Ahh... to cudowne uczucie gdy wakacje sie powoli kończą a jedyną pożyteczną rzeczą jaką zrobiłam to nauczenie się rzucania nożami. Miałam się uczyć grać na gitarze ale mi się odechciało wszystkiego... Ale tematem dzisiejszych przemyśleń będzie właśnie szkoła, a dokładniej osoby w niej. Szału dostaję kiedy widzę chłopaczków typu "SED BOJ" albo dziewczynę która co minutę wyciąga telefon, żeby dodać kolejnego "srapa". Cóż, nie oszukujmy się, niektóre osoby miałam ochotę udusić, a jako, że bardzo łatwo mnie wytrącić z równowagi, często się od tego z trudem powstrzymywałam żeby przypadkiem kogoś nie zdzielić. Czuję, że ten rok nie będzie łatwy tym bardziej, iż jeszcze co jakiś czas będę musiała chodzić do lekarza co zabierze mi czas na naukę lub odpoczynek ;-;. Lecz podobno czasy szkolne to najlepszy okres w życiu. Za parę lat się przekonamy, ale co prawda to prawda, o wydatki martwić się (w większości) nie musimy (oczywiście chodzi o rzeczy typu prąd, gaz, jedzenie i tp), mamy zapewniony dom a jedyne co musimy robić to uczyć się. Wracając do osób w szkole. Czasami wydaje mi się, że nauczyciele nigdy nie byli uczniami, gdy na weekend zadają 4 strony z podręcznika, "żebyśmy się nie nudzili" jakby uczniowie nie marzyli o niczym innym, jak o byciu wlepionym przez weekend w podręcznik i zeszyt. Optymistycznie kończąc trzeba przygotować się do nauki, wkurzających osób, stresu, pisania, czytania często nudnych lektur oraz do błagania nauczyciela by jednak dał ci tą 3 czy 4 na koniec (ja akurat takiego przypadku nie miałam). Ale tym czasem rozkoszujcie się wakacjami. Ja tymczasem idę zapić smutki sokiem.
Koniec psot.
CZYTASZ
ŻYCIE
Non-FictionW tej książce znajdziesz nic nie znaczące dla wielu osób moje własne przemyślenia.