Rozdział 1

212 17 14
                                    


* Perspektywa Dominiki*
On coś ukrywa... Ale chyba raczej nie chce wiedzieć co... Chyba... Weszliśmy do naszego domu na przedmieściach Wrocławia. Był to skromny, nowoczesny dom.

-Dzieci, idźcie na górę i pobawcie się chwilę, zawołam was na kolacje-powiedziałam z uśmiechem do dzieciaków, moje dwa słońca. Lili i Enis pobiegli uśmiechnięci na górę gdzie mieszczą się pokoje.

-Nasze dwa słodziaki- usłyszałam obok siebie Maćka, objął mnie ramieniem i przytulił (Dziwnie tak pisać ze świadomością, że Rembol ma dziewczynę i, że może to czytać XD Bunny, Nate pyta się czy może wziąć ciastko? A niech tylko spróbuje a zaebie jak psa, starczy, że kanarek mi się wyprużnia na parapet...)

-Robię Naleśniki- oznajmiłam

-Jestem bardzo za- odpowiedział i pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się do niego i ruszyłam w stronę kuchni, podeszłam do lodówki i wyjęłam jajka oraz mleko. Z szafek wyjęłam cukier waniliowy i mąkę i wymieszałam wszystko razem. Po kilkunastu minutach góra naleśników była zrobiona i można było zajadać. Usłyszałam jak dzieciaki zbiegają z góry.

-Mamo!
-Mamo!
-Co tak pachnie?- krzyczeli przez siebie Liliana i Enis.

-Naleśniki, a teraz cii, wydaje mi się że Tata zasnął na kanapie-uśmiechnęłam się znacząco do dzieci a one zaśmiały się cicho, wskazałam znacząco na salon gdzie na kanapie Maciek spał w najlepsze. Wyłączyłam kuchenkę i wraz z dziećmi podkradliśmy się do kanapy. Wskazałam że na trzy skaczemy na niego i go łaskoczemy.
Pokazałam trzy palce, a dzieci zasmiały się tłumiąc chichot rękoma.
Dwa palce.
Ostatni palec.
I nagle Maciek nas wszystkich objął w pasie i przyciągnął do siebie. Pisnęliśmy wszyscy a później wybuchliśmy śmiechem.

-Mnie nie jest tak łatwo zaskoczyć!- zaśmiał się.

-Mhm, udowodniłeś mi to przez te 20 lat naszej znajomości że aż nie powiem co-oznajmiłam i teatralnie wywróciłam oczami.

-Mamo! Tato! Jak się poznaliście?- spytała zaciekawiona Lili

-Oj długa historia, opowiemy wam przy kolacji, no już, śmigać do kuchni i zajadać, ja wraz z Waszym ojcem przyjdziemy za chwilę.- oznajmiłam do dzieci, Maciek przytaknął z uśmiechem. Lili i Enis pobiegli do kuchni z uśmiechami.

-Długa historia powiadasz?- spytał z uniesioną brwią Mój mężczyzna (Jprdl XD)

-No a nie? Długo się poznawaliśmy- odpowiedziałam z uśmiechem

-Dokładnie 2 i pół sekundy kiedy przeczesywałem wzrokiem autokar- zaśmiał się lekko

-Może i tak- powiedziałam z lekkim uśmiechem

-Chodźmy do dzieci bo się usmarują i będzie tyle z tego- zaśmiał się

-Key- zaśmiałam się i wstałam z niego idąc do kuchni. Jeszcze zanim przeszłam przez próg łączący kuchnie z salonem poczułam ręce oplatające mnie w pasie a zaraz potem miękkie usta Maćka na moich.

-Enis nie patrz, to jest obrzydliwe- Usłyszałam Lili, kiedy na nich spojrzałam zobaczyłam, że Liliana zasłania oczy swojemu młodszemu bratu. Razem z Maćkiem zaśmialiśmy się serdecznie.

-Już skończyliśmy- Powiedziałam śmiejąc się.

-Opowiecie nam jak się poznaliście?- dopytał się Enis

-Dobrze, siadajcie do stołu


Prolog, prolożek, prologunio! XD Nie zwracajcie uwagi na to wcześniej XD Bunny, z kim rozmawiasz? *Nate wchodzi do pokoju gdzie Bunny pisze jedząc ciastka*Nate, wypitalaj!Key, spokojnie już idę... *Wychodzi grzecznie*

Skoro mamy go za sobą to git. Mam cichą nadzieje że te dwa debile dadzą mi spokój ;-;

Thank you guys soo much for reading and see you guys in the next part of story BUH-BAY!!!

Why Should I Stay?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz