy swojego ciała
Po czasie widziałam ze juz chyba nie miał sił i umarł.
Usiadłam na skałach i popatrzalam na mewę
-co mały? Widzę ze jesteśmy w tej samej sytuacji...-
Robiłam sie głodna, bardzo głodna...
Nie miałam juz sił
Na skale był mały krab ale to bardzo mały wzięłam go w ręce, -dawaj, musze cos zjeść,nie dam rady juz z pustym rzołądkiem- wepchnelam kraba do buzi ledwo co połknęłam...
Ale zwróciłam
Zobaczyłam ze mewa jadła mojego kraba który był wyrzygany przeze mnie
-fuu, jak mozesz to jeść-
Chwile sobie posiedzialam
Az nagle dostrzegłam auto terenowe te same co z wczoraj to oni! Wrócili.
Wstałam i Michałami rękoma zaczęłam krzyczeć
-POMOCYYYYY, TUTAAAAJ- zaczęli wchodzić do wody
-NIEEEE STOOOOP REKIIIIIN-
Jeden z nich zawrócił byli dosyć blisko mnie juz około 50 metrów ode mnie
-CO DY GADASZ? TU NIE MA REKINÓW-
Ale nagle dostrzegłam z daleka rekina
-REEEEEEKIIIIIIIN-
Nagle z wody wyskoczył rekin i złapał w paszcz jednego z nich jeden zaczynał pływać do mnie jaknajszybciej mógł
Dopłynął do skaly
-Szybko! Złap mnie-
Próbowałam go wciągnąć.
Ale rekin go juz porwał
-o Boże-

¥¥¥

Elooo wiec pierwszy rozdział wiem nie jest to megaaaa czy suuupeeeer
No ale daje sobie radę xD
Wiec jak sie podobało
Vote&Comment
-Jakub😘✌🏻

183 metry strachuWhere stories live. Discover now