2.

15 1 2
                                    

Na dłoni Flaweyr usiadła mała biedronka, która była posiadaczką aż ośmiu kropek. Dziewczynka uznała, że gdyby była tą biedronką mogłaby obserwować wszystkich z ukrycia. Widzieć rzeczy, jakich nie widzi nikt inny. Może mogłaby wreszcie zobaczyć kłótnie sąsiadów z mieszkania obok. Albo jak się piecze chleb, lub nadziewane bułki.
Biedronka oderwała się od jej skóry i odleciała.

— To ty jesteś Flaweyr?

Dziewczynka podniosła się z trawy i stanęła na przeciwko chłopca, który zadał pytanie. Wyglądał na bardzo zmęczonego. Miał sine oczy, suche usta i był blady. Miał na sobie brązową kamizelkę i białą koszulę. Flaweyr dostrzegła, że miał siniaki na dłoniach. Pokiwała głową.

— Czytałem o tobie w gazetach. Ładna spinka.

Wzięła dłoń chłopca w swoją i obejrzała ją dokładnie. Poza siniakami były tam jeszcze odciski i zdarta skóra.

— To jest od pracy, nic takiego. Mam na imię Huck i też mam dziesięć lat.

Flaweyr wypuściła dłoń chłopca i spojrzała mu w oczy. Kryły w sobie niesamowitą głębię. Nie można było dostrzec granicy pomiędzy źrenicą, a tęczówką.

— Chciałabyś zobaczyć ładne drzewo?

Ponownie pokiwała głową i poszła za Huckiem. Doszli do wielkiego pnia. Był tak wysoki, że dla Flaweyr wydawał się nie mieć czubka. Miał mnóstwo liści, a każde poruszało się swoją melodią. Podeszła bliżej i zetknęła palce z korą. Wiedziała, że w środku odbywa się ważny proces. Ten ogromny pień dawał wodę każdemu z liści, nieważne jaką melodią się poruszało. Czy było jeszcze zielone, czy już weszło w układ z jesienią. Czuła pod palcami pulsujące serce tego drzewa, które biło jak najprawdziwsze. Flaweyr Doroth podniosła z ziemi jeden z listków, który już nie należał do żadnej rośliny i schowała go do kieszeni.

— Córciu, tu jesteś.— Dziewczynka odwróciła się w stronę taty. — Idziemy.

Wzięła ojca za rękę i drugą pomachała do Hucka. Postukała ojca w ramię, a kiedy ten na nią spojrzał wskazała palcem na chłopca w tyle i uniosła brwi.

— Zakolegowaliscie się?
Wzruszyła ramionami.
— Dobrze. Huck przyjdzie jutro do domu się z tobą pobawić.

Flaweyr nie wiedziała dlaczego tata go zna. Przecież był mały, a tata rozmawiał tylko z poważnymi dorosłymi.

Dyniowe ChmuryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz