Zanim rozpoczniesz czytanie:
- shot zawiera pojęcia, których nie dało się przetłumaczyć na język polski; w takich przypadkach zwroty zostawiałam nieprzetłumaczone;
- pod tekstem znajdziecie wyjaśnienia wszelkich użytych słów z gangsterskiego slangu;
— Spróbujmy jeszcze raz. — Chrapliwy, damski głos odbił się echem po małym pokoiku, za wynajęcie którego właściciel tego przybytku żądał horrendalnej, jak na panujące tutaj warunki, kwoty. Dwóch postawnych mężczyzn słysząc te słowa, spojrzało po sobie porozumiewawczo. Dziewczyna spokojnym krokiem podeszła do związanego, zakrwawionego mężczyzny, leżącego na jasnym, choć gdzieniegdzie poplamionym już krwią, linoleum, którym wyłożona była podłoga pokoju motelowego. Mijała już pierwsza godzina, a ona wciąż nie mogła się z nim dogadać. Powoli zaczynała się jej kończyć cierpliwość.
— Zabierzcie go do kibla — rzuciła w stronę mężczyzn, którzy skinęli głowami i chwyciwszy blondyna za ramiona, zawlekli do toalety. Im również znudziła się już ta zabawa. Woleli wrócić do domu i wychylić po butelce Corony niż dalej użerać się z dłużnikiem. Dallas, bo tak jej było na imię, zgasiła papierosa w popielniczce, która była chyba jedyną rzeczą w tym pomieszczeniu liczącą mniej niż kilkanaście lat, i westchnąwszy ciężko, podążyła za towarzyszami.Pierwszym, co uderzyło ją po wejściu do łazienki, był odór moczu i pleśni.
Zupełnie jak kiedyś w domu — pomyślała, zaciskając usta w cienką kreskę.
W wannie wypełnionej do połowy zimną wodą, siedział ów blondyn, przytrzymywany przez dwóch towarzyszy kobiety. Krew ciekła mu z roztrzaskanej wargi i łuku brwiowego, a twarz, podobnie jak ciało, pokryte było świeżymi siniakami — efektem "nakłaniania" do spłaty zaciągniętego długu. Mężczyzna miał rozbiegany, niespokojny wzrok, jednak jak dotąd nie dał się złamać.
Zobaczymy jak będzie teraz śpiewał — przebiegło jej przez myśl.
Dallas kiwnęła głową do jednego z mężczyzn, po czym klęknęła przy wannie, opierając o nią łokcie.
— Więc nadal nie chcesz współpracować, huh? — spytała, uśmiechając się. Wciąż robiła dobrą minę do złej gry, lecz naprawdę nie było jej do śmiechu. Przyrzekła sobie w duchu, że po skończeniu tej roboty, wypije porządny kubek mocnej kawy.
— Nie masz nawet na co liczyć, głupia kurwo — splunął, czekając na jej reakcję. Ta jednak tylko się szerzej uśmiechnęła. Przywykła już bowiem do takich zachowań. Nie był wszak wyjątkiem, każdy się stawiał. Bo jaki normalny, szanujący się mężczyzna da się złamać jakiejś wywłoce? Takie pytanie zadał jej kiedyś jakiś Kanadyjczyk, który niedługo później niemal w zębach przyniósł zaległe pieniądze.
— Cóż, sądzę, że zaraz zmienisz zdanie — oznajmiła, wplątując palce w średniej długości jasne włosy i gwałtownie zanurzając jego głowę w wodzie. Mężczyzna zaczął się szamotać, jednak liny krępujące jego wątłe ciało skutecznie uniemożliwiały mu wydostanie się na powierzchnię. Minutę później dziewczyna poczuła, że opór stawiany przez ofiarę słabnie, więc jednym ruchem wyciągnęła jego głowę. Ten, korzystając z okazji, nabrał łapczywie powietrza do płuc. Następnie powtórzyła tę "terapię" jeszcze trzy razy.
— I jak? Nadal nie chcesz współpracować? — spytała, mocno trzymając przydługie i mokre blond kosmyki. — Czy może tym razem zechcesz oszczędzić sobie następnej kąpieli?
— Tak — wycharczał niewyraźnie, krztusząc się wodą. Jego klatka piersiowa unosiła się szybko, uzupełniając zapas tlenu, którego został tak bestialsko pozbawiony.
CZYTASZ
Shacolla |one-shot|
Historia Corta"Shacolla - shot caller, ta/ten, który strzela". Okładka autorstwa Żmii. Shacolla © Venus, 2016