Rozdział 1

25 5 2
                                    

Moi rodzice popatrzyli na mnie ze smutkiem w oczach. W końcu niecodziennie zostawia się jedynaczkę samą w szkole z internatem. Uśmiecham się do nich ciepło i staram się jakoś rozładować atmosferę.
- Myślę, że dam sobie rade, w końcu jestem syreną, a to że do szkoły chodzą wampiry i wilkołaku to nic takiego.
Mama zbladła. Okej to nie był dobry plan.
- Córeczko nie chce żebyś tu została. - Mama prawie płacze.
- Ale w naszym kraju nie jest już bezpiecznie. Sama wiesz o tym najlepiej .
Mama wspomniała o Liz i Tris, moich najlepszych przyjaciółkach. Zaginęły i dlatego ja zostałam wysłana do szkoły dla lądowych stworzeń choć jestem wodnym i dlatego jestem tu jedyna, ale cóż, z natury jestem uparta.
- Mamo dam radę.
Spojrzałam wymownie na tatę a on objął żonę i powiedział:
- Musimy już jechać niedługo zapadnie zmrok.
Po tych słowach mama i tata mocno mnie przytulili i wyszli.
Położyłam się na moim nowym łóżku i rozejrzałam się po jednoosobowym pokoju. Ściany miały kolor pudrowego różu, pod ścianą stało małe, białe biurko z krzesełkiem, szafa i maleńkie łóżeczko. W tym pokoju jest coś pięknego, choć nie wiem dlaczego, ale urzekł mnie. Zerknęłam na stare drzwi pokoju i moje dwie ogromne walizki. Zerwałam się z miejsca i rozpakowałam wszystko najszybciej jak umiałam, bo gdy zapadnie zmrok będzie za późno. Wtedy znów przypomnę sobie o stracie i nie będę mogła się opanować.
Szybko zakładam różowe baleriny i wychodzę z pokoju. Zamykam go na klucz i idę sama nie wiadomo dokąd. Korytarz jest piękny, ściany w kolorze bieli z łukami u góry. Jestem tak zafascynowana tym miejscem, że nie zauważam grupki chłopców, a gdy obok nich przechodzę, słyszę drwiny:
- Czujecie? Ale wali rybą. - Odwracam się w stronę śmieszków.
Jest ich trzech jeden brunet o białych oczach, jak mniemam wampir. Jego kły są schowane, wygląda tak nie groźnie w czarnych rurkach i białej koszuli.
Drugi to kolejny wampir o miedzianym kolorze włosów, ma na sobie adidasy niebieskie dresy i sportową koszulkę, więc jak mniemam miał wf.
Trzeci obiekt, który stwierdził, że śmierdzę jest boski: blond czupryna, dołeczki w policzkach...
Stop, on cie obraził. Spojrzałam mu w oczy. Są zielone i kocie. Hmm... to chyba mag.
- W moim odczuciu to komplement - powiedziałam pewnie i ruszyłam dalej korytarzem, aż dotarłam do ogromnego okna, które kończyło korytarz. Zza niego widać było całą szkołę i plac, na który wolno mi wychodzić. Coś przykuło moją uwagę, jakby błysk, postanawiam się przyjrzeć lepiej i... pole siłowe.
Moja szkoła ma pole siłowe, ale ekstra!
Gdy zaczyna się ściemniać, a słońce robi się pomarańczowe i znika za horyzontem, idę do swojego pokoju, otwieram drzwi, wchodzę do środka i spoglądam na zdjęcie moich rodziców. Tata uśmiechnięty, z długaśną czarną brodą, ubrany w garnitur i mama z kremowej sukience, z włosami spiętymi w kok. Żeby zrobić to zdjęcie musieli wyjść na powierzchnię, co wtedy nie było jeszcze takie proste, jednak fotografia powstała specjalnie dla mnie, ponieważ mama była wtedy w ciąży i stwierdziła że tata ma ją zabrać na ląd, by zrobić sobie z nią zdjęcie. A tata, jak to tata, uległ jej od razu.
Kładę się na łóżko i zaciskam oczy czekając na straszny ból po stracie przyjaciółek.

Rafa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz