Tsukki był chamski.
Tsukishima Kei zatrzymał się na ostatnim stopniu schodów. Poczekał chwilę aż jedna z klas drugorocznych minie go i ruszy przodem. Dopiero wtedy chłopak powoli zaczął iść w stronę tylnego wyjścia ze szkoły. Zarzucił torbę na ramię, trzymając uchwyt jedynie trzema palcami. Jego wzrok był znudzony i spokojnie przesuwał się po całym holu. Chociaż miał ochotę założyć słuchawki i przez ten krótki odcinek drogi do pokoju klubowego przesłuchać choćby jedną piosenkę, tak dla rozluźnienia, to nie zrobił tego. Wszystko przez szacunek, jaki miał do swojego przyjaciela, który szedł obok niego i radośnie o czymś opowiadał. Kei nie słuchał treści, sprawiając, że głos Tadashiego był jedynie miłym tłem dla jego myśli.
Tuż przed schodami, prowadzącymi do pokoju klubowego, Yamaguchi przerwał opowieść, nie kończąc nawet zdania. Dopiero stając na pierwszym stopniu, Tsukishima zdał sobie z tego sprawę. Odwrócił się, aby ponaglić guzdrającego się chłopaka. Uśmiechnął się wrednie pod nosem, cofając się i stając ramię w ramię z przyjacielem i powodem jego zatrzymania.
Dziewczyna była drobna i ubrana w standardowy, żeński mundurek Liceum Karasuno. Stała jakby skulona. Z powodu pochylonej głowy, gęste i ciemne włosy opadały na jej twarz, prawie całą ją zasłaniając. Wyglądała na poddenerwowaną i niepewną. Tsukishima włożył lewą dłoń do kieszeni spodni , otwierając usta, aby rzucić jakąś wredną uwagę.
Dziewczyna wyprostowała się, ukazując twarz. Nie można było powiedzieć, aby była brzydka, czy też jakoś specjalnie ładna. Była kolejną przeciętną dziewczyną w tej szkole. Na nosie miała kilka piegów, a grzywka wpadała jej do oczu. Spojrzała przelotnie na Yamaguchiego, potem na Tsukishimę, po czym sztywno pochyliła się. W wyciągniętych dłoniach trzymała kopertę, białą z czarnym rysunkiem kruka w rogu i nazwiskiem Keia na środku,
- Proszę, przeczytaj to, Tsukishima-kun! - krzyknęła.
Blondyn zauważył kątem oka, jak przy drzwiach do pokoju klubowego stał Tanaka wraz z libero drużyny siatkarskiej. Gwizdali, śmiali się i krzyczeli coś, podnosząc kciuki w górę. Tsukishima miał ochotę wywrócić oczami na ten widok. Nienawidził osób hałaśliwych i nadpobudliwych. Kiyoko, która ich minęła, jedynie westchnęła na ten widok i nakazała drugoklasistom wejść do środka.
Tadashi patrzył na dziewczynę ze szczerym współczuciem. Była jedną z niewielu odważnych przedstawicielek płci pięknej, która postanowiła osobiście wręczyć miłosny list Keiowi. Reszta zwykła prosić Yamaguchiego o przekazanie swojego pisemnego wyznania, lub wzdychały do młodego siatkarza z daleka. Mimo podziwu, jakie te najodważniejsze wzbudzały w Tadashim, to właśnie ich najbardziej było mu szkoda. To one najczęściej dostawały najgorszą z możliwych odpowiedzi. Wszystkie podziwiały grę Tsukishimy, jego wygląd, stopnie szkolne i swobodne gesty, ale żadna z nich nie znała jego charakteru.
A Tsukishima Kei był niczym cukierek z trucizną schowany w pięknym, błyszczącym i drogim opakowaniu.
Kiedy adoratorka nie doczekała się żadnej reakcji, uniosła delikatnie głowę i przez włosy, zasłaniające jej oczy, wpatrywała się w blondyna. Chłopak westchnął, obrzucił ją pogardliwym spojrzeniem i odwrócił się tyłem.
- Idziemy, Yamaguchi – powiedział tylko.
Tadashi posłał dziewczynie uśmiech delikatny i pełen otuchy, i ruszył za Tsukishimą w stronę schodów. Nie zdążyli wejść na stopnie, kiedy dziewczyna odezwała się ponownie. Jej głos był smutny i prawie płaczliwy.
- Tsu-Tsukishima-kun! Proszę, d-daj mi chociaż szans...
Zamilkła, kiedy Kei zatrzymał się i obrócił w jej stronę. Mimo łez w oczach, przez które widziany obraz zdawał się być kolorową plamą, w jej sercu zrodziła się iskierka nadziei. Może jednak zrobi dla niej wyjątek, może weźmie list, choćby z litości, może przeczyta go i się zastanowi, może jeszcze nie wszystko było stracone... może... może...
CZYTASZ
Oblicza Tsukkiego | TSUKISHIMA X YAMAGUCHI
ФанфикKei Tsukishima jest bliskim przyjacielem Yamaguchiego już od dzieciństwa. Tadashi jest świadomy złych cech kolegi, ale wie też, że dla niego, Tsukki robi dużo wyjątków. --- Okładka jest sklejona przeze mnie, lecz z fanartów znalezionych w internecie...