Część 5: Koniec +epilog

1K 101 16
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kiedy się obudziłem byłem przekonany, że to wszystko co się wydarzyło to piękny sen. Z uśmiechem na twarzy otworzyłem oczy i przekręciłem się na bok. Doznałem szoku kiedy zobaczyłem u mojego boku słodko śpiącego, nagiego Marka. Zarumieniłem się lekko i odwróciłem wzrok. Sięgnąłem po telefon żeby sprawdzić, która godzina.
-Mark! Obudź się! Jest ósma rano! Wstawaj no...- panikowałem jak panienka, ale to było okropne. Kochaliśmy się całą noc, a przecież miały być tylko dwie godziny.
-Mmm...- Mark zaczął mruczeć pod nosem- nie krzycz słonko, już wstajemy.
-Boże co teraz? Nie spisałem lekcji i... Mmm.- poczułem jak chłopak całuje mnie po mojej klatce piersiowej.- Hyung, przestań. M... Musimy się szykować do szkoły.- powiedziałem lekko odpychając go od siebie. Chłopak zmarszczył brwi i zszedł z łóżka. Mogłem znów podziwiać jego zgrabne, męskie ciało. Był taki idealny. Ubrał na siebie ubrania z poprzedniego dnia i podszedł do okna.
-Jeonghan, kto to?- wstałem z łóżka ubierając bokserki i podszedłem do chłopaka. Wtuliłem się w jego plecy po czym popatrzyłem przez szybę.
-Cholera...- syknąłem.- to mój ojciec. Kochanie... czy... czy mógłbyś udawać mojego zwykłego kolegę?
-Hm... Wstydzisz się mnie?
-Nie no coś ty, ale nie chcę żeby mnie zabił...
-Jasne, że mogę udawać.- obrócił się całując mnie w czoło i uśmiechnął się cwaniacko.
-A tak w ogóle to... Jesteśmy parą?- pytając o to zarumieniłem się lekko.
-Myślę, że tak.- zaczął całować namiętnie moje usta schodząc coraz niżej. W pewnym momencie zorientowałem się, że dość długo majstruje przy moich obojczykach. Zostawił tam sporo krwawych śladów, ale nie przeszkadzało mi to. Nagle usłyszałem przekręcany klucz w drzwiach. Szybko odsunąłem się od Marka i narzuciłem na siebie za dużą koszulkę. W tym samym momencie wszedł ktoś do pokoju... Mój ojciec.
-Um... Cześć tato, zaraz wychodzimy. To jest ee... Mark mój...
-Chłopak.- wtrącił się chłopak.- Nazywam się Mark Tuan i jestem partnerem pańskiego syna.- z wymalowanym szyderczym uśmiechem na twarzy ukłonił się przed moim ojcem. Byłem skończony, dlaczego on to zrobił?! Przecież prosiłem...
-Porozmawiamy później synu... Szykuj się, zaraz masz być w szkole.- wiedziałem, że mam przerąbane. Czułem się zdradzony i upokorzony. Nie dość, że wyglądam jak dziewczyna to jeszcze jestem gejem... Wstyd.
-Oszalałeś?! Miałeś przecież udawać kolegę!- krzyczałem wściekły na stojącego obok chłopaka.
-Ojej, naprawdę? Cóż, chyba zapomniałem.
-Jak możesz mówić to z takim spokojem? Jestem już skończony...
-Nie przesadzaj młody. W sumie mam to gdzieś.- zaśmiał się. Poczułem ukłucie w serce. Co się z nim nagle stało?
-J... Jak to masz to gdzieś?
-Chciałem cię tylko zaliczyć. Ktoś taki jak ja nie mógłby być gejem. Udawaj sobie dziewczynę ile chcesz. I tak wszyscy się dowiedzą prawdy o tobie.
-Ty dupku. Zaufałem ci!- krzyczałem przez łzy.
-Bo jesteś idiotą. Kto tak szybko się zakochuje? Ugh... Nie mam sił do takich ludzi. No, ale nieważne. Udawaj w szkole, że mnie nie znasz, bo będziesz miał jeszcze gorsze piekło niż na ciebie czeka.
-Grozisz mi?
-Owszem skarbie.- uśmiechnął się cwaniacko i poklepał po twarzy. Czułem się jak szmata. Co ja mu zrobiłem? Nigdy bym nie pomyślał, że chce mnie tylko wykorzystać.- Nie będziesz psuć mi reputacji w szkole.- popchnął mnie na tyle mocno, że straciłem panowanie nad równowagą i upadłem.- Zachowaj się jak facet i nie rycz.- rzucił i wyszedł. Nie miałem zamiaru iść do szkoły. Wiedziałem, że to nie ma sensu. Nie wrócę tam i już. Zakluczyłem drzwi pokoju i wściekły chodziłem w kółko. Miałem ochotę coś sobie zrobić, ale wiedziałem, że to niewłaściwe. Od kilku minut mój ojciec walił w drzwi i krzyczał różne wyzwiska. Na początku udawałem, że nie słyszę jednak kiedy dotarły do mnie słowa „dziwka", „pedał", „płaska kobieta", „prostytutka"... Miałem dość. Rozbiłem wcześniej już uszkodzone przeze mnie lustro i złapałem za jeden kawałek szkła. Zacząłem kreślić pionowe kreski na moich przedramionach. Miałem mnóstwo blizn, więc pogłębiałem również stare rany. Było mi wszystko jedno. Stróżki krwi rozprzestrzeniały się po moich nadgarstkach i dłoniach. Płakałem i uśmiechałem się do siebie. Miałem nadzieję, że to koniec. Usłyszałem, że ojciec prawdopodobnie wyważył drzwi. Lekko osłabiony usiadłem na parapecie okna. Uśmiechnąłem się i poczułem, że z oczu leci mi coraz więcej łez. Wyskoczyłem. Nic już wtedy nie czułem.
                                                                                      ***
Nie mogłem się ruszyć. Nie miałem siły nawet otworzyć oczu. Jedyne co mogłem to samodzielnie oddychać i słuchać.
-To twoja wina!
-Jesteś chora! Nie wyrzuciłem go przez to okno, sam gówniarz skoczył.
-Nic by się nie stało gdybyś umiał się nim zająć jak należy!
-Ciebie też nie było!- Słyszałem jak rodzice się kłócą. Czułem się przez to jeszcze gorzej. Jak ojciec mógł obwiniać mamę?! Postanowiłem zebrać w sobie siły.
-M...Ma...Mamo...- odezwałem się żałosnym głosem. Kiedy ojciec zobaczył, że mama od razu zajęła się mną, wyszedł czym prędzej z pomieszczenia. -Mamo co się stało?- zapytałem mimo, że wszystko doskonale pamiętałem, niestety.
-Z niewiadomych powodów, samookaleczyłeś się...- robiła przerwy między słowami, ponieważ chciała opanować płacz.-Potem wyskoczyłeś przez okno... Masz uszkodzony obojczyk i łopatkę. Na szczęście nic poważniejszego. Synku dlaczego to zrobiłeś?- ciągle płakała, nienawidziłem kiedy była w tym stanie.
-Ktoś mnie zranił mamo, złamał mi serce...-do oczu napłynęły mi łzy. Wszystko powiedziałem mamie. Podczas słuchania otworzyła szeroko oczy. Powiedziałem również o tym co robi ojciec kiedy jej nie ma.
-Już dobrze synku, nie martw się.
-Proszę nie wysyłajcie mnie do tej, ani żadnej innej szkoły.- po powiedzeniu tego oboje rozpłakaliśmy się jak dzieci.
-Nie wyślemy, załatwię ci naukę w domu.
                                                                                    *epilog*
Jeonghan nie musiał znowu przenosić się do nowej szkoły. Miał prowadzone lekcje indywidualne ponad pół roku. Miał również regularne spotkania z psychologiem, który nie zawiódł. Po 6 miesiącach Jeonghan zdecydował się wrócić do szkoły i tam kontynuować edukację, niestety jego damska uroda pozostała jednak starał się o tym nie myśleć i żyć jak normalny chłopak. Po jego powrocie nikt nie był zdziwiony tym jak wygląda. Wszyscy przywitali go przyjaźnie. Okazało się, że Mark rzeczywiście wszystkim wyznał prawdę, lecz nie spodziewał się, że wszystko obróci się przeciw niemu. Stracił szacunek większości osób. Interesuje was co z rodzinami Jeonghana? Zaczęli załatwiać rozwód od razu po wyjściu syna ze szpitala. Nie wiadomo co stało się z ojcem chłopaka po rozwodzie, po prostu zniknął.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I tak oto kończy się historia naszych bohaterów. Dziękuję tym co wytrwali do końca, mam nadzieję, że jako tako się podobało. c: 

~~ KONIEC~~ 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~~ KONIEC~~ 

PłećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz