Perspektywa [T.I]
Właśnie idę do Sam. Muszę z nią porozmawiać o tej całej sytuacji. Najpierw mamy porozmawiać a potem postaram się ją namówić, żebyśmy poszły na policje. Jeszcze dzisiaj. Nie mogłam już chodzić do szkoły i oglądać jego krzywej zarośniętej mordy. Chcę by wreszcie go zamknęli.
Sam, mieszkała w niedużej kamienicy. Było tam dużo ślepych uliczek. łatwo było się zgubić. Miałam słuchawki na uszach i nie słyszałam głosów mojej bliskiej koleżanki. Dopiero potem ją zauważyłam. Zdjęłam słuchawki i słyszałam, że na pewno się z kimś kłóci. Podeszłam bliżej i ujrzałam kłótnie Francisa i Sam.
Perspektywa Francisa
Poszedłem do tej kłamliwej idiotki. Musiałem z nią wyjaśnić o co jej chodzi. Przez jej kłamstwa straciłem moją cherie... O nie. Tego jej nie odpuszczę.
- Ty fałszywa gnido! O co Ci w ogóle chodzi?! Dlaczego wymyślasz te wszystkie kłamstwa?! - byłem wściekły! Jak ktoś może być tak podły i to bez powodu!
- Francis! Przestań! nie obrażaj mnie! Zobaczysz, ja odwołam te jej zgłoszenia na policji, ona da Ci spokój i wtedy będziemy szczęśliwi.. - nie rozumiałem o co jej chodziło. Będziemy szczęśliwi?! My?!
- Czy ty uważasz, ze bez niej potrafię być szczęśliwy?!
- Tak! Masz mnie, ślepoto! Kocham się w Tobie od gimnazjum, a ty mnie wcale nie zauważasz! To ja zawsze straszyłam te laski, które się w Tobie bujają! Jesteś mój, Francis! Żadna [T.I], ani inna nie stanie nam na przeszkodzie! Czego jeszcze chcesz, Francis? Co mam dla Ciebie zrobić?! Może chcesz się ze mną przespać?! Wtedy będziemy mogli być razem?! Pragnę Cię! Kocham Cię! Jesteśmy sobie przeznaczeni! - zaczeła gadać, jak jakaś głupia i psychiczna. Byłem w szoku. Nie wiedziałem co mam robić. Z szoku jednak wyrwała mnie moja cherie, która wszystko słyszła.
- Co tu się dzieje?! Sam! Wytłumacz mi to wszystko! - była w takim samym stanie, co ja. Przerażona i w szoku.
- Dobrze, chcesz prawdy to masz! Wymyśliłam, ten gwałt bym mogła być razem z Francisem, bo ty byś na niego wtedy nie spojrzała! Kocham go! Pogódź się z tym! - ona jest wariatką. Nie mnie trzeba za kratki wsadzić, tylko ją. To pierwsza taka osoba, jaką znam. I oby ostatnia.
- Nie wierzę! Jesteś nienormalna! Pomyśleć, ze tak Ci ufałam... - po tych słowach odbiegła. Ja też po chwili odszedłem, zostawiając Sam samą z jej kłamstwami. To co zrobiła, było nie do pomyślenia. Chciałem porozmawiać z [T.I], ale ona też musi sobie to poukładać. To jest też trudne dla niej.
Perspektywa [T.I]
Jak ona mogła?! Myślałam, ze się przyjaźnimy... Nigdy, się tak na nikim nie zawiodłam. Francis miał rację. Ona jest psychiczna. Kto normalny wymyśliłby gwałt, żeby odciągnąć dziewczyny od jakiegoś chłopaka? Jestem winna Francisowi przeprosiny. No i może, uda nam się zacząć od nowa.. Jeśli mi wybaczy...
Przyszłam teraz do domu. Włączyłam muzykę w słuchawkach i odleciałam. To mnie zawsze uspokaja. czy chodzi o złą ocenę, czy o psychiczną wariatkę. Muzyka zawsze pomaga. Miałam ochotę już nie wstawać. Chciałam tak leżeć i leżeć bez końca. Niestety, moje leżenie zostało przerwane przez dzwonek do drzwi. Stoczyłam się z łóżka i podeszłam do drzwi. Przed moim domem stał Francis.
- Ym, hej. Wejdź do domu. - bardzo mnie tym zaskoczył. Myślałam, ze już nie chce mnie znać... Chyba go rozkochałam i to dobrze.
- Musimy porozmawiać...
- Tak, wiem. Ale najpierw muszę się Ciebie o coś zapytać.. - wiedziałam, że to dobry moment. Bałam się, że nie przyszedł ze mną rozmawiać o naszym "związku" tylko o tym, że już nie chce mnie znać, lub coś takiego...Postanowiłam zaryzykować. - Czy... Widzisz jeszcze dla nas szanse...?
- Czy widzę? Ja wiem, ze będzie. i to nie szansa, tylko piękny związek. - boże, jak dobrze! On jednak mnie kocha~! To najpiękniejsza chwila w moim życiu!
___________________________________________________
No. To chyba koniec. Chyba, ze chcecie kontynuacje, wtedy słowo czytelnika jest święte xD A tak serio to napiszcie czy kończyć czy nie. Mam nadzieję, że się podobało ^^
CZYTASZ
Kocham Cię, mon cher..| Francis x Reader
Fanfiction-Kocham Cię, mon cher..Jak mam Ci to udowodnić? - Zamień słowa w czyny...