Nate
- Halo?! Jest tu kto? - wchodząc do domu moich rodziców nie ma słychać odpowiedzi. Dobrze ,że posiadam klucze.
- I po co szopka? Nie ma jej komu odgrywać.
- Najlepsza będzie mina Steph'a kiedy tylko...
- Kiedy co? - skąd on się tu wziął? Do pomieszczenia wszedł jakby nic mój "starszy" ,ale zdecydowanie nie umysłowo brat.
- Kiedy dowiesz się ,że nie masz szans u Ruby bo właśnie dziś się jej oświadczyłem. - Nie miałem tego mówić tak od razu ,ale naprawdę jego mina była bezcenna.
- Ruby jak mogłaś mi to zrobić. Ale i tak będę na ciebie czekać.
- A te słowa to nie powinny być do tej zdziry jak jej tam było. No ta co obracając ciebie obracała jeszcze pół miasta i niby wielka miłość? Gia? Govanna? No podpowiedz... - Widziałem ,że się wkur** ,ale tak bardzo lubię mu dowalić. Po co zadaje się z plastikami.
- To nie było tak. Byłem sobie sam winny. Wróciłem do niej więc nie przeginaj. Georgina tak ma na imię. A teraz powiedź po co ta cała szopka ,że niby zaręczyny. Przecież ty nawet pierścionka nie masz na palcu. - Wskazał palcem na moją "narzeczoną".
- Bo zanieśliśmy go do jubilera ,okazał się za duży. Nate nie ma doświadczenia z wyborem.
- Ciekawe czy nasi rodzice kupią to zacne i niepotrzebne kłamstwo.
- To nie jest kłamstwo ,a ty mój drogi lepiej szykuj się do roli świadka na naszym ślubie. - Chciałem go jakoś przekonać do tego kłamstwa ,chociaż nie wiem po co skoro wystarczy przekonać do niego moich rodziców. Cofnij - wiem po co to robiłem - z czystej zazdrości.
Na przypieczętowanie naszych planów obiąłem moją Ruby i z zaskoczeniem ucałowałem ja w usta. Jedyne czego nie spodziewałbym się to tego iż pogłębi mój pocałunek. Był przyjemny jak zresztą każdy. To był szok choć nie powinien. Ona nie lubi pokazywać uczuć przy ludziach.
- Chodźmy do sypialni. - Powiedziała głośno i zrozumiałem ,że chciała ,aby mój brat usłyszał to zdanie z podtekstem ,który chyba każdy by zrozumiał.
Już szliśmy ,gdy na zakończenie usłyszeliśmy cichy głos Stephena ,który prawdopodobnie nie wiedział iż usłyszymy:
- I jeszcze tego brakuje ,żeby się zaczęli piep**** pod moim dachem. - Razem z Ruby wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem.
- Twoje życzenie jest dla nas rozkazem drogi braciszku. - I tak w uścisku podążyliśmy w stronę mojej ,a raczej naszej sypialni.
***
- Jesteś pewny ,że nie przeginamy?
- Ale z czym?
- Z zaręczynami.
- Przecież się kochamy.
- Ale one są udawane.
- A co to za różnica. Teraz udajemy ,a jutro już będzie naprawdę. Nawet się nie zorientują.
- Ciekawej metafory użyłeś. I proszę cię jesteśmy w pierwszej klasie. Potem jeszcze studia ,a ty mi tu o zaręczynach gadasz.
- Może nie jutro ,ale za rok. Kto wie? A teraz możemy dokończyć to co zaczęliśmy... - Zacząłem ją całować z pożądaniem i wiem ,że rozpaliłem je też u niej. Jestem tego pewny... Zjeżdżałem ustami po jej szyi po czym zdjąłem jej koszulkę. Umm jak ja kocham jej własny zapach ,który tak doskonale znam....
***
Koniec na dziś. Był to part pierwszy ponieważ nie miałam weny i postanowiłam napisać tylko te 500 słów. Mam nadzieję ,że nie jest tak beznadziejny jak mi się zdaje. Ta sama prośba - 3 gwiazdki ----> rozdział jutro. A jeśli nie to rozdział pojawi się najszybciej w niedzielę. Kocham i pozdrawiam <3
CZYTASZ
Zacznijmy Od Zera
Teen Fiction********* Straciła rodziców i nienarodzoną siostrę , brat zaczął w nią wątpić , zaczęła się staczać , ukochany przestał widzieć w niej tą jedyną,ale ona nadal chce walczyć... Czy uda jej się poukładać samą siebie w całość ,a może ktoś jej w tym pomo...