Prolog.

25 3 0
                                    

Razem z bratem trafiliśmy do domu dziecka, jak miałam siedem lat, Dany miał wtedy dziewięć. Mówiono nam, że rodzice zginęli w wypadku samochodowym, ale nie wierzyłam w ani jedno słowo tych ludzi.

Teraz, po ośmiu latach spędzonych w tym ośrodku myślałam, że nic mnie tu nie zaskoczy. A jednak...

Wszystko zaczęło się od nocy w której minęło dokładnie osiem lat, odkąd się tu pojawiliśmy. Była pełnia, więc ciężko było zasnąć, bo ostry blask księżyca świecił prosto w oczy.
Nagle to usłyszałam. Przerażające wycie i mrożący krew w żyłach krzyk Dany'ego. Po chwili wszystko ucichło, ale po kilku sekundach nocną ciszę przerwał ponowny wrzask mojego brata.

Do tej pory byłam jak w transie. Nie mogłam się ruszyć. W momencie, kiedy dotarło do mnie, co się stało, wybiegłam z ośrodka. Oczywiście nie ma tutaj osoby, która na prawdę się nami przejmuje, więc wyjście nie wzbudzające niczyich podejrzeń nie było trudne.
Jak szalona wybiegłam na zewnątrz w stronę pobliskiego lasu, gdzie zdaje się słyszałam Dany'ego.
Korzenie wielkich drzew nie działały na moją korzyść, podobnie jak igły iglastych drzew, które co chwilę kuły moje odsłonięte ramiona.
Biegłam z dziką szybkością sama nie wierząc w swoje umiejętności. Po dziesięcio-minutowym biegu, zobaczyłam go.

Ramiona, szyja i brzuch były dosłownie poszarpane. Z tych miejsc krew mieszała się z nieznaną mi przezroczystą substancją. Księżyc jasną poświatą obejmował ciało mojego brata.
Niespodziewanie z mojego gardła wydobył się głośny krzyk.
Padłam na kolana, a obraz zamazywał mi się przez zasłonę łez.
Drżącymi dłońmi ujęłam twarz brata. Teraz jego głowa leżała na moich kolanach. Spanikowana nie wiedziałam co robić. Wiatr suszył mi oczy i targał czarne włosy Dany'ego.

Wpatrzona w księżyc ledwo usłyszałam cichy jęk.
Dany patrzył na mnie złotymi oczami .
- Mira, uciekaj stąd.
- Nie zostawię cię tu - protestowałam.
Dany zamknął oczy, które do dzisiaj były jescze niebieskie.
- Zostałeś mi tylko ty - łzy próbowały tłumić mój głos - nie poradzę sobie bez ciebie .
- Nie rosumiesz, za chwilę będzie ich tu więcej.

Chciałam zapytać, o czym on mówi i co właściwie się stało, ale właśnie teraz patrzyło na mnie paręnaście dużych, wilczych oczu.
Wilki powoli, choć niebezpiecznie zbliżały się w naszą stronę.

- Odejdźcie! - wstrząsnęłam gratulując
sobie odwagi - odejździe...
Ku mojemu zdziwieniu wataha posłusznie się odwróciła i odeszła.

Ostatnie co pamiętam przed utratą przytomności to podziw w złotych oczach Dany'ego.

Kiedy obudziłam się następnego dnia brata już nie było, a ja leżałam w środku lasu, w piżamie całej w błocie i zaschniętej krwi.

XXX
Dzięki za przeczytanie prologu, mam nadzieję, że się podobało :*
Do następnego!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 28, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Odnajdę CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz