Jest to moje pierwsze opublikowane opowiadanie.
Jestem otwarta również na krytykę.
Mam nadzieję, że komuś się spodoba.
__________________Nie wierzę w żadne kłamstwo, które wypowiedziałeś. Zbyt dobrze cię znam, mimo, iż myślisz, że nic o tobie nie wiem. Cierpisz. Widzę to, gdy tylko na ciebie spojrzę. Twoje ciemne, onyksowe oczy przepełnione są bólem. Inni nie potrafią tego dostrzec.
Gdy byłeś mały, cały czas uśmiechałeś się, byłeś radosny i szczęśliwy. Miałeś miłych sąsiadów, wspaniały dom, kochającego brata, cudowną mamę oraz szanowanego w całej wiosce ojca. Coś, czego ja nie miałem nigdy. Lecz pewnego dnia, straciłeś wszystko, co kochałeś. Od tamtego momentu w twoim sercu zamieszkał ból, nienawiść i chęć zemsty. Chciałeś stać się silniejszy, aby jej dokonać. Stałeś się oziębły i obojętny. Zacząłeś odtrącać nowo poznane osoby, mimo, iż budziłeś zachwyt. Trudno mi się przyznać, lecz ja sam cię podziwiałem. Silny, mądry, przystojny, niedostępny...
Zdawałem sobie sprawę, iż jesteś ode mnie lepszy, silniejszy, szybszy, dlatego starałem się ciebie dogonić. Ciężko trenowałem, ćwiczyłem, aby być odrobinę bliżej ciebie niż dalej.
Gdy ćwiczyliśmy, patrzyłem na ciebie i wiem, że ty również patrzyłeś na mnie. Przez wspólną rywalizację zaczęliśmy się poznawać. Wiedziałem, że jesteś sam, więc chcialem zostać twoim przyjacielem. Czułem się tak samo samotny jak ty. To prawda, że nigdy nie straciłem kogoś ważnego, ponieważ nikogo takiego nie miałem, dlatego myślałeś, że nie umiem ciebie zrozumieć.Zawsze gdy cię zobaczyłem, wydawało mi się, że starasz się coś ukryć. Byłeś obojętny na wszystko i wszystkich razem wziętych, oraz każdego z osobna. Zakładałeś maskę obojętności, aby nikt nie widział twojego cierpienia. Pomimo tego, iż byłeś silny nadal byłeś słaby.
Dążyłeś do zdobycia większej siły, aby zabić okropnego człowieka, ktory odebrał ci to, co kochałeś. Lecz czy zabijając go nie staniesz się rownie okropny? Czy naprawdę uważasz, że to dobra droga?
Ja również miałem trudne dzieciństwo, o czym doskonale wiesz. Starałem się pokonać samotność, lecz robiłem to tak, aby przeżyć więcej radosnych chwil niż tych smutnych. Cieszyłem się z małych rzeczy, z drobnostek. Zawsze śmieszyło mnie uciekanie przed ANBU i Iruką, ktorzy ganiali mnie po całej wiosce, aby ochrzanić mnie za bazgroły oraz żarty i psikusy. Taki już jestem.
Dopiero ty uświadomiłeś mi, że nie tylko ja cierpię. Że złe rzeczy nie przytrafiają się tylko mnie. Lecz ty myślałeś tak, jak ja przed poznaniem ciebie. Wydawało ci się, że całe zło tego świata spadło na twoją osobę.
Gdy odchodziłeś z naszej rodzinnej wioski, próbowałem cię zatrzymać. Wiedziałem, że nie dam rady, lecz miałem nadzieję, że zrozumiesz, jak ważną osobą możesz być dla swoich rówieśników.
Nigdy nie traktowałeś mnie tak, jak ja ciebie. Zawsze uważałeś, że jeśli ktoś stanie się dla ciebie bliską osobą, staniesz się słaby. To tak nie działa. To właśnie dzięki bliskim jesteśmy silni. To te osoby pocieszają nas, gdy jesteśmy smutni, pomagają nam, gdy nie dajemy rady, są dla nas oparciem, dzięki któremu czujemy się lepiej. Zawsze są przy nas i czuwają nad nami. To dzięki tym osobom stajemy się silniejsi. Zawsze chciałem być dla ciebie właśnie taką osobą. Widziałem że cierpisz i chciałem ci pomóc. Chciałem, abyś podzielił się ze mną swoim cierpieniem, aby łatwiej było ci iść do przodu.
Przez te kilka lat, gdy ciebie nie było, wspominałem wyraz twojej twarzy w dniu, w którym odchodzłeś. Twoja twarz przeszyta była gniewem i bólem. Pomimo tego, że starałeś się to ukryć, ja to widziałem. Byłeś zły, że ktokolwiek śmie cie zatrzymywać, ale w głębi duszy chciałeś tego. Widziałem to w twoich oczach.
W tamtym momencie, twoje wnętrze było rozsypane w drobne kawałeczki. Wydawało się, że układanie go zajmie wieczność. Lecz ja byłem gotów poświęcić tyle czasu, dlatego nigdy się nie poddawałem. Zawsze cię szukałem i mialem nadzieję, że w końcu cię znajdę.
Może wydawać ci się to śmieszne, lecz zawsze bawiłem się z tobą w te puzzle. Za każdym razem, gdy wydawało mi się, że ułożyłem mały kawałek układanki, ty ponownie rozsypywałeś te kawałki, tłukąc je jak szkło w jeszcze mniejsze drobinki.
Po tych wszystkich latach, które cie nie widziałem, wróciłeś. Lecz nie taki sam jak kiedyś. Po poznaniu prawdy, dotarło do ciebie, że nigdy nie byłeś sam i że zawsze stałem za tobą, gotów by ci pomóc. Dlatego przyszedłeś do mnie pełen skruchy i żalu. Żalu spowodowanego tym, iż mnie nie słuchałeś.
Chciałeś się zemścić i udało ci się. Zabiłeś ostatnią osobę, którą kiedyś kochałeś. To właśnie ten moment uświadomił ci, że nie zawsze widzimy prawdziwy obraz. Ty ślepo wierzyleś w słowa, które usłyszałeś. Wydawało ci się, że patrzysz na rzeczywistość, tymczasem patrzyłeś na zakrzywiony obraz. Na świat, który nie był prawdziwy. Nie chciałeś przyjąć do wiadomości, że prawda jest inna, więc podążałeś wybraną przez siebie ścieżką.
Po twoim powrocie, gdy na ciebie patrzyłem, wiedziałem, że pozwolisz mi ułożyć puzzle, które kiedyś mi zabrałeś. Lecz tym razem sam mi pomogłeś. Układając kolejne kawałki zacząłeś pokazywać jaki jesteś naprawdę. Stałeś sie ciepły i otwarty.
Teraz gdy ciebie widzę, wiem, że jesteś szczęśliwy. Wiem, że nie zakładasz kolejnej maski. Wiem, że twoje obecne uczucia są prawdziwe. Wiem również, że zawsze gdy bedziesz mnie potrzebować, przyjdziesz do mnie.
Ty wiesz, że nigdy cię nie zostawię.
CZYTASZ
Naruto [OneShot] -Gdy Na Ciebie Patrzę
FanfictionGdy patrzę na twoją twarz czytam z niej, jak z otwartej księgi.